SIATKÓWKA. Polacy w szczytowej formie byli podczas Ligi Światowej, a nie teraz
Polacy do Londynu jechali w roli jednego z faworytów, nie tylko do medalu, ale wręcz do złota. Kilka tygodni przed igrzyskami nie mieli sobie równych w Lidze Światowej. Anastasi wybrał drogę Amerykanów sprzed czterech lat, którzy najpierw zwyciężyli w Lidze Światowej, a następnie w igrzyskach w Pekinie. Inni trenerzy, choćby Rosji czy Włoch, tegoroczną Ligę Światową zupełnie odpuścili. Dzisiaj są w półfinale igrzysk, a Polacy i Amerykanie, czyli finaliści LŚ, jadą do domów.
Jedno jest pewne - biało-czerwoni nie byli w odpowiedniej formie, choć i tak mogli spokojnie awansować do czwórki. Wystarczyło wygrać z Australią, by w ćwierćfinale zmierzyć się z Niemcami. - Ta porażka nie była kluczowa - broni się Anastasi, ale argumentów nie ma. Wystarczyło popatrzeć na Bułgarów, którzy zabawili się z Niemcami. Poziom gry Polaków z meczu z Rosją na pewno wystarczyłby na przeciętnie grających Niemców. A tak, targana problemami reprezentacja Bułgarii, z przypadkowym trenerem na ławce, znalazła się w półfinale.
Prezes PZPS w wywiadzie dla nas sugeruje, że Anastasi popełnił błąd, grając w Lidze Światowej najsilniejszym składem. Gdyby biało-czerwoni zagrali w Londynie tak, jak w Lidze Światowej, mieliby wielkie szanse, by wrócić z medalem.
- To nie jest tak, że forma przyszła za wcześnie - mówi Anastasi, ale jednocześnie nie potrafi wyjaśnić przyczyn porażki. Z sześciu meczów na igrzyskach Polacy wygrali zaledwie trzy, w tym jeden z Wielką Brytanią, która w pięciu spotkaniach nie wygrała nawet seta.
Anastasi przez cały sezon grał niemal wyłącznie jednym składem. Nie zdecydował się na powołanie najlepszego polskiego atakującego Mariusza Wlazłego, choć wcześniej spotkał się z zawodnikiem i na pytanie o chęć powrotu do kadry, usłyszał odpowiedź twierdzącą. Od początku postawił na ściśle wyselekcjonowaną grupę ludzi, bo w Lidze Światowej zagrało tylko trzynastu zawodników - dwunastu olimpijczyków i Dawid Konarski. Z tego powodu nie dał podstawowym graczom odpocząć po sezonie ligowym. Ci nie narzekali, bo przecież celem były igrzyska, czyli najważniejsza impreza w ich życiu. Nawet Paweł Zagumny zaakceptował rolę drugiego rozgrywającego. Wszystkich jednoczył cel - Londyn.
W trakcie turnieju, gdy przyszły porażki, tak różowo nie było, choć zawodnicy i trener deklarują, że wciąż mają do siebie zaufanie. Wiadomo jednak, że siatkarze byli zdziwieni, że jeszcze w Londynie trener fundował im mocne treningi na siłowni. W poniedziałek, gdy rano zagrali z Australią, mieli jeszcze w planach trening. Anastasi w ostatniej chwili go odwołał.
Winę za słaby wynik w Londynie szkoleniowiec zrzuca tylko na brak doświadczenia. W jego zespole było ośmiu olimpijskich debiutantów. - Może wpływ miała presja. Niektórzy muszą się nauczyć, jak na takim turnieju zachowywać się w trudnym meczu - tłumaczył Anastasi po porażce z Rosją.
Kapitan reprezentacji Marcin Możdżonek, który jako jeden z nielicznych graczy zdecydował się na rozmowy z dziennikarzami, twierdzi, że z presją drużyna nauczyła sobie radzić. - Presja była, jest i będzie. Oczekiwania były duże, ale nie sądzę, by z tego powodu był problem - mówi.
Siatkarze w Londynie odpadli w tej samej fazie, jak podczas dwóch ostatnich igrzysk w Atenach i Pekinie. W Atenach również przegrali dwa mecze w grupie, a w ćwierćfinale ulegli 0:3 Brazylii. W Pekinie było lepiej, bo w grupie lepsza od biało-czerwonych była tylko Brazylia, a w ćwierćfinale Polacy ulegli Włochom dopiero w tie-breaku. Tymczasem w Londynie walki w meczu o awans nie było, bo Rosjanie byli przynajmniej o klasę lepsi. Mimo tego że masowo popełniali błędy na zagrywce, podając Polakom rękę.
Dzisiaj w hali Earls Court Exhibition Centre odbędą się półfinały turnieju olimpijskiego. O godz. 16 polskiego czasu Bułgaria zagra z Rosją, a o 20.30 Brazylia z Włochami.
Paweł Hochstim, Londyn
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?