MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Europodniecenie

Redakcja
Czasem odnoszę wrażenie, że szum wokół Euro 2012 w Krakowie jest tak wielki, jakby w stolicy Małopolski miały być rozgrywane najważniejsze mecze czerwcowe Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej. I nie chodzi mi wcale o ćwiczenia służb porządkowych, bo na atak terrorystyczny czy bombowy trzeba być przygotowanym zawsze, tak samo jak na starcia kibiców, które u nas nie są przecież niczym nowym.

Grzegorz Skowron: TYDZIEŃ W KRAKOWSKIEJ POLITYCE

Dziwiły mnie i nadal bardzo dziwią szumne zapowiedzi o pojawieniu się w Krakowie tłumu kibiców i turystów. Pamiętam, jak niektórzy wieszczyli, że w hotelach zabraknie miejsc dla wszystkich chętnych do spędzenia czerwcowych nocy w stolicy Małopolski i wypadania stąd na mecze do innych miast. Tymczasem coraz częściej pojawiają się informacje, że przyszły miesiąc może okazać się wielkim fiaskiem dla branży hotelarskiej. Z bardzo prostego powodu - zwykły turysta unika kontaktów ze zwykłym (?!) kibicem, więc zapewne wielu miłośników zwiedzania nie brało nawet pod uwagę tego, by pojawić się w Krakowie w czasie mistrzowskich rozgrywek. A jeśli brali to pod uwagę, to po zapowiedziach tego, co miasto zrobi dla kibiców, mogli zmienić zdanie.

Chciałbym wyraźnie podkreślić - nikogo nie namawiam do bojkotu Euro 2012 - ani w Krakowie, ani na Ukrainie. Kibicuję nie tylko polskiej reprezentacji piłkarskiej, ale także temu, by strefa kibica okazała się miejscem przede wszystkim emocji sportowych, choć trudno mi w to uwierzyć i obawiam się, że większość krakowian ograniczy swoje kibicowanie do własnego mieszkania i telewizora.

Apeluję więc o zdrowy rozsądek. To prawda, że u nas będą stacjonować ważne drużyny piłkarskie, że pewnie pojawią się tu żony piłkarzy oraz celebrytki i że kibiców będzie więcej niż zwykle. Zapewne pod Wawel przybędzie wielu zagranicznych dziennikarzy, których opinia może przełożyć się na liczbę turystów w latach następnych. Nie mam jednak żadnych złudzeń co do tego, że najważniejsze wydarzenia czerwcowej imprezy rozegrają się gdzie indziej, a nie w Krakowie.

Dowodem na to może być środowa wizyta Pucharu Henriego Delaunaya, czyli trofeum, które otrzyma zwycięzca Euro 2012. Już samo zorganizowanie pokazu pucharu na placu Szczepańskim, a nie na Rynku Głównym, świadczy o drugoplanowej roli naszego miasta w najważniejszej tegorocznej imprezie sportowej. Przemawia za tym także bardzo krótki czas tej wizyty. Trudno też uznać, że środowy protest anarchistów ma być tym samym, co zapowiadane wielkie manifestacje podczas Euro 2012.

Może to i dobrze, że krakowianie nie dają się ponieść entuzjazmowi tych, którzy wieszczą, że w czerwcu będą u nas tłumy turystów i kibiców. Może w mieszkańcach już ostygły emocje. Może takiego otrzeźwienia trzeba też pozostałym, choć obawiam się, że weekendowe ochłodzenie nie wystarczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski