MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Elitarna emigracja

Redakcja
Polscy artyści, którzy pracują za granicą, na pewno nie szukali pracodawców za pośrednictwem agencji rekrutacyjnych. Wykorzystali własne kontakty. Wyjechali nieliczni, utalentowani, ci, którzy otrzymali atrakcyjne propozycje pracy lub sami się o nie postarali, znający świetnie języki obce.

Krakowskie placówki kulturalne, przynajmniej te najbardziej znane i renomowane, w ogóle nie zanotowały odpływu kadry od czasu wejścia Polski do Unii Europejskiej - Nie wyjechał ani jeden nasz muzyk - _cieszy się Jacek Berwaldt, p.o. dyrektor naczelny Filharmonii im. Karola Szymanowskiego w Krakowie.
Pomimo stosunkowo niewysokich pensji nie wyjeżdżają też aktorzy teatralni. Nie wyjechał np. żaden aktor Teatru im. Juliusza Słowackiego w Krakowie. Dlaczego? - _Chyba przede wszystkim z powodu bariery językowej
- domyśla się Ewa Szafran, zastępca dyrektora tej placówki. - Aktor, żeby wystąpić na deskach zagranicznego teatru w obcym języku, musi go opanować w stopniu doskonałym.
Jak trudno jest zaistnieć w obcojęzycznej kulturze otwarcie przyznaje na przykład Andrzej Seweryn (zaangażowany jako trzeci cudzoziemiec w historii teatru francuskiego do jednego z najbardziej prestiżowych teatrów na świecie Comédie-Francaise). Seweryn doskonale zna francuski i nie ma najmniejszego problemu z pracą zawodową, opanowaniem tekstu itd., ale nie kryje, że nie rozumie np. współczesnego francuskiego żargonu młodzieżowego. Nie ma się co dziwić, pewnie podobne kłopoty mają też rodowici dorośli Francuzi.
- Drugą ważną przeszkodą jest brak częstych, bezpośrednich kontaktów naszych aktorów z zagranicznymi reżyserami teatralnymi - mówi Ewa Szafran. - Żeby reżyser zatrudnił aktora, musi między nimi "zagrać" chemia - aktor musi mu się spodobać. Skoro nie ma osobistego kontaktu, jest to niemożliwe. Zdarza się czasami, że przyjeżdżają do nas zagraniczni reżyserzy, którzy wystawiają tutaj sztuki Szekspira czy Wyspiańskiego. Kto wie, być może w przyszłości kontakty te zaowocują zagranicznymi kontraktami dla naszych aktorów…
Szansą na nawiązanie zagranicznych kontaktów są też międzynarodowe projekty teatralne, finansowane ze środków UE.
Zupełnie inaczej odbywa się to w przemyśle filmowym, gdzie do złożenia propozycji pracy wystarczy, by reżyser obejrzał aktora w telewizji czy w kinie. Młodzi polscy aktorzy, m.in. Alicja Bachleda-Curuś, korzystają już z takiej możliwości. Znana z roli Zosi w "Panu Tadeuszu" Andrzeja Wajdy młoda artystka odniosła sukces w Niemczech, otrzymując główne role w młodzieżowych filmach "Z miłością nie wygrasz", "Letnia burza" i "Krew templariuszy". Kolejnymi filmami, w jakich można ją zobaczyć, są: szwajcarska produkcja "Na Wschód", niemiecka "Sterling und der Fall Wachutka" oraz amerykańska "Trade". W tej ostatniej produkcji polska aktorka wciela się w postać Weroniki, porwanej przez gang handlarzy ludźmi. Rolę tę miała zagrać Milla Jovovich, ale niemiecki reżyser Marco Kreuzpaintner, który pracował wcześniej z Alicją przy filmie "Summersturm" ("Letnia burza") nalegał na powierzenie tej roli właśnie jej.
Alicja Bachleda-Curuś, zanim otrzymała zagraniczne propozycje, uczęszczała w Polsce do klasy o profilu językowym (uczyła się angielskiego i hiszpańskiego), kształciła się też za granicą.
- Nigdy się nie zdarzyło, by ktokolwiek chciał za naszym pośrednictwem zatrudnić aktora, muzyka, czy np. cyrkowca - mówi Sławomir Szczur, szef Work * Business Solutions, krakowskiego pośrednictwa specjalizującego się w rekrutowaniu fachowców do pracy za granicę. - Polska emigracja zarobkowa w zdecydowanej większości dotyczy ludzi uprawiających zawody techniczne, wymagające specjalistycznej wiedzy z konkretnej dziedziny, a więc np. inżynierów budownictwa czy informatyków, a także robotników, m.in. budowlanych, hydraulików, spawaczy. Na pewno rynek pracy dla naszych artystów w krajach Unii Europejskiej istnieje, ale jest on bardzo ograniczony.
Na problemy z odpływem artystów po wejściu Polski do UE nie narzeka też Stanisław Zalewski, właściciel cyrku. - Pracujemy w międzynarodowym towarzystwie. To ja zatrudniam Niemca, Austriaka, Włocha, ale także Rosjan i Ukraińców - podkreśla.
W Polsce nie istnieje już szkoła cyrkowa (ta, która istniała w Julinku, została zlikwidowana), a w związku z tym prawie nie ma też rodzimej kadry. Większość naszych cyrkowców dawno wyemigrowała lub przeszła na emeryturę.
ALEKSANDRA NOWAK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski