MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dyplomacja w służbie Kremla

Redakcja
Władysław Gomułka (czwarty od lewej) i Nikita Chruszczow (szósty) FOT. ARCHIWUM
Władysław Gomułka (czwarty od lewej) i Nikita Chruszczow (szósty) FOT. ARCHIWUM
10 października 1970 *Umiera Adam Rapacki, minister spraw zagranicznych w latach 1956-1968* Był jedynym szefem PRL-owskiej Dyplomacji, który cokolwiek znaczył

Władysław Gomułka (czwarty od lewej) i Nikita Chruszczow (szósty) FOT. ARCHIWUM

Rozmowa z prof. Antonim Dudkiem, historykiem z UJ

- W syntezach dziejów PRL, w tym także w "Utopii nad Wisłą. Historii Peerelu", której jest Pan współautorem, polityce zagranicznej poświęcone jest niewiele miejsca. Czy słusznie?

- W tego rodzaju pracach polityka zagraniczna prowadzona przez władze komunistyczne zajmuje, w mojej ocenie, tyle miejsca, na ile zasługuje. Nie oznacza to jednak, że nie warto prowadzić badań nad nią. Powstają zresztą na ten temat publikacje. Wspólnym mianownikiem zarówno syntez, jak i rozpraw naukowych jest stwierdzenie, że polscy komuniści nie prowadzili niezależnej polityki, a w większości podejmowali działania pod dyktando Moskwy. Istotę rzeczy lapidarnie ujął zmarły dekadę temu Jakub Karpiński, socjolog, historyk, logik. Napisał, że aby zrozumieć różnicę między II RP a PRL, trzeba zestawić dwa tytuły nieistniejących książek. Jedna: "Polityka Józefa Becka". Ona wywołałaby naturalne zainteresowanie. Druga: "Polityka Emila Wojtaszka". Ta budziłaby uśmiech politowania czy konsternację, bo przecież nie było żadnej polityki zagranicznej prowadzonej przez Wojtaszka, przypomnę, szefa dyplomacji w czasach Edwarda Gierka. Tak samo nie było żadnej samodzielnej polityki zagranicznej prowadzonej przez innych szefów MSZ w PRL, np. Stanisława Skrzeszew-skiego, Stefana Olszowskiego, Mariana Orzechowskiego czy Tadeusza Olechowskiego. Były natomiast przejawy, ale mocno ograniczone, niezależności na arenie międzynarodowej. Te jednak niemal wyłącznie należy ograniczyć od okresu, gdy I sekretarzem PZPR był Władysław Gomułka.

- Dla Gomułki kluczowe znaczenie miała sprawa granicy zachodniej czy szerzej - relacji z Niemcami.

- I Gomułka na tym polu starał się prowadzić w miarę samodzielną politykę. Jak wiadomo, na kilkanaście dni przed upadkiem Gomułce udało się (w grudniu 1970 r.) doprowadzić do zawarcia w Warszawie układu między Polską a Republiką Federalną Niemiec. To było jego szczy- towe osiągnięcie, lecz i tego nie można nazwać pełnym, ponieważ kilka miesięcy wcześniej RFN podpisała układ ze Związkiem Sowieckim, który mówił m.in. o nienaruszalności granic. Zatem osiągnięcie Gomułki stoi w cie- niu porozumienia ZSRR-RFN.

- Czy Moskwa chciała wyprzedzić zawarcie układu przez Gomułkę?

- Niewątpliwie. Ekipa Leonida Breżniewa, widząc, że socjaldemokratyczny rząd kanclerza Willy'ego Brandta zmierza w kierunku zawarcia układu z PRL, chciała pokazać Gomułce, kto gra pierwsze skrzypce. I pokazała. Ale to chyba nie w 1970 r., a 6 lat wcześniej miało miejsce największe napięcie między polskimi a sowieckimi komunistami. Wtedy to Nikita Chruszczow zaczął wykonywać niebezpieczne, z punktu widzenia Gomułki, ruchy w relacjach z RFN. Punktem kulminacyjnym była wizyta Aleksieja Adżubeja, zięcia Chruszczowa, w RFN. Adżubej dawał do zrozumienia, że ZSRR może zgodziłby się na zjednoczenie Niemiec, lecz pod pewnymi warunkami. Wśród nich było wyjście RFN z NATO, a rekompensatą za to miałyby być polskie ziemie zachodnie. Wywiad PRL-owski dowiedział się o tym. Gomułka bardzo się zdenerwował. Ostro protestował w Moskwie, choć, rzecz jasna, niewiele mógł wskórać. Ale kiedy wkrótce potem Chruszczow został obalony, na posiedzeniu Biura Politycznego Gomułka powiedział (jego wypowiedź została zaprotokołowana), że odejście towarzysza Chruszczowa jest dla Polski korzystne. Wyraził nadzieję, że towarzysz Breżniew nie będzie prowadził awanturniczej polityki "na odcinku niemieckim". Dodam, że wcześniej, bo pod koniec lat 50., gdy zaostrzał się spór sowiecko- -chiński, Gomułka próbował na własną rękę pełnić rolę mediatora między Moskwą a Pekinem. Komuniści chińscy chcieli znaczyć tyle samo co sowieccy w ruchu komunistycznym. Gomułka był za takim rozwiązaniem, bo dawało mu to większe pole manewru, czego dowodziły wydarzenia z 1956 r.
- Chruszczow powiedział "nie" negocjatorskim ambicjom Gomułki.

- I pierwszy sekretarz KC PZPR znalazł się pod murem. Na ostatniej wspólnej konferencji "kompartii", w której uczestniczyli i sowieccy, i chińscy komuniści, musiał jasno opowiedzieć się, po której stronie stoi. Wybrał KPZR. Inaczej nie mógł. Nie chciał znaleźć się w jednym obozie z Albanią, bo tylko Tirana popierała Chiny.

- Kreml chyba nie lubił Gomułki.

- Niewątpliwie, zresztą przyczynił się do jego obalenia w grudniu 1970 r. Niechęć Moskwy do Gomułki wynikała przede wszystkim z tego, że jako jedyny przywódca komunistyczny w PRL nie zawsze zgadzał się z kierownictwem sowieckim. W niektórych, acz w miarę drobnych sprawach, stawiał się najpierw ekipie Chruszczowa, potem Breżniewa.

- Pozostali przywódcy PRL byli bezgranicznie posłuszni Moskwie?

- Trudno mi wskazać choćby jeden przypadek, gdy Gierek czy Jaruzelski, bo o Bierucie nie ma co nawet wspominać, chcieli iść nawet w drobnych kwestiach pod prąd Kremlowi na arenie międzynarodowej. Kiedy czyta się pamiętniki Gomułki, pisane w latach 70., widać wyraźnie, że nie lubi Moskwy, gryzie go, iż Kreml wykorzystywał Polskę, lecz jeszcze bardziej negatywne uczucia budzą w nim Niemcy. Sowietów uważa za głównego gwaranta zachodniej granicy. Jest przekonany, że bez oparcia w ZSRR Polska szybko straci zachodnie terytoria, które otrzymała po II wojnie.

- W powszechnej opinii krąży mit Gierka jako tego PRL-owskiego przywódcy, który postawił na Zachód.

- Gierek był nieporównywalnie bardziej serwilistyczny wobec Moskwy niż Gomułka. Jego polityka była systematycznym coraz większym uzależnianiem Polski od ZSRR. A z Zachodem prowadził rozmowy, zaciągał tam kredyty, bo tego chciał Kreml. Sowieccy przywódcy liczyli, że jeśli Zachód przestawi się na politykę odprężeniową, wtedy mniej będzie wydawał na zbrojenia, a oni zachowają przewagę militarną. I tak się stało. Dopiero po wkroczeniu Sowietów do Afganistanu w grudniu 1979 r. Amerykanie zrozumieli swój błąd. Pojęli, że w wielu rodzajach broni ZSRR wyraźnie wyprzedził USA. Dodam, że kiedy się czyta wspomnienia Gierka z lat 90., to wręcz szokuje, iż nawet wówczas nie potrafił napisać jednego złego zdania o Związku Sowieckim.

- Prof. Wanda Jarząbek pisze, że według relacji świadków i zachowanych dokumentów, Gomułka samodzielnie wystąpił w 1969 r. wobec RFN z inicjatywą nawiązania stosunków. Jedynym istotnym warunkiem ekipy Gomułki było uznanie przez Bonn polskiej granicy zachodniej.

- Podzielam ustalenia prof. Wandy Jarząbek w tej sprawie, choć pewność będziemy mieli dopiero wtedy, gdy uzyskamy pełny dostęp do sowieckich dokumentów dyplomatycznych.

- Plan Rapackiego stworzenia strefy bezatomowej w Europie Środkowej mógł być samodzielną inicjatywą polskich komunistów?

- Taki scenariusz należy wykluczyć.

- Z punktu widzenia Polski było to dobre rozwiązanie.
- I Moskwy. Przypomnę, że plan ten, po raz pierwszy zgłoszony w 1957 r. na sesji ogólnej ONZ, zakładał, iż obszar Polski, RFN, NRD i Czechosłowacji będzie wolny od broni jądrowej. Zachód nie zgadzał się na to z prostego powodu: armia sowiecka i cały Układ Warszawski miały olbrzymią przewagę w broni konwencjonalnej. Gdyby doszło do wojny bez użycia broni jądrowej, wtedy tysiące czołgów sowieckich zatrzymałoby się dopiero nad Atlantykiem. Amerykanie receptę na taki stan rzeczy widzieli w groźbie użycia broni jądrowej. Nafaszerowali terytorium RFN głowicami nuklearnymi.

- Czy wśród PRL-owskich ministrów spraw zagranicznych ktokolwiek zapisał się jako postać znacząca na polu dyplomacji?

- Na tle wszystkich wyróżniał się tylko Rapacki (szef MSZ w latach 1956-1968). To był przedwojenny socjalista, PPS-owiec, oficer WP, więzień oflagu, który po wojnie podjął współpracę z komunistami. Był dobrze wykształcony, znał języki obce i z pewnością przewyższał formatem intelektualnym większość swoich kolegów ministrów. Jednak z polityki wycofał się dopiero w 1968 r. na znak protestu przeciw czystkom antysemickim.

- Szefem dyplomacji był też Stefan Olszowski (w latach 1971-1976 oraz 1982-1985), który odgrywał czołową rolę w PZPR, należał do kluczowych przedstawicieli tzw. betonu partyjnego.

- Owszem, ale kiedy ministrem spraw zagranicznych został po raz drugi, odbierał to jako zsyłkę. Dobrze czuł się w Komitecie Centralnym, walcząc o władzę. Warto pamiętać, że w okresie PRL stanowisko ministra spraw zagranicznych znaczyło znacznie mniej niż w III RP. Szef PRL- owskiej dyplomacji stał znacznie niżej niż np. minister spraw wewnętrznych, obrony narodowej, sprawiedliwości czy ważnych resortów związanych z gospodarką. Główną zaletą bycia ministrem spraw zagranicznych była możliwość podróżowania po świecie. W praktyce bowiem nad nim stał kierownik wydziału zagranicznego KC PZPR, a ponad nimi był sekretarz KC ds. międzynarodowych. Hierarchię widać dobrze na przykładzie Ryszarda Frelka, który w latach 70. pełnił funkcję kierownika wydziału zagranicznego KC PZPR i sekretarza ds. międzynarodowych. W czasach Gierka to on rządził dyplomacją, a nie wspomniany już Wojtaszek czy nawet ambitny Olszowski.

- W okresie stalinowskim na czele MSZ stał najpierw Zygmunt Modzelewski (1947- 1951), potem Stanisław Skrzeszewski (do 1956 r.). Jakimi byli ministrami?

- W tamtym okresie Polska była totalnie uzależniona od ZSRR. Aktywność międzynarodowa polskich komunistów ograniczała się w zasadzie do popierania Moskwy, m.in. w ONZ. Jak już mówiłem, tylko w okresie rządów Gomułki miały miejsce ograniczone próby prowadzenia samodzielnej polityki przez polskich komunistów.

- Gomułka w swojej polityce wobec Niemiec zyskał sojusznika w postaci prezydenta Francji Charlesa de Gaulle'a czy dyplomacji brytyjskiej, która oficjalnie opowiedziała się za koniecznością uznania polskiej granicy zachodniej.
- Gomułce trzeba oddać, że udało mu się przekonać gen. de Gaulle'a do złożenia wizyty w Polsce w 1967 r. Wtedy w Zabrzu, mieście, które przed wojną należało do Niemiec, padło to słynne zdanie ze strony de Gaulle'a. Powiedział, że Zabrze to najbardziej polskie ze wszystkich polskich miast. Wypowiedź była mocno naciągana, ale jednak Bonn już wtedy liczyło się z głosem Paryża. Oddając zasługi Gomułce w sprawie uregulowania kwestii granicy zachodniej, nie można też jednak zapominać, że było to możliwe, bo w Niemczech do władzy doszli socjaldemokraci z Brandtem na czele. Oni pierwsi pogodzili się z powojennymi realiami w sprawie wschodniej granicy Niemiec. Chadecy zrobili to dużo później.

CV

Prof. Antoni Dudek

wybitny znawca dziejów PRL. W dorobku ma m.in.: "Komuniści i Kościół w Polsce 1945-1989", "PRL bez makijażu", "Reglamentowana rewolucja. Rozkład dyktatury komunistycznej w Polsce".

Rozmawiał Włodzimierz Knap

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski