Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Deszczowy tydzień przyniósł sporo szkód

Paweł Chwał
Potężny konar dosłownie zmiażdżył zaparkowane samochody. Na szczęście w środku nikt nie siedział.
Potężny konar dosłownie zmiażdżył zaparkowane samochody. Na szczęście w środku nikt nie siedział. Fot. Paweł Chwał
Tarnów, Skrzyszów. Samochody zostały zmiażdżone na parkingu tuż obok stacji pogotowia. Powalone po ulewach drzewa usuwano też w Piotrkowicach, Brniu i Koszycach.

O pechu może mówić troje pracowników tarnowskiego pogotowia ratunkowego, którzy zaparkowali swoje samochody na placu obok stacji przy al. Matki Bożej Fatimskiej. Niedługo po tym, jak wysiedli z pojazdów, na auta runął potężny konar, który odłamał się od rosnącego obok drzewa.

Dwa pojazdy: citroen picasso i ford ka zostały dosłownie zmiażdżone. Trzeci, bmw, ma uszkodzoną maskę. - Gdybym przyjechał 10 minut później to pewnie byśmy teraz nie rozmawiali, bo poniósłbym śmierć na miejscu. Dach, w miejscu, w którym siedziałem, jest kompletnie zniszczony - mówi poruszony sytuacją ratownik pogotowia (nie chciał się przedstawić i podać imienia i nazwiska), właściciel forda ka.

Konar akacji o średnicy pół metra runął na zaparkowane pod nim samochody ok. godz. 8. Strażacy oszacowali wstępnie straty w pojazdach na 30 tys. zł. - Trudno jednoznacznie powiedzieć, jaka była przyczyna tego, że drzewo przewróciło się. Z pewnością wpływ na to miały całonocne opady deszczu, ale nie bez znaczenia był również wiek drzewa - mówi młodszy kapitan Witold Gąciarz z PSP, który kierował akcją ratowniczą.

To niejedyne powalone drzewo, z którym zmagali się tego dnia strażacy z Tarnowa i regionu. Drzewa runęły m.in. na drogi w Piotrkowicach, Brniu i Koszycach Małych oraz przy ul. Krasińskiego w Tarnowie, gdzie nadłamany konar spadł na stojące pod nim: peugeota 407 i audi a3. W tym przypadku straty oszacowane zostały na 10 tys. złotych.

Padający od wtorku non stop deszcz spotęgował zagrożenie powodziowe w całym regionie. Na początku tygodnia gwałtownie rósł zwłaszcza poziom przepływającej przez Ciężkowice i Tuchów Białej, osiągając w kulminacyjnym momencie miejscami ponad cztery metry.

Stany ostrzegawcze były przekroczone m.in. na stacjach pomiarowych w Golance koło Gromnika oraz w Lubaszowej, a alarmowy w Tuchowie. - Jesteśmy przygotowani do powodzi, ale woda powoli spływa - mówi Wojciech Mik, szef zarządzania kryzysowego w tarnowskim starostwie.

W nocy z wtorku na środę spadło w Tarnowie 40 mililitrów deszczu na metr kwadratowy. Tak intensywny opad w poprzednich latach oznaczał wystąpienie Wątoku z brzegów. Tym razem nie wylał. Strażacy wiążą to z oddanym w ub. roku zbiornikiem retencyjnym na potoku Korzeń, który jest jednym z dopływów Wątoku.

- Poziom wody w zbiorniku wzrósł przez noc z 5,2 do ponad 6,5 m. Przejął on nawet 200 tys. m sześc. wody spływającej z okolicznych gór. Gdyby taka jej ilość wpłynęła do Wątoku, mielibyśmy powódź - nie ma wątpliwości Marcin Kiwior, wójt Skrzyszowa. Rzeki wprawdzie nie wylały, ale intensywne opady spowodowały lokalne podtopienia, m.in. w Łęgu Tarnowskim, Dąbrówce Tuchowskiej i w Tuchowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski