Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dotacje „z ostrożności”

Magdalena Uchto
W stowarzyszeniu dbają zarówno o edukację jak i o kondycję fizyczną swoich wychowanków. Organizują m.in. dzień sportu
W stowarzyszeniu dbają zarówno o edukację jak i o kondycję fizyczną swoich wychowanków. Organizują m.in. dzień sportu Fot. Archiwum
Miechów. Radni z komisji oświaty apelują do Zarządu Powiatu, by ten zawarł ugodę ze stowarzyszeniem w sprawie spłaty prawie 500 tys. zł

Wyrok pierwszej instancji jest nieprawomocny, ale nakazuje starostwu zapłatę prawie 500 tysięcy złotych Polskiemu Stowarzyszeniu na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Dodając do tego odsetki i koszty postępowania sądowego kwota ta wzrasta do prawie 700 tys. zł.

– Jeszcze teraz stowarzyszenie jest skłonne pójść na ugodę, co mogłoby pozwolić na przykład na umorzenie odsetek lub rozłożenie na raty. Ale jeśli sąd apelacyjny utrzyma w mocy postanowienie sądu I instancji takiej możliwości już nie będzie. Po co więc generować kolejne koszty – pyta Lidia Baranowska, przewodnicząca komisji oświaty.

Od listów do sądu
„Dziennik Polski” informował już, że Sąd Okręgowy w Krakowie uznał, iż w latach 2009–2011 były nieprawidłowo naliczane – przez powiat – dotacje dla Ośrodka Rehabilitacyjno–Edukacyjno-Wychowawczego w Miechowie. – To trwało od lat, ale mogliśmy wnioskować tylko o ostatnie trzy – mówił – podczas posiedzenia komisji oświaty – Stanisław Ryłko, przewodniczący Zarządu miechowskiego koła PSOUU i jednocześnie dyrektor OREW. Przypominał, że korespondencja ze starostwem była prowadzona od 2009 roku. Dodał, że stowarzyszenie wielokrotnie apelowało o ugodę.

Pomocy szukało u parlamentarzystów, Rzecznika Osób Niepełnosprawnych i Rzecznika Praw Dziecka. Na wniosek tego ostatniego Regionalna Izba Obrachunkowa przeprowadziła kontrolę doraźną i stwierdziła nieprawidłowości w naliczaniu dotacji. W dokumencie pokontrolnym czytamy m.in.: „Powiat miechowski dokonywał obliczeń kwot dotacji, uwzględniając kategorie wiekowe wychowanków przebywających w Ośrodku i stosując dla nich zróżnicowanie wagi określonej w metryczce subwencji oświatowej – 6,5 i 9,5, co było działaniem nieprawidłowym.

Winna być stosowana wyłącznie waga 9,5”. Mec. Jolanta Wójcik zapewniła, że wolą stowarzyszenia było doprowadzenie do porozumienia. Nie ukrywała, że – szczególnie po wynikach kontroli RIO – mogło ono od razu pójść do Sądu Okręgowego. Ale zaczęło od Sądu Rejonowego licząc, że uda się zawrzeć ugodę. – Jakież było moje zaskoczenie, kiedy przedstawiciel starostwa stwierdził przed sądem, że wyniki kontroli RIO nie są wiążące – mówi mec. Wójcik. Do ugody nie doszło.

– Wtedy już nie było z kim i o czym rozmawiać. Stowarzyszenie było zmuszone wystąpić na drogę sądową. Przedstawiciele starostwa mówili o rzekomych nieprawidłowościach w stowarzyszeniu. Nie zostały one udowodnione, a zarzuty były bezpodstawne. Starostwo podjęło nieudolną próbę zdyskredytowania, w oczach sądu, stowarzyszenia – podkreśliła Jolanta Wójcik. Ostatecznie sąd I instancji zasądził zapłatę na rzecz PSOUU 484 tys. 866 zł.

Są pieniądze na zapłatę?
Starostwo wystąpiło z wnioskiem o uzasadnienie wyroku. Rozważa złożenie apelacji. – Jestem pewna, jako prawnik, że próba odwołania nie będzie skuteczna i narazi powiat na zbyteczne koszty. A jeśli sąd apelacyjny utrzyma w mocy wyrok sądu I instancji my z przedstawicielami powiatu rozmawiać już nie będziemy, tylko wystąpimy na drogę postępowania egzekucyjnego – mówiła Jolanta Wójcik. Stanisław Ryłko zapewniał, że na tym etapie jeszcze można rozmawiać o porozumieniu np. dotyczącym umorzenia odsetek czy rozłożenia na raty.

– Pan starosta powiedział na antenie telewizji, że są pieniądze na zapłatę stowarzyszeniu. Czy na pewno – pytała Lidia Baranowska. Teresa Florek, skarbnik powiatu, zapewniła: „Jeśli będzie wyrok prawomocny nakazujący zapłatę, to musimy tę kwotę zabezpieczyć, bo z wyrokami sądu się nie dyskutuje”.

Leonard Mazur, naczelnik Wydziału Oświaty starostwa, podkreślał, że w 2009 r. zmieniła się ustawa o systemie oświaty, która nałożyła na samorządy obowiązek kontrolowania wydatków dokonywanych przez placówki niepubliczne. Zaznaczył, że dzieci są tam kierowane decyzją starosty. Podkreślił, że niektóre, ze względu na stopień upośledzenia, nie powinny były przebywać w OREW. Dlatego powiat „z ostrożności” nie przekazywał dotacji w pełnej wysokości. Nie ukrywał, że w jednym roku był też problem z ustaleniem rzeczywistej liczby dzieci w placówce.

Wykazał, że w 2009 roku stowarzyszenie nie wykorzystało w całości kwoty przekazanej ze starostwa. Stanisław Ryłko wyjaśnił, że dzieci, na wniosek rodziców, kieruje Poradnia Psychologiczno–Pedagogiczna, a nie starosta.

– Powiat jest koordynatorem przekazującym dotację. Wcześniej zdarzało się, że zaświadczenia lekarskie o niepełnosprawnościach sprzężonych pojawiły się później,ale wszystko jest uregulowane. Dzieci od nas nie odchodziły. A pan chce, żeby one przeszły do szkoły w Zagorzycach, bo taka jest polityka – mówił.

Leonard Mazur uznał to stwierdzenie za pomówienie. Mec. Jolanta Wójcik wyjaśniła, że kontrole prowadzone w stowarzyszeniu nie wykazały nieprawidłowości. Stanisław Ryłko podkreślił, że tuż po ogłoszeniu wyroku starostwo przysłało do stowarzyszenia audytorów, którzy mają dokonać kontroli za 2013.

Nie kupią kosiarki?
– Po co pani prawnik jest na tym zebraniu? Tu się odbywa sąd kapturowy – oburzył się Mariusz Wolny, członek Zarządu Powiatu. Jako jedyny reprezentował Zarząd. Radni byli zdziwieni, że w rozmowach nie brał udziału ani starosta, ani jego zastępca. – Byli zapraszani z tygodniowym wyprzedzeniem – poinformowała Lidia Baranowska. – Czy to normalne, że tak funkcjonuje Zarząd? Przecież odsetki każdego dnia rosną. Trzeba zdecydować, co robić, by nie generować większych kosztów – mówił radny Krzysztof Świerczek.

Wicestarosta Bogusław Miś, w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”, wyjaśnił, że nie uczestniczył w posiedzeniu komisji oświaty, bo miał wcześniej umówione spotkanie. – Zresztą jestem zaskoczony, że ta komisja obradowała w takim czasie. Sprawa OREW–u jest znana od dawna – mówi wicestarosta. Starosta Marian Gamrat zapewnił „DP”, że uzasadnienie wyroku jest już w starostwie.

- Na najbliższym posiedzeniu Zarządu podejmiemy decyzję. Jeśli nie zdecydujemy się na złożenie apelacji, będziemy musieli się zastanowić, z których inwestycji zabrać pieniądze, by spłacić zobowiązania z poprzedniej kadencji. Prawdopodobnie nie wybudujemy przewiązki w jednej ze szkół i nie kupimy kosiarki, bo prawa trzeba przestrzegać. Przykre jest to, że kilka osób chce budować swój autorytet wykorzystując do tego niepełnosprawne dzieci – komentuje starosta.

Napisz do autora:
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski