MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Duch na detoksie

Redakcja
Nina ma osiem lat. Właśnie wróciła ze szkoły. Wchodzi do pokoju, w którym na tapczanie ojciec czyta gazetę. Jak zwykle leży w samych bokserkach, a luźna nogawka odsłania część genitaliów. Dziewczynka jest przestraszona tym widokiem, tym bardziej że ojciec widząc ją, nie zmienia pozycji ciała.

Psychologia

20 lat po tym zdarzeniu Nina jest absolwentką psychologii. Przygotowuje się do wykonywania zawodu psychoterapeutki. W tym celu sama musi przejść psychoterapię - 260 godzin. Żaden człowiek ani rodzina nie są wolni od doświadczeń urazowych, dlatego psychoterapeuta, który ma leczyć innych, sam musi mieć zdrową psychikę. Albo przynajmniej znać te jej obszary, nad którymi powinien pracować.

- Ta dziewczyna przychodziła na zajęcia z psychodramy, ale nie udzielała się jak inni członkowie grupy. Dlatego, gdy zaryzykowała wejście na scenę, nie przypuszczałam, że tak się otworzy - wraca do zdarzenia sprzed kilku lat dr Elżbieta Galińska, psychoterapeutka, muzykoterapeutka, muzykolog, specjalistka w zakresie psychodramy, wieloletni adiunkt w Klinice Nerwic Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. - Nie przypuszczałam, że w jej przypadku ten rodzaj terapii wywoła tak korzystny wstrząs - głęboki płacz poruszający całe ciało i krzyk. Przeżycie katharsis jest jednym z głównych celów psychodramy. To, co działo się potem na scenie, mogłoby zaskoczyć każdego, kto nie zna tej metody wykorzystującej w sposób spontaniczny i kreatywny różne techniki teatralne.

Nina, jej zdaniem, nie była w dzieciństwie molestowana. Nie przypuszczała, że ten - niby niewinny obrazek z dzieciństwa - wywołał silny uraz psychiczny i w konsekwencji lęk przed kobiecością. Nikt nie dociekał, dlaczego odkąd skończyła 8 lat, chciała się ubierać wyłącznie w spodnie. Wyłącznie obcisłe. Dlaczego ścięła włosy i przez następne 20 lat najczęściej nosiła się jak chłopczyca. Oryginalna - mówiono. Jej niekobiecego zachowania nie zmienił nawet mąż. Jedyny problem, do którego się przyznawała, dotyczył bezpłodności. Lekarz widział szanse na dziecko tylko w zapłodnieniu in vitro.

- Chroniczne zahamowanie silnych emocji może skutkować zmianami w mięśniach, nie mówiąc o tak delikatnych organach, jak jajniki. Głęboki wstrząs fizyczny i emocjonalny w wyniku zastosowania odpowiednich technik psychoterapii może np. odblokować i usunąć zrosty mięśni, uaktywnić organy, które przestały pracować. Scena, o której mówię, zdarzyła się 3 lutego. W maju Nina już była w ciąży, nie stosując żadnego leczenia. Ginekolog w ogóle tego nie odnotował w karcie, ponieważ nie mógł uwierzyć. Dziś dziecko Niny ma kilka lat - opowiada dr Galińska. - Ja w psychoterapii stosuję techniki wykorzystujące bodźce niewerbalne: muzykę, rysunek, pantomimę itp. One są najbardziej emocjonalne, uruchamiają najgłębsze pokłady nieświadomości pacjenta. To tylko jeden z kursów, przez które przechodzą kandydaci do zawodu psychoterapeuty. Muszą zapoznać się z różnorodnymi podejściami i metodami. Sami potem decydują, którą chcieliby stosować w swojej praktyce zawodowej.

100 lat od początków psychoterapii, a więc od sformułowania teorii psychoanalizy Freuda, opisanych jest aż 400 metod psychoterapeutycznych, ale tylko niewielka część z nich należy do uznanych. Psychoterapia to kilka podstawowych podejść (psychoanaliza, podejście poznawczo-behawioralne, humanistyczno-egzystencjalne, systemowe), wiele szkół i nurtów. Reprezentanci zawodu spierają się, która skuteczna, gloryfikują jedne, dezawuują drugie, a wielu po prostu nie znają.
Jak mają się w tej różnorodności rozeznać pacjenci, którzy nie odróżniają psychologa od psychoanalityka, psychoterapeuty od psychiatry, a seksuologa kojarzą najczęściej z ginekologiem. A jeśli już dowiedzą się, że ze swoim problemem powinni się udać właśnie do psychoterapeuty, to lepsza będzie szkoła Gestalt, NLP, psychoterapia integracyjna, analityczna czy terapia przez sztukę? A może wyrafinowana psychoanaliza lacanowska? Jak sprawdzić, czy mamy do czynienia z profesjonalistą czy z hochsztaplerem? Dziś ani uznanie opinii publicznej, ani tytuły naukowe nie gwarantują bezpieczeństwa terapii. Dość wspomnieć aferę pedofilską z udziałem Andrzeja Samsona czy nagranie telewizyjne niespełna miesiąc temu ujawniające kulisy terapii prof. L. Gapika, seksuologa z Poznania, obmacującego swoją pacjentkę.

Stawka taka jak życie

Według standardów Europejskiego Towarzystwa Psychoterapeutycznego (EAP), zrzeszającego 120 tysięcy psychoterapeutów, przygotowanie do zawodu psychoterapeuty wymaga 7-letniego kształcenia, w tym 4 lat specjalistycznego kursu po zakończeniu studiów. Składają się na nie zajęcia teoretyczne i praktyczne, staż kliniczny, praktyka pod superwizją (nadzorem innego specjalisty, z którym na bieżąco jest konsultowana i omawiana terapia). Niezbędną składową kształcenia jest obszerna własna psychoterapia, zwana treningiem własnym (self-experience).

- Takiego wymogu nie ma żadna inna profesja. A własna psychoterapia pomaga psychoterapeucie zmienić lub choćby uświadomić sobie te strony swojej osobowości, które mogą szkodzić pacjentom. Badania naukowe nad psychoterapią w ostatnich 10 latach wskazują na znacznie większą rolę tego, jakim człowiekiem jest psychoterapeuta, niż technik, jakimi się posługuje. To osobiste cechy decydują, czy dana osoba nadaje się do zawodu psychoterapeuty. Dobre szkoły psychoterapii prowadzą staranną selekcję kandydatów, opartą na ocenie ich osobowości. Istnieją bowiem takie cechy osobowości, które sprawiają, że dany kandydat może szkodzić pacjentom. Sprawiają, że jest niebezpieczny. A stawką może być życie pacjenta. Jednak nie wszystkie organizacje, które szkolą w zawodzie psychoterapeuty, są równie wymagające - uważa Milena Karlińska-Nehrebecka, psychoterapeutka i superwizor, nauczyciel psychoterapii Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Integratywnej.

Przez wiele lat ciężar kontroli nad jakością zawodu psychoterapeuty brały na siebie stowarzyszenia, które swoim członkom wydawały certyfikaty. W Polsce także mamy do czynienia z tą procedurą. Przez lata certyfikaty można było uzyskać w Polskim Towarzystwie Psychiatrycznym i Psychologicznym. W ostatnich kilkunastu latach powstało wiele innych towarzystw. Jedne do wydania takiego dokumentu wymagają rzetelnego przygotowania, inne certyfikatami nazywają zaświadczenia o ukończeniu 2-letniego kursu. Zresztą, ilu pacjentów przed udaniem się do gabinetu sprawdza, czy i jaki certyfikat ma terapeuta, od którego oczekują pomocy?
W stowarzyszeniach, które w 2006 r. stworzyły Polską Radę Psychoterapii, jest zrzeszonych 2100 psychoterapeutów. W należących do Rady sekcjach psychoterapeutycznych Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Polskiego Towarzystwa Psychologicznego - ok. 1000. Kolejna grupa 1100 adeptów jest w trakcie szkolenia w wymienionych stowarzyszeniach.

- Oprócz tych zorganizowanych psychoterapeutów działa w Polsce liczna grupa osób o niejasnych kompetencjach. Często nie są to psychoterapeuci, tylko psycholodzy, psychiatrzy czy terapeuci uzależnień twierdzący, że prowadzą psychoterapię albo udzielają pomocy psychologicznej, co dla niewtajemniczonych na jedno wychodzi. Osoby zainteresowane ezoteryką i ruchami New Age, trenerzy "umiejętności życiowych" i niezbyt liczna grupa czystych hochsztaplerów - wylicza Milena Karlińska-Nehrebecka.

Środowisko wie o ich działaniach, ale jest bezradne. Dr Elżbieta Galińska opowiada, jak ze zdumieniem odkryła fragmenty swoich prac nt. muzykoterapii na stronach internetowych reklamujących nieznane jej gabinety, a także w publikacjach książkowych. Z jakim zaskoczeniem dowiedziała się, że osoba, która brała udział w zorganizowanym przez nią dwudniowym seminarium z zakresu psychodramy, podała potem w opisie swego przygotowania zawodowego, że ukończyła odpowiednie studia. - Ja psychodramy uczyłam się prawie 9 lat, w Europejskim Instytucie Psychodramy w Berlinie, a ona przez jeden weekend. W opisie internetowym wykształcenie mamy takie samo - nie kryje oburzenia Elżbieta Galińska.

W Polsce nie ma żadnego aktu prawnego, który chroniłby ten zawód przed osobami przypadkowymi, dlatego w psychoterapii zapanowała wolnoamerykanka. Jedna z warszawskich psychoterapeutek w rozmowie telefonicznej relacjonuje wrażenia z programu telewizyjnego - wywiadu z osobą przedstawianą jako psychoanalityk. Była zaskoczona, bowiem środowisko raczej się zna. Koledzy zaczęli szukać tego gabinetu w Warszawie. Psychoanalityk okazała się fizjoterapeutką.

Ogromną rywalizację obserwujemy też w obszarze biznesu. Tzw. psychologia biznesu, zwana również coachingiem, stała się tak modna, że wielu psychologów uznało się za specjalistów w tej dziedzinie i chce zostać "trenerami" menedżerów.

Towarzystwa nie mają komisji śledczych, które sprawdzałyby prawdziwość danych na stronach internetowych i uprawnienia osób oferujących terapie. W wielu krajach na świecie w ciągu ostatnich 20 lat dokonuje się natomiast regulacji zawodu psychoterapeuty. Ustawodawcy określają, kto może się posługiwać takim tytułem, jakie wymagania trzeba spełnić, jakie są konsekwencje wykonywania zawodu bez uprawnień, a jakie przekroczenia zasad etycznych.

Kaganiec dla wolnego zawodu?

Projekt ustawy, która zapanowałaby nad rynkiem usług psychoterapeutycznych w Polsce powstał już w 1997 r. (ustawa o innych zawodach medycznych). Wysiłek uregulowania aspektów prawnych związanych z uprawianiem zawodu psychoterapeuty wzięło na siebie Ministerstwo Zdrowia. Usytuowanie w tym właśnie resorcie rodzi pewien problem. Psychoterapia to ogromna dziedzina wiedzy, korzystająca oczywiście z wiedzy medycznej, ale przede wszystkim z nauk humanistycznych - psychologii, antropologii kulturowej. Zbyt szeroka i skomplikowana, aby traktować psychoterapeutów tak samo jak higienistki dentystyczne, fizjoterapeutów, techników elektroradiologii czy dietetyków. W środowisku pojawiają się głosy, aby stworzyć ustawę odrębną.
- Zwłaszcza że ma powstać ustawa o zawodzie muzykoterapeuty - mówi Elżbieta Galińska, członek Krajowej Rady Muzykoterapii, uważnie śledząca wszystkie nowinki dotyczące profesji, ponieważ jest autorką rozdziału na temat zawodu psychoterapeuty w przygotowywanym do druku największym kompendium wiedzy, wielotomowym podręczniku akademickim "Psychoterapia" pod redakcją prof. Lidii Grzesiuk.

Choć ustawa regulująca wykonywanie zawodu wyeliminowałaby o ile nie z rynku, to z dostępu do korzyści finansowych (obecnie za terapię będącą elementem leczenia płaci NFZ), osoby mogące szkodzić pacjentom, gdyż nie spełniające wymagań odnośnie wykształcenia i doświadczenia zawodowego, to część środowiska obawia się, aby nie zniewoliła przedstawicieli wolnego zawodu.

- Urzędniczy kaganiec zaproponowany przez Ministerstwo Zdrowia w kolejnym projekcie jest zbyteczny, co najwyżej przydałby się rejestr psychoterapeutów, by pacjenci mogli wiedzieć, kogo szerokim łukiem omijać - twierdzi Alina Henzel-Korzeniowska, prezes Krakowskiego Koła Psychoanalizy Nowej Szkoły Lacanowskiej, psychoanalityk i seksuolog. - Istniejący projekt uprzywilejowuje pozycję największych stowarzyszeń (Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Psychologicznego). Obawiam się, że pozostałych kilkanaście stowarzyszeń psychoterapeutycznych miałoby być przy takiej regulacji wyeliminowanych. Nie jestem odosobniona w tym poglądzie, bo inne stowarzyszenia bardzo jednoznacznie definiują te zagrożenia. Był pomysł w Ministerstwie Pracy, aby do ustawy o zawodzie o psychologa wkleić zapisy o psychoterapii. Też niedobrze, bowiem przywilej zostawania psychoterapeutą przysługiwałby przede wszystkim psychologom.

Alina Henzel-Korzeniowska uważa, że kontrolę nad uprawianiem zawodu należy pozostawić uznanym stowarzyszeniom, akredytowanym przy Polskiej Radzie Psychoterapii. To zagwarantuje pacjentom dostęp do różnorodności metod terapeutycznych i przestrzeganie zasad etycznych przez członków stowarzyszeń.

W Biurze Prasowym Ministerstwa Zdrowia dowiedzieliśmy się, że projekt ustawy o innych zawodach medycznych, który zawiera regulacje odnośnie 16 różnych zawodów, w tym psychoterapeutów, został już przesłany do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Ten fakt na pewno poruszy środowisko. Psychoterapeuta to bowiem zawód intratny, modny, atrakcyjny i dobrze płatny. Kilkadziesiąt działających towarzystw rozpocznie walkę o prawo do prowadzenia kosztownych szkoleń, kształcących kandydatów do zawodu i o umieszczenie swoich przedstawicieli w nowo powołanej Krajowej Radzie Psychoterapii oceniającej przygotowanie do zawodu i wpisującej nazwiska do rejestru. Umieszczenie w rejestrze będzie podstawą do podpisywania kontraktów z NFZ. Ustawa jest niedoskonała, ale jej brak to brak ochrony zarówno dla pacjentów, jak i dla psychoterapeutów, którzy latami zdobywali swoje doświadczenia.

EWA PIŁAT

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski