„Die Welt” nie zapłaci za „polskie obozy”

Rok temu stołeczny Sąd Okręgowy potępił używanie przez obce media zwrotu „polskie obozy”, ale oddalił pozew Polaka. Podobnie jak w innym procesie - wytoczonym w Olsztynie magazynowi „Focus” przez dr Janinę Luberdę-Zapaśnik, byłą więźniarkę niemieckich obozów w Toruniu i Potulicach - sąd uznał wtedy, że zwrot „polski obóz koncentracyjny” nie naruszył dóbr osobistych konkretnej osoby, bo nie dotyczył Zbigniewa Osewskiego ani jego bliskich.

- Sąd Apelacyjny stwierdził wczoraj, że do takiego naruszenia doszło, ale jego skutki zostały usunięte za sprawą obszernych przeprosin „Die Welt”. Z takim wnioskiem się nie zgadzamy, zwłaszcza że należąca do koncernu Axel Springer gazeta także później, np. w 2013 r., używała oszczerczego zwrotu. Złożymy do __Sądu Najwyższego skargę kasacyjną dotyczącą roszczeń majątkowych - mówi mecenas Szymon Topa z kancelarii Lech Obara i Współpracownicy, wspierającej za darmo osoby, które pozwały niemieckie media za użycie feralnego zwrotu. Osewski żądał od Niemców 1 mln zł zadośćuczynienia.

Mec. Obara przyznaje, że nie udało się dotąd żadnego z takich procesów wygrać, ale można mówić o „wielkim postępie”. - _Sądy podzieliły nasze stanowisko, że poczucie godności narodowej jest dobrem osobistym i __że używając zwrotu „polskie obozy” można to dobro naruszyć - _mówi Topa.

Podkreśla, że może to mieć wielkie znaczenie w procesie, jaki krakowianin Karol Tendera, były więzień Auschwitz, wytoczył publicznej niemieckiej telewizji ZDF - za użycie zwrotu „polskie obozy Auschwitz i Majdanek”. - W innych sprawach sądy wskazywały, że użyte sformułowanie nie dotyczyło autorów pozwów. A tutaj człowiekiem, którego dobro zostało naruszone, jest były więzień Auschwitz - tłumaczy mec. Obara. Kolejna rozprawa w Krakowie 12 kwietnia.