Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dotacja edukacyjna z masażem, winem i wakacjami na Bali

Anna Kolet-Iciek
archiwum
Kontrowersje. Kraków ostro zabrał się za kontrole prywatnych przedszkoli. W efekcie jedno z nich będzie musiało zwrócić do kasy miasta ponad 1,7 mln złotych.

Wakacje na Bali, wyposażenie auta kempingowego, fontanna, karnety do klubu fitness, łóżko do masażu, kadzidła, alkohol oraz kieliszki do wina. To tylko niektóre zakupy, jakie w ostatnich latach robili właściciele krakowskich przedszkoli niepublicznych, wykorzystując dotację przyznaną z budżetu miasta na edukację.

Miasto postanowiło skontrolować, na co idą pieniądze z dotacji, która w Krakowie wynosi ok. 600 złotych miesięcznie na jedno dziecko. Z tych pieniędzy (93 mln w 2015 r.) można wypłacać wynagrodzenia pracownikom, kupować wyposażenie, pomoce dydaktyczne, kredki, środki czystości lub robić drobne remonty.

- W naszym przedszkolu wynagrodzenia pracowników pochłaniają zdecydowaną większość dotacji, czasem wystarcza nam na opłacenie zajęć dodatkowych dla dzieci. Pozostałe wydatki pokrywamy z czesnego - mówi Małgorzata Stastny, dyrektor Przedszkola Niepublicznego „Kraina Uśmiechu” i prezes Stowarzyszenia Przedszkoli Niepublicznych.

Powyższy przykład nie jest niestety regułą, co pokazały niedawne kontrole. Przez ostatnie lata były one bardzo sporadyczne, a w ubiegłym roku nie przeprowadzono ani jednej. W tym roku jednak zatrudniono dwie dodatkowe osoby i wizytacje ruszyły pełną parą. Trafiły one do osiemnastu placówek, w tym dziesięciu przedszkoli niepublicznych. W czterech kontrole niedawno się zakończyły, a wyniki zaskoczyły samych urzędników.

- Nieprawidłowości dotyczą trzech z czterech placówek, w których kontrola została już zakończona - mówi Sylwia Lurka z Urzędu Miasta Krakowa.

W jednym przypadku stwierdzono, że właściciel nie zwrócił do kasy miasta niewykorzystanej dotacji (nieistniejące już przedszkole ABeeC). W dwóch pozostałych, które mają wspólnego właściciela (przedszkole Smerfy i punkt przedszkolny o tej samej nazwie), skala nieprawidłowości jest wręcz szokująca.

Okazało się, że przez ostatnie lata właścicielka za pieniądze z dotacji kupowała ogromne ilości paliwa (czasem nawet auto było tankowane do pełna dwa razy dziennie), zdarzył się też zakup małżeńskiego łoża, zestawu mebli do jadalni, kieliszków i karafki do wina, prostownika do akumulatora czy kompletu opon. Dotacja przeznaczana była również na domowe zakupy spożywcze. Nabywano w dużych ilościach cukier i drożdże, a także chipsy, chrupki, czekoladki oraz gazowane napoje. - Są to wszystko wydatki, których w żadnym razie nie można pokrywać z pieniędzy pochodzących z dotacji - podkreśla Sylwia Lurka.

Właścicielka przedszkola, która prowadzi też restaurację, z dotacji finansowała również tę działalność oraz pokrywała opłaty leasingowe za samochód. W sumie na zakupy niezwiązane z edukacją i opieką nad dziećmi szła tu co czwarta złotówka z dofinansowania.

- Co ciekawe, z analizy dokumentów wynika, że dotacja przeznaczana była na benzynę oraz inne zakupy, których nie można rozliczyć z tych pieniędzy. W tym samym czasie nauczyciele otrzymywali wynagrodzenia równe lub niewiele przewyższające płacę minimalną. Jednak zdarzały się wyjątki. Jeśli pracownikiem była osoba spokrewniona z właścicielką, zarabiała średnio o 1,5 tys. zł więcej niż pozostali - zaznacza Sylwia Lurka.

W efekcie przedszkole musi teraz zwrócić miastu ponad 1,7 mln zł, które przez ostatnie 5 lat wykorzystało niezgodnie z przeznaczeniem. To kwota znacznie przewyższająca wysokość rocznej dotacji dla tej placówki. - Dla tego przedszkola może to oznaczać koniec, ja nie byłabym w stanie oddać tak ogromnej kwoty - komentuje Małgorzata Stastny z „Krainy Uśmiechu”.

Właścicielka przedszkola, które musi zwrócić gigantyczną sumę, nie chciała z nami rozmawiać. Poinformowała jedynie, że złożyła w urzędzie wyjaśnienia. Jednak, choć termin na odwołanie minął we wtorek, urzędnicy do dziś nie otrzymali stosownego pisma. - Być może dotrze jeszcze pocztą - mówi Sylwia Lurka.

To niejedyny taki przypadek w Krakowie, ale jak dotąd najbardziej drastyczny. Urzędnicy przyznają, że mają świadomość, iż konieczność zwrotu tak dużej kwoty może doprowadzić do zamknięcia przedszkola. - Nie możemy jednak przymykać oczu na te nieprawidłowości, bo sami moglibyśmy zostać pociągnięci do odpowiedzialności w przypadku kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej - komentuje Katarzyna Król, wiceprezydent miasta ds. edukacji.

Po raz pierwszy w historii Krakowa wykryto nadużycia na tak gigantyczną skalę, co wcale nie oznacza, że do tej pory wszystko działało jak należy.

W poprzednich latach zdarzało się, iż właściciele, rozliczając dotację, przedstawiali bilety lotnicze na Bali i do Belfastu lub karnety do klubu fitness. Kupowano też alkohol, kadzidełka, gromnice, łóżko do masażu, a nawet wyposażenie kampera czy wannę z hydromasażem. Niektórzy właściciele za pieniądze z dotacji robili też domowe zakupy. - Jedno z przedszkoli kupiło fontannę, a kiedy zaczęliśmy jej szukać w placówce, okazało się, że jest w domu właściciela - wspomina Sylwia Lurka.

Do tej pory największa kwota, jaką musiało oddać przedszkole, sięgnęła blisko 80 tys. zł, z czego zwrócono 25 tys. zł. - Placówka przestała istnieć, a miasto wciąż nie odzyskało reszty - przyznaje Sylwia Lurka.

Krakowscy urzędnicy już od dawna patrzą na ręce właścicielom prywatnych przedszkoli. Pod koniec ubiegłego roku pisaliśmy o próbach obniżenia o 10 proc. dotacji dla przedszkoli niepublicznych przekazywanych z kasy miasta. Zanim doszło do głosowania, wiceprezydent Katarzyna Król przedstawiła radnym wyliczenia, z których wynikało, że dochód, jaki osiągają właściciele tych placówek, waha się od 6 do ponad 245 tys. zł miesięcznie.

Średnia dla 33 przedszkoli, które podliczono, to niemal 50 tys. zł miesięcznie. Wyliczenia miały pokazać radnym, że nawet po obcięciu dotacji sytuacja finansowa właścicieli prywatnych placówek nie ulegnie drastycznemu pogorszeniu. Ci ostatni w odpowiedzi na wyliczenia urzędników twierdzili, że dane przedstawione przez miasto „godzą w zdrowy rozsądek” i są wzięte z sufitu. Ostatecznie radni zdecydowali się na 5-procentową obniżkę.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski