Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czym żył Kraków

(PS)
Koniec kłopotów z Rudawą

4 maja 1907 r. krakowski tygodnik "Nowości Ilustrowane" zamieścił artykuł o pracach regulacyjnych Rudawy trwających właśnie w Krakowie.

Rudawa od dawna dawała się we znaki mieszkańcom miasta. Ilekroć bowiem nurty Wisły wzbierały, część jej wód cofała się w koryto Rudawy, a ta zalewała niżej położone części Krakowa. Niekiedy rozmiary powodzi bywały wręcz katastrofalne, jak np. niedawno, w lipcu 1903 r., gdy pod wodą znalazło się pół miasta a straty przekroczyły milion koron.

Wreszcie jednak kłopoty z Rudawą miały się skończyć. Oto bowiem po wielu latach starań polskich przedstawicieli w Wiedniu rząd obiecał dokonać gruntownej regulacji Wisły i Rudawy w związku ze znanym, szeroko zakrojonym planem budowy dróg wodnych w północnej części monarchii. I tak w Krakowie w 1907 r. rzeczywiście zabrano się do prac regulacyjnych.

Żeby jednak nie było zbyt miło, gazeta przypomina, że wiązało się to ze znacznymi wydatkami ze strony gminy. Kraków musiał bowiem za duże pieniądze wykupić młyny tzw. górne i królewskie, a to z powodu "przywiązanej" do nich Młynówki będącej odnogą Rudawy, w dalszej kolejności zaś będzie musiał ponieść koszty zasypania koryt obu tych rzek na obszarze miasta.

Prace regulacyjne nie rozpoczęły się szczęśliwie. Po pierwsze, mocno spóźniona wiosna utrudniała działania prowadzone w podmokłym terenie. Po drugie zaś, opóźniła je agitacja polityczna wzywająca zatrudnionych robotników do strajku. "Dzięki jednak energii odnośnej władzy, szczególniej zaś gdy zapewniono należytą opiekę robotnikom, którzy chcą pracować, jest teraz nadzieja, że przekop nowego koryta będzie w zamierzonym czasie uskuteczniony" - pisały "Nowości".

Przełożenie koryta Rudawy miało się odbyć od młyna w Mydlnikach aż do jej ujścia do Wisły pod klasztorem norbertanek na Zwierzyńcu, czyli na odcinku 4 km. Nowe koryto miało być wybrukowane, na dnie mierzyć 6 m szerokości, a na górze aż 23 m, dzięki wałom ochronnym znacznie przewyższającym najwyższy możliwy stan wody. Roboty miały trwać trzy lata. Gdyby jednak udało się zatrudnić więcej robotników (aktualnie pracowało ich 200), inwestycja mogłaby zostać sfinalizowana w dwa lata.

Zagrożenie dla robotników, którzy zdecydowali się pracować, było chyba poważne, bo wspomniana przez gazetę "należyta ochrona" to widoczni na jednym ze zdjęć czterej uzbrojeni w karabiny żandarmi i dwaj cywilni agenci policyjni ze srogimi minami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski