A Szkolna mafia ma się dobrze. Nauczyciele jak zwykle się oburzą, że szargam ich dobre imię, a inni zadadzą pytanie "Skąd w szkole mafia? Przecież szkoła jest biedna i haraczu nie zapłaci".
Szkoła nie, ale ma jej kto płacić. Sępów zaś czyhających na portfele rodziców nie brakuje. We wrześniu do gabinetów dyrektorów zbiegają się agenci ubezpieczeniowi. I zaczynają się negocjacje: kto da więcej szkole i - co za tym idzie - ściągnie więcej od rodziców. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że bezprawnie.
Rodzice nie muszą ubezpieczać dziecka od następstw nieszczęśliwych wypadków, ale nikt im o tym nie powie, bo nie ma w tym interesu. I co najmniej 30 zł znika z portfela. Ile trafia do ubezpieczyciela, a ile na tym zarobi szkoła - nie wiem. Jeśli świadomy rodzic zaprotestuje, wolałabym nie być w jego skórze na przyszłych wywiadówkach. W skórze jego dzieci też nie. Podobnie jest z opłatami za świetlicę. Zgodnie z prawem powinna być ona bezpłatna, ale w wielu szkołach kosztuje nawet 50 zł.
A opłaty są tylko teoretycznie dobrowolne, bo wychowawczynie zaznaczają, kto zapłacił, a kto nie i ten jest ścigany. Dyrektor ze swoją świtą to pan i władca mający całkowitą przewagę nad rodzicami, którym zależy na tym, by ich potomek nie został "ustrzelony". Coś jeszcze? Nie ma problemu.
Wpłaty na rady rodziców są - zgodnie z ustawą o systemie oświaty - dobrowolne. Nie znam rodzica, który by nie zapłacił. A to kolejne co najmniej 20 zł. Do tego trzeba doliczyć opłatę za szafkę na rzeczy (plus kaucja, w zaprzyjaźnionej podstawówce - 70 zł). I tak zbiera się już ponad 100 zł.
Joanna O., mieszkanka Krakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?