MKTG SR - pasek na kartach artykułów

CZY WYSTARCZY 17 MILIARDÓW ZŁOTYCH?

Redakcja
ANALIZA

Premier Donald Tusk w towarzystwie ministra finansów Jana Rostowskiego i wicepremiera Waldemara Pawlaka oznajmił, że dla ratowania budżetu szefowie resortów muszą obciąć o 10 proc. swoje wydatki. Czyli o 17 mld zł. Czy to wystarczy?
Wiadomo, że dochody do budżetu będą znacznie niższe niż zakładał rząd. Minister finansów największą wagę przywiązuje do utrzymania na niskim poziomie deficytu budżetowego, co jest - jego zdaniem - najważniejsze dla polskiej gospodarki.
Ile naprawdę zabraknie w budżecie na 2009 rok? Jeszcze się nie doliczono. Analitycy z PricewaterhouseCoopers szacują, że ponad 50 mld zł. Negatywnie oceniają też szanse ograniczenia deficytu budżetowego do 2,5 proc. w 2009 roku. Podobnego zdania są eksperci agencji ratingowej Fitch Ratings: - Plan sprowadzenia deficytu do poziomu 2,5 proc. oparto na prognozie wzrostu PKB o 3,7 proc. w roku bieżącym. Tymczasem w najlepszym razie wzrost PKB w Polsce osiągnie 1,5 proc. Fitch uważa, że to skutek gwałtownego pogorszenia globalnej sytuacji gospodarczej i głębokiej recesji m.in. w Niemczech oraz u innych naszych najważniejszych partnerów handlowych.
Główny konstruktor polityki gospodarczej rządu Tuska, minister Rostowski przekonuje, że dyscyplina fiskalna jest najlepszą ochroną przed kryzysem i jego skutkami. Jest w tym przekonaniu odosobniony - rządy i finansiści w Stanach Zjednoczonych i niemal wszystkich państw UE największą uwagę poświęcają pobudzaniu wzrostu gospodarczego. Wpompowują biliony dolarów i euro, aby stymulować popyt, konsumpcję i inwestycje. Poświęcając dyscyplinę fiskalną i godząc się na radykalne zwiększenie deficytu budżetowego - jako dużo mniejsze zło.
Przeciwnicy tych rozwiązań w Polsce argumentują - skądinąd słusznie - że nasza gospodarka dobrze sobie dotąd radzi. Ale są poważne symptomy, że przestaje sobie radzić. W obszarze produkcji, usług i infrastruktury, na rynku pracy recesja jest oczywista. Z badań koniunktury przeprowadzonych w przedsiębiorstwach przez Narodowy Bank Polski wynika, że 65 proc. firm zaniecha w 2009 r. jakichkolwiek inwestycji. Prawie wszystkie pozostałe ograniczą je do koniecznego minimum. Głęboki pesymizm ogarnął firmy, zwłaszcza eksporterów. Główną przyczyną jest spadający popyt. Są też ograniczenia w kredytowaniu przez banki.
Minister Rostowski uważa, że najlepiej pobudzi wzrost gospodarczy wejście w okres przygotowawczy do wprowadzenia euro. Argumentuje, że właśnie to pobudziło dynamikę gospodarczą w Słowacji. Tyle że w zupełnie innych warunkach. W latach, kiedy spotkania ekonomicznego szczytu w Davos były festiwalami optymizmu. Tegoroczne Davos to stypa po pogrzebie globalnej prosperity. Międzynarodowy Fundusz Walutowy raportuje, że światowy wzrost gospodarczy w 2009 r. spowolni prawie do zera i będzie najgorszy od zakończenia II wojny światowej.
Teresa Wójcik

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski