MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Doczekać...

Redakcja
Przyznaję, że czasem z niepokojem patrzę na rozwój wydarzeń w kraju ojczystym, podobnie zresztą, jak czyni to kilkumilionowa rzesza ludzi w moim wieku.

WŁADYSŁAW A. SERCZYK: Znad Granicy

Kiedy przed przeszłoćwierćwieczem cenzura krakowska zabroniła wydrukowania w "Zdaniu" mojego artykułu poświęconego następstwom peerelu, zwracając (i słusznie!) uwagę na stwierdzenie, że rozsypujący się ustrój uczynił nieodwracalne szkody w sposobie myślenia Polaków i trudno będzie się z tego wyzwolić, nie sądziłem, że tak szybko okaże się, iż mam rację. Co więcej, że owych reliktów starego systemu będzie znacznie więcej, że przypomnę szarogęszącą się służbę bezpieczeństwa (jak zwał, tak zwał...), czy też myślenie wedle wzoru: co jest korzystne dla mojej partii, musi być korzystne dla Polski.
Napotkany przypadkiem pan, sądząc po wyglądzie - równie stary jak ja i jak ja maszerujący ze swoim pieskiem po ostatniej łące, która pozostała na rzeszowskim Zimowicie, powiedział nagle: "Jak to jest, że kiedy chcę głosować na człowieka, to muszę na partię?" I popłynęły żale na nowe polskie obyczaje: że "elegancki" premier nie pozwala prezydentowi wsiąść do samolociku, bo sobie nie życzy wspólnego lotu; że wobec tego prezydent za 150 tysięcy złotych wynajmuje inny samolocik na przejażdżkę po to tylko, by pokazać premierowi, że i tak znalazł na niego sposób, a także po to, by posiedzieć kwadrans na sali obrad, spóźnić się na (podobno bardzo ważne) przyjęcie i przetrzymać na Okęciu przez godzinę potężnego Boeinga, bo w ostatniej chwili przypomniał sobie o imieninach matki.
Licząc złotówki pozostałe pod koniec miesiąca po zapłaceniu coraz droższych lekarstw, myślę o jakże licznych rówieśnikach, którzy znaleźli się w mojej sytuacji oraz - dla kontrapunktu - lekkiej ręce władzy rozrzucającej grosz publiczny.
Nic więc dziwnego, że coraz mniej nadziei na spokojne życie w normalnym kraju, w którym wreszcie zapanowałyby prawo i sprawiedliwość (ale nie partia!).
Co zrobić, żeby jeszcze trochę pożyć oraz doczekać chwili, gdy poklepywanie kolegi po plecach będzie oceniane jako chamstwo, a nie "europejskość" i gdy ktoś wyjaśni wreszcie ministrowi spraw zagranicznych, że publiczne zwracanie się do prezydenta: "Na kolanach pana proszę..." nie jest wyrazem pełnej elegancji pokory, ale wręcz przeciwnie.
I jeszcze myślę sobie: co robiła w Brukseli przez dwie doby sfora osób towarzyszących obydwu panom "P" i czy akredytowani dziennikarze lecieli za pieniądze redakcji, czy też znowu za moje, nędznego podatnika, co roku płacącego haracz za nie wybudowane autostrady, za coraz droższą "bezpłatną" służbę zdrowia i za fanaberie wybrańców narodu, dźwigających - jak się okazuje - zbyt wielki dla siebie ciężar.
Panie Boże! Zdejmij im go z ramion i pozwól doczekać normalności! Proszę o to nie tylko ja, ale przede wszystkim ci, którzy mają prawdziwe zasługi wobec Ciebie. Może skorzystam przy okazji?...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski