Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci w piekle na ziemi

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. W sytuacjach ekstremalnego zagrożenia ludzie wybierają różne strategie przetrwania. Jedną z nich jest obrona przez atak. A jeśli taką – jako jedyną możliwą – musi obrać dziecko?

„17 października całą szkołę od 4 klasy popędzono do lasu, do ścinki drewna na opał. Gruba sosna zwaliła się na grupę czwartoklasistów. Zabiło trzech, a dwie ranione dziewczyny umarły, gdy niesiono je do domu. Po dyrektorze Szabanowie nie widać było, by przejął się tym faktem. Natychmiast po zabraniu zabitych i rannych popędził nas do roboty. Kilka dni później próbowaliśmy spuścić sosnę na siedzącego w saniach dyrektora. Źleśmy jednak wycelowali i nie udało się. Natomiast połamało przód sani i zabiło konia. Wieczorem uznano, że zapas drewna jest wystarczający i rozpuszczono nas do domów”.

System oparty na głodzie i nienawiści produkował morderców i sadystów. Zabijał też Zbyszek, mając lat 10 i więcej. Zabijał, by wymierzyć sprawiedliwość i przeżyć. „Z poniżonego, zastraszonego psiaka powstało wilcze szczenię” – pisze o sobie w 1944 roku Zbigniew Lubieniecki. Relacjonuje zdarzenia precyzyjnie, z datami, bo prowadził dziennik już jako chłopiec. Z matką i siostrami został wywieziony do łagru, gdzie komendant nie zostawiał złudzeń: „Nie szukajcie żadnej nadziei. Tu wam żyć, pracować i zdychać!”.

„Dlaczego nie poumieraliśmy? – zastanawia się. – Ci, którzy chcieli żyć według dawnej ludzkiej moralności, zwyczajów i tradycji – umierali. Chodzili Rosjanie do tajgi zastawiać wnyki na ptactwo, chodziłem i ja. Podpatrywałem, jakie rośliny wybierają w tajdze, starałem się ich naśladować. Przede wszystkim jednak uczyłem się kraść. Kradłem, by żyć. Kradłem przez długie 6 lat. Za kradzież ziemniaka można było dostać widłami w brzuch. Ale w Rosji kradli wszyscy…”.

Wcześniej notował: „skończyłem 10 lat – jeszcze zupełne dziecko. Przecież zdawało mi się, że jestem po prostu stary. Próbowałem się uśmiechnąć, ale uśmiech ten nie był prawdziwy. Potem zobaczyłem w swych rękach granat, od którego zginął Ukrainiec bandyta…”.

Wrócił cudem do Polski. Miał wtedy 16 lat i pierwszy raz od zsyłki najadł się chlebem do syta. Potem polował na Sowietów. PWN i Karta wydały jego wspomnienia, opatrując je znamiennym tytułem – „Łowca”.

Książka druga. Po premierze filmu Wandy Kości „Mój przyjaciel wróg” starszy pan sprzedawał swoje wspomnienia. Kupiłam „Losy” poruszona tym, co mówił z ekranu Romuald Drohomirecki. Kamera rejestruje spotkanie ocalałych Polaków z Ukraińcami, którzy im pomagali. Mówi się często, że do ocalenia jednego Żyda trzeba było zaangażowania wielu Polaków. Na Kresach, w czasie tych straszliwych wydarzeń, trzeba było wielu Ukraińców, by Polak zachował życie.

Książka, niemal pozbawiona redakcji, jest świadectwem wydarzeń, tak jak odcisnęły się w dziecięcej pamięci. Poznajemy Wołyń, obyczaje szkolne, dziecięce zabawy i historię długiej ucieczki od śmierci...

Jedenastoletni dzieciak widział piekło: na jego oczach zatłuczono ojca; zginęli sąsiedzi, przyjaciele, kuzyni. On ocalał. Pomógł przypadek. I wielu Ukraińców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski