MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Felieton z prądem…

Ryszard Niemiec
Preteksty. Lekkoatletyka pozostała w moim życiu miłością odrzuconą.

Zaczynałem jako młodzik z dyskiem w ręku, ale kiedy na treningach pojawiła się sztanga, dałem dyla do biegów, uwiedziony sławą Ma­komaskiego, który w meczu Pol­ska – USA pokonał na 800 m mistrza olimpijskiego Courtne­ya.

Tu jednak trzeba było zasuwać męczące tempówki, więc uciekłem do skoków. Na mój temat spierali się nawet dwaj trenerzy Cracovii. Maciek Bieda, trener własnej żony – wicemistrzyni olimpijskiej z Rzymu – Ja­rosławy Jóźwiakowskiej, chciał ze mnie zrobić skoczka wzwyż, a dr Leszek Krzeszo­wiak – koniecznie trójskoczka.

Nic z tego nie wyszło, bo skalkulowałem, że aby dorównać np. Józkowi Szmidtowi, musiałbym swoją życiówkę pobić o pół­trzecia metra. Załamałem się ostatecznie, kiedy na rzucie ligi przyszło mi skakać właśnie po złotym medaliście olimpijskim…

Na rozpoczęte w Krakowie 91. mistrzostwa Polski idę jednak z podniesionym czołem, jako były mistrz Małopolski w trójskoku, jedynej konkurencji, której rekord Polski kobiet ciągle ustępuje mojej życiówce. Wiem wszakże, że jego dni są policzone.

Nasza lekka atletyka, pożywiająca się resztkami z pańskiego stołu, przy której ucztują tłuste misie gier zespołowych, nieustannie zadziwia swoją witalnością. Zepchnięta do Polski powiatowej, odnajduje w sobie rezerwy, nawet w konkurencjach, wymagających – przepraszam za wyrażenie – kosztownego jadłospisu. Myślę o konkurencjach rzutowych, począwszy od Majewskiego, Małachowskiego, Fajd­ka po niesamowicie krzepką Włodarczyk.

W ostatnich dniach pojawił się nawet kandydat na następcę Sidły, rzucający oszczepem sporo ponad osiem dych. Kiedy patrzę, jak średniacy: Kszczot i Lewandowski mają heroiczną odwagę rzucać rękawicę afrykańskim biegaczom, wiem, że przesłanie śp. Jana Mulaka, twórcy Wun­derteamu, nie poszło w zapomnienie. Przesłanie, rozumiane również jako obowiązek tworzenia warunków do egzystencji wyczynu lekkoatletycznego, nie uległo zapomnieniu jedynie w dwu środowiskach: uczelnianym i wojskowym. Trudno byłoby sobie wyobrazić królową sportu, gdyby nie kluby przy uczel­niach sportowych, że poprzestanę na krakowskiej AWF – gospodarzu MP.

Wiążąc koniec z końcem, nie mając dostępu do bogatych sponsorów, robią swoje, nie oglądając się na trudności. Bezcenny okazuje się efekt skoncentrowania czołowych zawodników w oś­rodkach wrocławskim i bydgoskim, finansowanych przez MON.

Gdyby tak jeszcze udało się powielić to rozwiązanie w innych miejscach, dyscyplina dostałaby dodatkowego kopa. Zwłaszcza dająca dowody niezniszczalności sekcja lekkoatletyczna Wawelu, zasłużyła na podanie pomocnej dłoni resortu.

O moją sekcję, w której startowali mistrzowie kraju: Marysia Kusion-Bibro, Adam Kołodziejczyk, strach się upominać. Została goła, bosa, na spalonej ziemi bezdomna, bo najbardziej romantyczny stadion w Polsce – przy Cichym Kąciku – zwyczajnie przehandlowano. Pogrobowcy walczą o przeżycie, ani myśląc o kapitulacji…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski