MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dzień z życia artysty

Redakcja
W niedzielę, jak to w niedzielę - późne śniadanie i spacer z kotem na smyczy i w kagańcu. Wabi się Gil. Słońce doskonałe, lekki zefir.

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Na Plantach, jak to na Plantach w pogodną niedzielę czerwcową - ludzi jak psów, psów jeszcze więcej i ani jednego kota. Czyli znów jestem wyjątkowy, awangardowy, może nawet niepowtarzalny? Nie może, lecz niechybnie niepowtarzalny! Tak! Bo nawet jeśliby znalazł się ktoś z kotem na smyczy i w kagańcu, to z pewnością nie byłby to kot szczekający - a Gil owszem, lubi dać głos. I aportuje. Cały rok nad tym pracowałem... Nagle - pacnięcie. Przy Wawelu, coś z góry, na moją głowę - dup. Ale cicho jakoś, sucho. Myślę sobie: Znów?! Na Boga, ileż można?! Co spacer trzeba we mnie trafiać?! Podnoszę wzrok. Nie, to nie gołąb. Więc co? Samolot. Stary, chyba zabytkowy, na śmigło. Gil wściekł się nie na żarty. Ciągnę myśl: Co jest, do diabła?! Samolot mnie osrał?! Przeczesuję włosy - w palcach zostaje ulotka. Rozglądam się: milion, milion, milion białych kartek z nieba spada na Wawel, na Wisłę, na zieleń, na Gila. Niemcy wrócili? Na pewno! I alianci ulotki zrzucają, ulotki z instrukcją, którędy się wydostać z oblężonego miasta! Więc ja Gila pod pachę i w nogi! I gdyby nie dziadek z dogiem w szelkach - zabiłbym się o drzewo. W samą porę zaskrzeczał: - Spokojnie...

Spokojnie, młody, bez nerwów, to nie III wojna, to dzieło sztuki awangardowej! (Spojrzałem na szczekającego Gila). Ściślej mówiąc, mamy do czynienia z performancem awiatycznym - z ostatnią akcją plenerową w ramach ArtBoom Tauron Festival, niech będzie pochwalony Jezus Chrystus oraz Wszyscy Święci, amen. Artysta nazywa się Grzegorz Drozd i chyba cały rok nad tym pracował (Gil nie przestawał ujadać)... A właściwie, o co Drozdowi chodzi - spytałem.

Otóż, jak na mój gust - ciągnął dziadek - Drozdowi chodzi o wzmożenie czułości na świecie. Szczytny cel, nieprawdaż! Ściślej mówiąc, chodzi mu o wzmożenie czułości w stosunku do ludzi, którzy kiedyś raczej nie byli czuli dla świata i dlatego aktualnie przebywają w miejscach odosobnienia. Akt twórczy artysty Drozda detalicznie wyglądał, jak przypuszczam, tak oto. Rzecz jasna - w każdym z tych punktów działało natchnienie. Zatem słuchaj, młody...

1 - załatwienie dotacji na podróże do polskich zakładów karnych w celu przekazania więźniom prośby: napiszcie coś od serca do ludzi na wolności. 2 - załatwienie dotacji na wynagrodzenie dla robotników gromadzących listy. 3 - załatwienie dotacji na powielenie listów w milionowym nakładzie. 4 - załatwienie dotacji na wynagrodzenie dla robotników powielających listy w milionowym zakładzie. 5 - załatwienie dotacji na worki i na robotników, którzy wypchają worki skserowanymi listami. 6 - załatwienie dotacji na wynajęcie samolotu wraz z pilotami oraz lotniska wraz z obsługą. 7 - załatwienie dotacji dla robotników ładujących worki do samolotu. 8 - załatwienie dotacji dla robotników wysypujących listy z samolotu krążącego nad Krakowem. 9 - załatwienie dotacji na wynajęcie ekip MPO, które w finale cały ten papierowy burdel sprzątną, bo oczywiście, kto jak kto, ale z pewnością nie Drozd za miotłę chwyci. 10 - załatwienie dotacji na wynagrodzenie dla siebie, czyli artysty Drozda. 11 - załatwienie specjalnej dotacji na wódkę, którą po akcji Drozd będzie zmuszony wypić, by nie umrzeć ze śmiechu na myśl o aktualnym stanie przytomności krakowskich urzędników od kultury. A efekt?...

Efekt piękny będzie, młodzieńcze! - finiszował dziadek. Jutro, młodzieńcze, najdalej w środę, miasto całe, do łez wzruszone performancem awiatycznym, ku bastyliom naszym ruszy! Z tobołami pełnymi serów, kiełbas, chleba, smalcu i kartonów papierosów u żelaznych bram miasto stanie, zakołata, przez furtiana podarki pensjonariuszom przekaże, po czym zaśpiewa! Na znak solidarności miasto całe jak najczulej zaśpiewa song tych, którzy zbłądzili, song o czarnym chlebie, czarnej kawie oraz opętaniu samotnością! I tak, młodzieńcze, będzie codziennie, aż do Wigilii! A wszystko za sprawą natchnienia Drozda Grzegorza, artysty awangardowego!

Tu dziadek skończył. Jego pies zamiauczał. Mój kot zaszczekał. Nie wiem, jak dziadek, lecz ja nie rezygnuję z twórczości. Wprawdzie nie dostałem dotacji na szczekającego kota, ale myślę, że gdy przerobię kota na rybę - mogą mi przyznać dotację na akwarium.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski