Chmury zakryły księżyc i mogłem polegać tylko na niezbyt dokładnym narządzie słuchu człowieka. Coś lazło. Powoli, niespiesznie rozsuwając łany zielska. Gdy znienacka zaświeciłem latarkę ujrzałem trójkątną głowę w czarno biała paski. Borsuk! Oślepiony zwierz w panice dał drapaka. Nie mam nic do borsuka. Ba, nawet lubię poczciwego grubasa, który jesienią będzie wyglądał niczym żywa beczka sadła. Będę mu głęboko wdzięczny za przekopanie kompostowe pryzmy, którą to pracę odkładam z tygodnia na tydzień. Byle tylko zostawił pudło kompostownika w spokoju. I tu może być problem.
Świeże resztki owoców i warzyw są dla wszystkożernego borsuka szalenie atrakcyjne. Zaś zwierzak ma solidne pazury, które potrafi sprawnie użytkować. Rozerwie plastikową konstrukcję w mgnieniu oka. Jedyny ratunek to utrzymanie borsuka na dystans. Na razie zbieram spady z drzew owocowych. Jabłka, gruszki i śliwy. Kopczyk fermentujących resztek ustawiłem na borsukowaty trasie. Winny zapach rozchodzi się po okolicy. Borsuk powinien być zachwycony…
Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?