Jestem stałą czytelniczką "Dziennika Polskiego" od dziecka (czyli od prawie 40 lat), generalnie - osobą pogodną i daleką od narzekań, rozumiejącą stałą odpowiedź naszych władz "że żeby było lepiej, to musi być gorzej".
Zdesperowana jednak codziennymi korkami, w których tkwię z dziećmi od miesięcy, codziennie po kilkadziesiąt minut, chciałabym "zamówić" artykuł na temat dojazdu do Krakowa od strony północnej (Olkusz, Skała, Zielonki) w czasie trwania kilku równoległych remontów.
Najpierw mieliśmy długo trwający remont ronda Ofiar Katynia, a teraz mamy remont (długo trwający) ul. Gaik, będącej pierwszą "odwodnicą" Krakowa. Generuje on kilkukilometrowe korki na ul. Łokietka codziennie w godzinach 7-10 i popołudniami.
Równocześnie trwa remont kanalizacji na drodze ze Skały i Zielonek do Krakowa, więc część zdesperowanych ludzi ucieka na ul. Łokietka. Równocześnie prowadzony jest także remont linii kolejowej do Balic, zatem przejazdy na Armii Krajowej i Wrocławskiej są zwężone do jednego pasa (gigantyczne korki, zwłaszcza na Wrocławskiej i w okolicach). Prócz tego zamknięty jest remontowany przejazd kolejowy przez ul. Zakliki z Mydlnik, czyli znikąd ratunku, trzeba stać.
Interesuje mnie zwłaszcza remont strategicznej ulicy Gaik (1-1,5 km?), który trwa od kwietnia do końca grudnia (9 miesięcy!), a plotki mówią, że zostanie przedłużony o następnych kilka miesięcy. Dlaczego??? Co tam się dzieje? Dodam, że okolicę obsługują linie strefowe, których autobusy tkwią razem z nami w korkach, a zrezygnowani ludzie czekają na przystankach...
Katarzyna S.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?