MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dekalog hord

Krzysztof Kawa
Archiwum
W środowisku piłkarskim coraz mniej takich, którzy rozumieją znaczenie słowa dekalog. Nie bluźnij, nie bij i nie zabijaj, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa... Wszystko od dawna jest proste i oczywiste. No, ale po co zawracać sobie głowę przestarzałymi przykazaniami?

Krzysztof Kawa: KAWA NA ŁAWĘ

Mędrcy z klubów ekstraklasy postanowili stworzyć własny "dekalog”. Czyli rozpisany w dziesięciu punktach i opatrzony grepsem "Otwarte stadiony” hymn na temat swojej wspaniałości, w który wpleciono rady dla policji i organów administracji państwowej.

Trzeba być głuchym i ślepym albo bardzo cwanym, by twierdzić, że spokój na obiektach zapewniają kluby. Tak naprawdę czynią to przede wszystkim policjanci, którzy odgradzają hordy przyjezdne od hord miejscowych. Kibole drużyny gości docierają na mecz w asyście oddziałów policji, które wpuszczają ich wąskim gardłem do klatek, odbierając przy wejściu śmiercionośne narzędzia.

Ich droga do domu przebiega w ten sam sposób – za publiczne pieniądze. Ekstraklasa SA ma to gdzieś. "Nasza odpowiedzialność zaczyna się i kończy na bramie stadionu” – głoszą klubowi prezesi, choć dobrze wiedzą, że gdyby nie stojąca przy owej bramie uzbrojona po zęby policja – gotowa, by wkroczyć do akcji na prośbę organizatora – mielibyśmy na stadionach jatkę za jatką.

Działaczom pozostaje tylko uwolnić doping od agresji i rac. Ale nawet to ich przerasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski