Jeśli znaleźć dobre miejsce, to zbierać je można nawet w ciemności. Nawiasem mówiąc, opieńka jest paskudnym pasożytem. Dobija lasy świerkowe, które chorują pod suszy. Potem nadchodzą korniki, które drzewom odbierają resztki sił życiowych. Zbieranie opieniek jest zajęciem monotonnym i pozbawionym emocji. Opieńki, jeśli się pokażą, rosną w wielkich stadach.
Teraz coś o dobrym miejscu: starczy znaleźć próchniejący pień po wyciętym drzewie okryty brązowymi kapeluszami. Potem zasiąść wygodnie, ustawić stabilnie wiklinowy kosz i … kosić grzyby niczym rolnik łan zboża w żniwa. Nie ma mowy o konkurencji z innymi zbieraczami, gdyż opieniek starczy dla wszystkich.
Odradzam zbieranie trzonu. Jest zbyt łykowaty, by przyrządzić go do jadalnej postaci. Za to kapelusze lekko trujące w stanie surowym, po obgotowaniu doskonale sprawdzą się na patelni czy w marynacie. Może nie wyglądają ładnie, ale smak mają specyficzny i jak mówią niektórzy znawcy, wyborny. Zaletą jest brak czerwia owadów, czyli „robaków”. Nie wiem, czy to zasługa chłodów, które przegnały owady czy też brak zjadaczy opieniek.
Miłego grzybobrania!
Najlepsze atrakcje Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?