Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Felieton Grzegorza Tabasza. Grubodzioby

Grzegorz Tabasz
Kilka dni temu, gdzieś między wierszami opowiadania o bobrach napisałem, że przyroda wciąż potrafi likwidować nadmiar. Choćby zbyt liczne gatunki. Mam gotowy przykład w mikroskali co prawda, ale poparty obserwacjami i cyframi.

Dziesięć lat temu zacząłem liczyć ptaki przy karmniku na potrzeby ptakoliczenia. Przez pięć kolejnych lat miałem w ogrodzie od dziesięciu do dwunastu okazów grubodziobów. Po połowie śliczne samce i nieco bardziej w stonowanym ubarwieniu samice. Stały element zimowego dokarmiania od listopada do marca. Gniazdowały w okolicy podczas lata.

Ptaki nieco marnowały swoje zdolności na słoneczniku. Już mówię w czym rzecz. Otóż zgodnie ze swoją nazwą grubodziób ma dziób co się zowie. Specjalna konstrukcja pozwał im kruszyć z łatwością twarde nasiona wiśni czy nawet oliwek. Słonecznik to dla nich zabawa.

Wracam do sedna. Tak duże zagęszczenie zimujących na stałe grubodziobów skończyło się nagle pięć lat temu. Ptaki przepadły bez śladu. Widywałem jedynie pojedyncze okazy i to były pewnie okazy migrujące na południe. Na stałe nic. W tym sezonie (jeszcze nie dobiegł końca), nawet w najbardziej śnieżne i mroźne epizody nie uświadczyłem ni jednego ptaka z grubym dziobem. W tym samym czasie znikły mniej liczne kowaliki. Zadziałała niewidzialna ręka przyrody. Lokalny nadmiar został ograniczony. Przy okazji: nieliczne grubodzioby widuję w parku.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski