Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Familia Lubartów

Redakcja
W czasie prac przy posadce w kościele Mariackim znaleziono płytę nagrobną Piotra Lubarta (zm. 1530) i - jak podał "Dziennik Polski" z 28 grudnia 2009 r. - udało się ustalić, że jest to nagrobek biskupa płockiego, ale krakowianina, wywodzącego się z krakowskiej rodziny złotniczej.

Nie był zmarły biskupem płockim, lecz sufraganem, czyli biskupem pomocniczym diecezji płockiej. A to w hierarchii kościelnej zasadnicza różnica. To właśnie Piotr Lubart 9 stycznia 1514 roku został prekonizowany (zatwierdzony przez papieża) biskupem tytularnym Lacedemonia i sufraganem płockim. Należał do cenionych przez współczesnych humanistów i bibliofilii.

Rodzinnie związany był z Krakowem. Najprawdopodobniej to tutaj przyszedł na świat. Niestety, nie potrafimy ustalić na podstawie dostępnych dokumentów daty narodzin Piotra. Obok nazwiska rodowego Lubart w źródłach pojawia sie drugie nazwisko Aurifaber, co oznacza w języku łacińskim złotnika i najpewniej łączy się z zawodem przodków Lubarta. Studia filozoficzne skończył jeszcze w ostatniej dekadzie XV stulecia na Akademii Krakowskiej. W roku 1491 uzyskał bakalaureat. W cztery lata później został mistrzem sztuk wyzwolonych. Po studiach uniwersyteckich zatrudnił się w kancelarii królewskiej. Dzięki stosunkom z dworem monarszym w roku 1507 wyjechał do Italii, gdzie w kurii papieskiej w Rzymie zgłębiał prawo kanoniczne i teologię, z tej ostatniej uzyskując doktorat. Jako doktor Świętej Teologii, dzięki poparciu kurii rzymskiej załatwił sobie beneficjium przeznaczone dla profesora teologii w Kolegium Większym (Collegium Maius) Akademii Krakowskiej. Tym samym Lubart chciał sprytnie ominąć trudne starania o profesurę uniwersytecką. Niestety, wyrachowanie Lubarta doprowadziło do pełnego oburzenia profesorów Kolegium Większego. To oni zdecydowali sie bronić swych praw i niezależności akademickiej. Dla nich Lubart był po prostu intruzem, wykorzystującym układy w kurii papieskiej. Na nic się zdało, że Lubart przywiózł z Rzymu dekret papieski w tej sprawie, jak również posiadał poparcie ze strony kancelarii króla Zygmunta I. Podobnie stały też za nim sfery kościelne Krakowa. Biskupem krakowskim był w owym czasie Jan Konarski. Lubart pod żadnym pozorem nie myślał nawet na chwilę ustępować sferom uniwersyteckim. Z końcem roku 1508 doszło do ugody pomiędzy Lubartem a Akademią Krakowską. Sąd komisarski złożony był z podkanclerzego koronnego i zarazem biskupa przemyskiego, Macieja Drzewieckiego, opata mogilskiego oraz z przedstawicieli Akademii Krakowskiej w osobach: Walentego z Ilkusza i Jana Leopolity, prepozyta Kolegium większego, doprowadził do ugody o charakterze polubownym. Piotr Lubart dostał probostwo kościoła św. Anny. Spór został zażegnany i niebawem cała sprawa ucichła. W roku 1512 występuje w aktach uniwersyteckich jako profesor teologii. Godzi się też przypomnieć, że w październiku 1510 roku został wybrany na kaznodzieję katedralnego w Krakowie, po śmierci Jana z Oświęcimia. W katedralnych aktach występuje jako świętej teologii doktor i proboszcz kościoła św. Anny. Z końcem 1513 roku Lubart rzuca uniwersytecką profesurę na rzecz sufraganii płockiej.

W tym czasie biskupem ordynariuszem diecezji płockiej jest znany w Europie humanista Erazm Ciołek (1474-1522). Studiował w Akademii Krakowskiej oraz w Italii. Pracował w kancelarii wielkiego księcia litewskiego Aleksandra, późniejszego króla Aleksandra Jagiellończyka. Od 1503 był biskupem płockim. Przeprowadził nowy podział diecezji, dbał o liturgię i dyscyplinę kleru w powierzonej mu diecezji. Brał udział w działalności dyplomatycznej królów Aleksandra i Zygmunta Starego. Zaprzyjaźniony był z największymi humanistami włoskimi. Zabiegał też o godność kardynalską dla siebie. To on przebudował na okazałą rezydencję dom przy ulicy Kanoniczej 17, który po ostatnio dokonanej rewaloryzacji odsłonił swą dawną świetność. To pałac biskupa Ciołka. Przypomnijmy, że jako biskup płocki odbył w roku 1505 wjazd do Wiecznego Miasta z niespotykanym przepychem. Wiązał się on z misją dyplomatyczną, zleconą Ciołkowi przez króla Aleksandra Jagiellończyka. Jej celem było przygotowanie ligi antytureckiej. To właśnie przed papieżem Juliuszem II wygłosił Ciołek wspaniałą mowę, dowodząc wielkiego niebezpieczeństwa zagrażającego chrześcijaństwu od strony tureckiej. Zyskał nie tylko aplauz słuchaczy, lecz także wymierną pomoc finansowa ze strony papieża. Raz jeszcze przypomniał, iż Polska to "antemurale christianitatis" - Polska przedmurzem chrześcijaństwa. Gwoli ścisłości należy przypomnieć, że określenie to pojawia się po raz pierwszy w roku 1490 w mowie Philippo Buonaccorsi (zwanego Kallimachem): "Ad Innocentium VIII de bello Turcis Inferendo". Ciołek dobrze znał Kallimacha i najpewniej z jego dzieła zaczerpnął to określenie. Misja Ciołka zakończyła się sukcesem. W blasku rzymskiej sławy powraca do kraju. Dzięki monarszej protekcji nadal pracuje w kancelarii królewskiej i jest wykorzystywany do wielkich misji dyplomatycznych. W Polsce zastępuje go biskup sufragan Piotr Lubart. Posłował Ciołek do papieża Leona X i cesarza Maksymiliana I. Tymczasem w Krakowie na dworze Zygmunta Starego zawistni Ciołkowi ludzie stwarzają zwarty front przeciw biskupowi płockiemu. Przewodzi im kanclerz koronny Jan Łaski. To on jest głównym wrogiem Erazma Ciołka. W miarę upływu lat zawiść Łaskiego narastała. Dopadła Ciołka w roku 1521. Wówczas został odwołany ze swej rzymskiej misji i rozgoryczony powraca do Polski. Postawione mu zarzuty są nie merytoryczne. Przyjaciel ówczesnego biskupa krakowskiego Piotra Tomickiego, Stanisław Górski informował, że Erazm Ciołek rodził się w Krakowie (...) matkę miał jakąś tameczną kobietę, która nierządne życie wiodła. Król Aleksander obdarzył go szlachectwem i herbem Sulima. Cóż, polskie piekiełko działało od niepamiętnych czasów, zaś plotka była w stanie zniszczyć każdego. Nie zasługi decydowały o człowieku, lecz ludzkie zawistne pomówienia. A humaniści doskonale znali "Eneidę", w której powiada Wergiliusz "Fama crescit eundo" - plotka rośnie po drodze, stając się niezwykle ważną siłą sprawczą, w tym także instrumentem zemsty. Plotka jest bowiem bezkarna, dojście do jej źródeł jest czasem niemożliwe, a udowodnienie jej bezpodstawności może graniczyć z cudem. Nikczemność plotki kreuje zawsze czarną legendę. Jej ofiarą padł Erazm Ciołek. Był znakomitym mecenasem sztuki, opiekunem uczonych i artystów, posiadaczem wspaniałej biblioteki, z której zachował się "Pontyfikał" (w Bibliotece Czartoryskich w Krakowie). Na pałacu Ciołka w Krakowie znajduje się płyta erekcyjna z herbem Sulima podtrzymywanym przez dwa putta. Powyżej zamiast heraldycznego klejnotu dostrzeżemy kosz z nagim dziecięciem. To aluzja do starotestamentowego tekstu opowiadającego o wyłowionym z nurtu rzecznego Mojżeszu.
To w Rzymie zaprzyjaźnili się Erazm Ciołek i Piotr Lubart. Wiązały ich wspólne humanistyczne zainteresowania, jak również mieszczańskie pochodzenie. To zdecydowało, ze Ciołek wziął na sufragana diecezji Piotra Lubarta, którego cenił i szanował. Po śmierci Ciołka w roku 1522 biskupami płockimi zostali Jan Albrecht von Hohenzollern (1522), po nim Rafał Leszczyński (1523-1527) i wreszcie w roku 1527 ordynariuszem diecezji płockiej papież zanominował Andrzeja Krzyckiego (1527-1535), znanego humanistę, poetę, przyjaciela Erazma z Rotterdamu, także z lat młodości kompana w hulaszczych zabawach, w których uczestniczył również w Krakowie Piotr Lubart. Szefowali naszemu bohaterowi wybitni humaniści, których znał z czasów pracy w kancelarii królewskiej, a potem z papieskiego Rzymu. Piotr Lubart zmarł 20 grudnia 1530 roku, podczas bytności w rodzinnym mieście, Krakowie.

Wspomniano powyżej, że Lubart pochodził ze znanej w XV wieku rodziny złotników krakowskich. Familia ta osiedliła się w Krakowie już w XIV stuleciu. Już z końcem 1393 roku rajcy zlecili Janowi Lubartowi naprawę dwu złamanych łyżek. Obok Jana działał w Krakowie jego brat Mikołaj także złotnik. Około roku 1430 obydwaj bracia już nie żyli. Jan Lubart starszy pozostawił syna złotnika Jana młodszego, a aktach w odróżnieniu od ojca zwany Jenkiem. To on według hipotezy ks. prof. Bolesława Przybyszewskiego wykonał berło kardynalskie Zbigniewa Oleśnickiego, obecnie przechowywane w Muzeum Uniwersytetu Jagiellońskiego. W testamencie berełko zapisał Oleśnicki Akademii Krakowskiej, aby było noszone przed rektorem i zgromadzeniem uniwersyteckim. Kardynałowie od średniowiecza używali bereł, co potwierdził papież Paweł II (1464-1471). Zapiskę o naszym berle odnajdziemy u Jana Długosza pod rokiem 1449. Było przypuszczalnie wyrobem złotniczym Jana Lubarta. Dodajmy, że jego synem był Mikołaj Lubart, także złotnik. Z tej familii pochodziło dwóch duchownych, bohater naszego eseju Piotr Lubart, biskup lacedemoński, sufragan płocki oraz Stanisław (zm. 1541) kustosz kolegiaty św. Floriana na Kleparzu, równocześnie polski kaznodzieja w kościele Mariackim w Krakowie.

W krakowskiej bazylice Mariackiej pozostała płyta płaskorzeźbiona z wizerunkiem biskupa Piotra Lubarta, wykonana z piaskowca, z metalowymi aplikacjami. Umieszczona została pod łukiem tęczy, po lewej stronie - patrząc od głównego, zachodniego wejścia do kościoła. Podczas zakładania barokowej posadzki płyta została w jednym miejscu obtłuczona. Przypomina postać znanego w swoim czasie humanisty, bywalca rzymskich pałaców, teologa potomka znanej w XV wieku krakowskiej rodziny złotniczej Lubartów.

Przed z górą stu laty zasłużony badacz dziejów kultury Krakowa, Stanisław Tomkowicz te słowa skreślił o naszej bazylice Mariackiej: na jej cmentarzu, a cóż dopiero pod posadzką samego kościoła leżeć i w ścianie mieć wyprawiony nagrobek stanowiło zaszczyt i przedmiot ambicji.

Michał Rożek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski