MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dalej trochę inaczej

Redakcja
Amerykanie mają pragmatyczny, chłodny stosunek do historii. Może dlatego, że ich jest króciutka i bez większych dramatów.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

A może szkoda im czasu na roztrząsanie tego, co było, bo warto zabiegać tylko o to, co będzie. Jeśli powiedzą "you are history", trzeba się martwić. Oznacza, że właśnie wypadliśmy z obiegu i nic nie znaczymy.

W Polsce jest inaczej. Wybory prezydenckie przeszły do historii, ale długo o nich nie zapomnimy. Wygrał Bronisław Komorowski. Dwaj inni, Jarosław Kaczyński i Zbigniew Napieralski, też czują się wygranymi. I chyba słusznie, bo osiągnęli wyniki, których nie oczekiwali. Zrządzeniem losu w ciągu kilkunastu miesięcy trzy razy wystąpią w Polsce wybory. Jedne już rozstrzygnięto, lokalne i parlamentarne jeszcze przed nami. Wyniki prezydenckich bardzo te pozostałe skomplikują.

Platforma Obywatelska wyraźnie chce przełamać zasadę, że każda partia rządząca traci władzę po pełnej lub częściowej kadencji. Taktyczna zagrywka Donalda Tuska (wycofanie się z wyścigu prezydenckiego, wystawienie Komorowskiego) ma służyć zmianie tej reguły. Teraz była, używając określenia premiera, walka o miejsce pod żyrandolem. Wybory przed nami będą wojną o władzę. Prawdziwą, konkretną, dającą posady dziesiątkom tysięcy swoich ludzi.

Prezes PiS w wieczór wyborczy wyglądał na bardziej zadowolonego niż zmartwionego. Przegrał, ale zdobył prawie 8 milionów głosów i poczuł siłę, która jest potężnym kapitałem politycznym. Z taką armią można zdobywać samorządy i realistycznie planować utworzenie rządu. Można też zmodyfikować trochę sztuczną konwencję łagodności i przyjaźni ze wszystkimi, przez ostatnie tygodnie uprawianą. Ponownie zostać sobą.

To jest najciekawsza zagadka, jaka po 4 lipca została. Jaki Kaczyński? Nowy, po restylingu, czy dawny, autentyczny. Czy nadal będzie chwalić Gierka, czy da popalić postkomunistom, jak drzewiej bywało? Instynkt będzie zmagał się z taktyką. Ciekaw jestem bardzo, co wygra.

Partia Kaczyńskiego nie ma szans na samodzielne rządzenie. Musi składać koalicję. Samoobrony i Ligi Polskich Rodzin już nie ma. Pozostaje PSL i SLD. Pawlak słabo wypadł w wyborach prezydenckich, a PiS i PO wgryzają się w wiejskie głosy. Pozostaje SLD. W polityce nigdy nie mówi się nigdy. Jednak ci, których Jarosław Kaczyński do niedawna nazywał nieładnie i pogardliwie, mogą mieć wątpliwości. Nie sadzę, żeby przyszła koalicja PiS - SLD miała szansę.

Pozostaje więc układ PO - SLD. Obie partie nie mają obciążeń historycznych i niespecjalnie obrzucały się inwektywami. Mogą złożyć wspólny rząd za rok. Jeśli, oczywiście, nie wydarzą się jakieś nieprzewidziane dramaty.

Wszechstronnie korzystny jest rezultat ostatnich wyborów. Komorowski ma cechy charakterologiczne dobrego prezydenta. Bez kompleksów, nie zapieka się w nienawiści, emituje pewną przyjazną dobroduszność, która ułatwia kontakty. Szybko znajdzie właściwe miejsce pod żyrandolem. Będzie z niego pożytek.

Przy okazji, przyglądajcie się nowej Pierwszej Damie. To twarda kobieta, z charakterem i zdefiniowanymi poglądami. Nie sądzę, żeby zadowoliła się rolą uśmiechniętej paprotki, tworzącej tło dla prezydenta. Jeśli pierwsze obserwacje mnie nie mylą, będzie "żelazną damą" pałacu prezydenckiego. Może to bardzo ubarwić ten nudny urząd.

Z nowym wiatrem w żaglach PiS będzie znacznie ostrzej naciskać Platformę. Skutki mogą być dwojakie. Albo rząd okopie się w oblężonej twierdzy i będzie liczyć dni do wyborów (powinny być, moim zdaniem, wiosną 2011 roku) - byle przetrwać. Może też, co daj Boże, zerwać się do lotu i uciekać do przodu. Nie wprowadzać wielkich, potencjalnie politycznie niebezpiecznych reform, ale przygotować grunt pod nie i ruszyć natychmiast po wygranych wyborach.

Silna opozycja jest dobra dla demokracji. Zmusza rząd do wysiłku, ogranicza pokusy władzy, patrzy na ręce politykom. Pod warunkiem jednak, że ataki służą państwu, jego doskonaleniu, a nie niszczeniu wroga dla partyjnych interesów. Każda partia walczy o władzę, ale niebezpieczni są przywódcy, których interesuje władza dla władzy. Nie mają programów, wszystko opowiedzą i obiecają po to, żeby dorwać się do władzy, a potem ją za wszelką cenę utrzymać.

Mam nadzieję że PiS i jego przywódca zachowają trochę z formuły zastosowanej w udanej kampanii prezydenckiej. Im więcej, tym lepiej dla Polski. Jeśli stanie się inaczej, będzie problem. Pogłębi się pęknięcie kraju na dwie części, niechętne i podejrzliwe wobec siebie. To będzie wspólna klęska, na którą nie zasługujemy. Musimy jej zapobiec.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski