Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ersatz, czyli namiastka...

Redakcja
Wojsko idzie - banda gra/Świetnej kawy mama da/Cieszy się Stach, Kazio i Janka/ że pić będą "Enrilo" Kawę Francka
Wojsko idzie - banda gra/Świetnej kawy mama da/Cieszy się Stach, Kazio i Janka/ że pić będą "Enrilo" Kawę Francka
...albo też surogat, substytut, zamiennik, środek zastępczy. Rozmaite są imiona, ale esencja, istota rzeczy ta sama - udaje coś, czym nie jest. Ersatz najlepiej ma się w trudnych czasach, gdy daje się odczuć dotkliwy brak produktów, a głównie spożywczych.

Wojsko idzie - banda gra/Świetnej kawy mama da/Cieszy się Stach, Kazio i Janka/ że pić będą "Enrilo" Kawę Francka

Kraków Jana Rogóża

Każdy język ma stosowne słowo na określenie takowego zastępczego produktu, ale najpopularniejszy jest niemiecki wyraz "ersatz". Być może dlatego, iż to właśnie Niemcy doprowadzili produkcję ersatzów do perfekcji, zwłaszcza podczas obu wojen światowych, które prowadzili na dwa fronty odcięci przez nieprzyjacielskie armie od surowców, tak strategicznych, jak np. ropa naftowa, kauczuk, jak i od tych cywilnych w rodzaju kawy, herbaty, bawełny itp. Napędzali czołgi benzyną syntetyczną, automobile "holzgasem", chleb przyprawiali trocinami, herbatę pili z malin lub kocimiętki, a kawę z cykorii i żołędzi. Przy okazji - herbatkę z kocimiętki polecam znerwicowanym miłośnikom kotów. To bylina zawierająca terpeny, kocie feromony, od których zapachu koty dostają małpiego rozumu, ale na ludzi wywar z niej działa podobno uspokajająco i piło się go zanim upowszechniła się herbata.

Historia ersatzów sięga jednak czasów wcześniejszych niż I wojna światowa, zaczyna się już w erze pokojowej, gdy zaczęto produkować rozmaite surogaty dla uboższej ludności. Na przełomie XIX i XX stulecia pojawiła się margaryna w miejsce masła, bulion w kostkach zastępujący w garnku tłustą kurę, mleko, zupy, leguminy, ciastka i owoce w proszku dr Oetkera (Niemca, a jakże) producenta pierwszego na świecie proszku do pieczenia oraz najbardziej chyba znany ersatz - kawa z... No właśnie z czego można - w czasach ogólnego kryzysu czy indywidualnego niedostatku - przyrządzić kawę? Recepty są rozliczne.

W ekstremalnych przypadkach z żołędzi, bobu, palonego grochu, w bardziej komfortowych z korzenia cykorii, jęczmienia, fig, ze słodu żyta czy pszenicy... Praktyka mieszania kawy z cykorią przyszła z Prus w drugiej połowie XVIII wieku. W 1818 Ferdynard Bohm założył we Włocławku pierwszą wytwórnię kawy zbożowej. Najbardziej popularna była kawa Kneippa, od nazwiska bawarskiego księdza Sebastiana Kneippa, znanego również jako twórca oryginalnej metody wodolecznictwa. Proboszcz z Woerishofen polecał wywar z prażonego słodu jęczmiennego, w zastępstwie naturalnej kawy, którą uważał za szkodliwą.

W prasie krakowskiej z początkiem minionego stulecia reklamował się Antoni Rozmanit, właściciel fabryki parowej (szczyt techniki) w Rakowicach pod Krakowem. Chlubił się "dwoma srebrnemi medalami zasługi ck ministerstwa handlu i rolnictwa", którymi uhonorowano jego cykorię krakowską gorzką, surogaty kawy, kawę figową, kawę śrutową francuską Rozmanita, cykoriową kawę perłową i kawę z żołędzi. A wszystko to "z produktu surowego własnej plantacyi".

Wielkiej kariery jako producent ersatzów kawy pan Rozmanit nie zrobił. Ale rynek na produkty takowe istniał i to całkiem spory skoro właśnie tu, w biednej zapyziałej Galicji, pewien przedsiębiorczy mieszkaniec miasta Linz nazwiskiem Heinrich Franck zdecydował się równo sto lat temu otworzyć w Skawinie fabryczkę mieszanek kawowych, kawy zbożowej i cykorii. W 1911 roku produkowała już kilka gatunków sławnych ersatzów takich, jak Enrilo, Kawa Kneippa, Kawa Francka, Kawa Figowa Webera czy Abisynki. Z tej familii ród swój wiodła bardzo popularna w czasach PRL-u kawa Inka, produkowana zresztą w tym samym skawińskim zakładzie upaństwowionym w 1950 roku. Przed II wojną światową zatrudniała ponad 650 osób i produkowała rocznie 8200 ton kawy zbożowej i przypraw do kawy. Franck w odróżnieniu od pana Rozmanita działał z rozmachem, okazał się znakomitym menedżerem. Dbał o załogę; krótko po uruchomieniu firmy wybudował dla pracowników stojące do dziś kolonie domków dwurodzinnych z ogrodami. Docenił też pełni walory reklamy - agresywnej, co może się nie podobać - adresowanej nie do klientów, którymi byli rodzice, a do konsumentów, czyli niewinnych, nieświadomych manipulacji dziatek. Dziś takie praktyki to norma, wówczas - nowość.

Firma Franck i Synowie SA drukowała pocztówki dla dzieci, bajki, książeczki z kolorowankami, okazjonalne karty z życzeniami, które dzieci mogły wręczać dorosłym, nawet pomoce szkolne - np. mapę Polski. Można to było odebrać w sklepie przy zakupach produktów Francka, inne doręczała poczta. Wystarczyło uzbierać i wysłać pewną ilość kuponów drukowanych na opakowaniach, by zwrotną pocztą dostać prezent, obrazki czy bajki. Z tym, że były to ersatze, wprawdzie z kanonu klasyki gatunku, ale przyrządzone w sosie propagandowym. Sławiły wyższość kawy zbożowej nad kawą naturalną i zachęcały do jej picia. W bajce o Jasiu i Małgosi czarownica tuczy dzieci nie pierniczkami, lecz kawą zbożową. A na Dzień Matki pociechy wręczały rodzicielkom pocztówkę z taką oto dezyderatą: Kochana Mamo! lubię łakotki/Czy czekolada, czy to miód słodki/Czy to cukierki, czy też ciasteczka/A choćby tylko słodka bułeczka!/Lecz zgadnij Mamo co ze wszystkiego/Jest najlepszego, najsmaczniejszego?/Oto dzbanuszek i filiżanka/W nich KAWA KNEIPPA Z "PRAWDZIWĄ FRANCKA"!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski