Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego

Redakcja
Dla jasności. Gdy układałem listę płyt, które mam omówić w tym cyklu, tego albumu w niej nie było. Nie było, no bo jak u licha, będąc przy zdrowych zmysłach, można było uznać, że krążek, na którym Ewa Demarczyk interpretuje polską poezję na tle muzyki Zygmunta Koniecznego, może mieć coś wspólnego z rockiem?

Jerzy Skarżyński: NIEZAPOMNIANE PŁYTY POLSKIEGO ROCKA - suplement(1)

Potem pisałem, pisałem i pisałem. I tyle tylko, że co jakiś czas (za każdym razem z coraz większą siłą) wracała do mnie myśl, aby jednak zająć się jej długogrającym debiutem. W końcu, mimo - jak myślę, całkiem zasadnej obawy, że niektórzy mnie wyśmieją - podjąłem decyzję: A niech tam, raz kozie śmierć, wprowadzę ten LP do tego zestawu

Ewa Demarczyk...

Płyta - 48 minut, 11 utworów, 11 arcydzieł. Jedenaście arcydzieł słowa, jedenaście arcydzieł kompozycji, jedenaście arcydzieł aranżacji, jedenaście arcydzieł interpretacji wokalnych i akompaniamentu oraz jedenaście arcydzieł takiego przekazywania poezji, że nawet "bezduszny cyniczny prostak" nie tylko ją rozumie, ale nawet się przy niej wzrusza. Czar!

Jedynka - "Karuzela z Madonnami" (M. Białoszewski). Niepokojąca muzyka wiruje coraz szybciej i coraz szybciej (ale wciąż idealnie czytelnie) śpiewa pani Ewa (Wsiadajcie madonny / madonny / Do bryk sześciokonnych /...ściokonnych...). Oto dwójka: "Garbus". Pomruk męskich głosów wprowadza w ponurą opowieść (wiersz B. Leśmiana) o garbatym życiu i śmierci garbatej. Trójka to "Tomaszów". Delikatny (na paluszkach), pełen tęsknoty jęk za umierającą miłością (Jeszcze mi tylko z oczu jasnych / spływa do warg kropelka słona... - J. Tuwim). Następny, czwarty, jest równie elegancki jak bal w operze "Grande Valse Brillante" (Czy pamiętasz, jak ze mną tańczyłeś walca... - też Tuwim). Cud! Po rozbuchaniu - stonowanie. Fortepian, gitara i dzwonki. "Jaki śmieszny" (Jaki śmieszny jesteś pod oknem... - W. Faber). Szóstka - "Taki pejzaż". Groza, groza, groza. (Diabeł dziewkom wiąże nogi... - A. Szmidt). Po szóstce jest siódemka ("Wiersze wojenne"). Pieśń tak wzniosła jak marsz chłopców odchodzących po śmierć. Ból i dramatyzm (Jeno wyjmij mi z tych oczu / szkło bolesne - obraz dni... - K.K. Baczyński). Następne cztery utwory to: smutne "Pocałunki" M. Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej (Lecz widać, można żyć bez powietrza...); wzniosłe "Czarne anioły" (W. Dymny); delikatne "Groszki i róże" (słowa J. Kacper i H. Rostworowski) oraz będące finałem - porażające "Deszcze" (po raz drugi Baczyński). Głos i smyczki, głos i smyczki, głos i same smyczki. Re-we-la-cja! Re-we-la-cja! Re-we-la-cja!

Jerzy Skarżyński, "Radio Kraków"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski