Drugi Dom Pomocy Społecznej w powiecie krakowskim odparł atak koronawirusa. Podopieczni wyzdrowieli

FLESZ - Koronawirus najniebezpieczniejszy w historii. Uważaj na siebie!

- Odparliśmy pierwszy atak COVID-19 - mówi Henryk Sikora, dyrektor DPS Więckowice. Zaznacza, że radość przeplata się z przygnębieniem, bo z jednej strony wszyscy chorzy mieszkańcy i pracownicy powrócili w zdrowiu do pełnienia swoich społecznych ról, a z drugiej jest świadomość, że mogą być kolejne ataki koronawirusa.

- Po pierwszych zakażeniach okazało się, że nasi podopieczni przeszli tę chorobę łagodnie. Nie ukrywam, że lęk był duży, bo podopieczni, którzy zmagali się z COVID-19 mają inne poważne choroby i są w zaawansowanym wieku - ponad 80 lat. Szczęśliwie nie było powikłań. Chorzy, a obecnie już ozdrowieni mieszkańcy powrócili do swoich pokoi. Cały proces leczenia i kwarantanny odbywał się na terenie naszego Domu. Izolacja mieszkańców trwała 12 dni - dodaje dyrektor.

Dom Pomocy Społecznej w Więckowicach w gminie Zabierzów był drugą tego typu placówką opiekuńczą w powiecie krakowskim, która zakończyła zmagania z wirusem, a w której potwierdzono sporo przypadków zakażenia. Pierwsza, która zmagała się z chorobą to DPS Batowice, gdzie zaczęło się od śmierci pierwszego zakażonego mieszkańca. Potem kolejnych kilkunastu podopiecznych wyszło z choroby i wróciło do normalnego funkcjonowania. Zmagania w Batowicach miały miejsce miesiąc temu.

Pojedyncze przypadki zakażeń są także w innych DPS-ach. W Karniowicach zachorowało dwoje pracowników, w Owczarach również dwoje pracowników zostało zakażonych i przebywają w izolacji domowej. A podopieczni są dopiero w trakcie badania. Pojedyncze osoby z personelu są chore także w Czernej, a mieszkańcy po kontakcie z nimi poddani kwarantannie. Z DPS Radwanowice jedna osoba od dłuższego czasu przebywa w szpitalu ze zdiagnozowaną chorobą Covid-19, a w Prusach, Ojcowie i Konarach nie było dotąd zachorowań.

W DPS-ie w Więckowicach, gdzie właśnie zakończyły się zmagania z chorobą, mieszka 149 podopiecznych. Przygotowania administracyjne, logistyczne, sprzętowe do sytuacji kryzysowej trwały od dawna.

Fakt, że placówka przeszła przez chorobę obronną ręka - to jak mówi dyrektor Henryk Sikora - jest zasługą oddanych, odważnych i odpowiedzialnych pracowników. - Im należą się słowa uznania i podziękowania, ale też zastosowanie wewnętrznych procedur i wcześniejszych przygotowań na takie zdarzenie - mówi szef DPS-u.

- Po pierwszych doświadczeniach i pozytywnym ich zakończeniu wciąż z pokorą podchodzimy do sytuacji ciągłego zagrożenia. Mam obawy także o to, czy na przyszłość wystarczy nam pracowników. Czy zakażenie, kwarantanny i inne dolegliwości oraz sytuacje rodzinne np. zdalna nauka, opieka nad dziećmi nie spowoduje wykruszenia się personelu - zastanawia się dyrektor więckowickiego Domu Pomocy Społecznej.