Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Frankowicze: Projekt prezydenckiej ustawy skrywa okrucieństwo

Anita Czupryn
Sytuacja frankowiczów nadal nie wygląda tak kolorowo, jak się próbuje przedstawiać ponieważ ludzi nie stać na spłaty kredytu
Sytuacja frankowiczów nadal nie wygląda tak kolorowo, jak się próbuje przedstawiać ponieważ ludzi nie stać na spłaty kredytu Grzegorz Jakubowski
Mówienie o tym, że sytuacja frankowiczów się polepszyła, jest zaciemnianiem rzeczywistości. Jak żyją dziś? Frustracja, zagubienie, poczucie osamotnienia. Depresje. Rozpad rodziny. Brak pieniędzy na opłacenie podstawowych rachunków. To w zasadzie standard w ich życiu.

Temat frankowiczów powraca. W ostatni poniedziałek prezydencki projekt nowelizacji ustawy, który ma wesprzeć frankowiczów, został skierowany przez sejmową Komisję Finansów Publicznych do nadzwyczajnej podkomisji. Nowym przewodniczącym tej podkomisji został poseł Tadeusz Cymański, zastępując na tym stanowisku Jacka Sasina.

Podkomisja, która istnieje od 2017 roku zajmowała się już trzema projektami ustaw, które dotyczą frankowiczów. Pierwszy to projekt prezydencki dotyczący spreadów, dwa kolejne przygotowały kluby PO i Kukiz’15. Teraz zajmie się nowym projektem, jaki wyszedł od prezydenta, a dotyczy wsparcia tych kredytobiorców, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji. Przypomnijmy, ze pierwsze czytanie tego projektu odbyło się już w październiku 2017 roku.

Projekt prezydencki przewiduje podniesienie minimum dochodowego - dwukrotnie - dla tych, którzy będą chcieli wnioskować o wsparcie. Zwiększone też zostanie samo wsparcie - z 1,5 tysiąca złotych do 2 tysięcy złotych, oraz wydłuży się okres możliwego wsparcia z 18 do 36 miesięcy. W prezydenckim projekcie znalazł się też zapis, że w ramach Funduszu Wsparcia Kredytobiorców specjalnie i wyłącznie dla frankowiczów zostanie wyodrębniony Fundusz Restrukturyzacyjny, a na niego środki finansowe będą przekazywać banki. Z nich to finansowane ma być przewalutowanie kredytów frankowych na złotówkowe. Banki, które do tego przystąpią będą mogły otrzymać zwrot różnic bilansowych w wartości kredytu zarówno przed jak i po restrukturyzacji.

CZYTAJ TAKŻE: Zmiany w zakresie przedawnień wpłyną na roszczenia frankowiczów

Ważne jest również to, że rząd „pozytywnie ocenia projektowaną ustawę, zmierzającą do wypracowania mechanizmu udzielania pomocy kredytobiorcom znajdującym się w trudnej sytuacji finansowej, bez względu na walutę udzielonego kredytu” - takie jest stanowisko premiera Mateusza Morawieckiego. Jest wiec wola polityczna, oraz, jak zapewnia sam przewodniczący sejmowej Komisji Finansów Publicznych Andrzej Szlachta, jest szansa, aby ustawa weszła w życie błyskawicznie - w ciągu dwóch miesięcy. W sukurs idzie mu nowy przewodniczący Tadeusz Cymański , który przewiduje, że podkomisja już w przyszłym tygodniu mogłaby zająć się tym projektem.

Co o tym pomyśle sądzą sami frankowicze? Mówiąc ogólnie, wcale nie są zadowoleni. Co prawda, jak mówi w rozmowie z „Polską” Barbara Husiew, wiceprezes stowarzyszenia Stop Bankowemu Bezprawiu, zrzeszającego frankowiczów, zmiana przewodniczącego nadzwyczajnej podkomisji sejmowej, wróży nieźle, bo poseł Cymański reprezentujący ugrupowanie, które ma większość w Sejmie, może przyspieszyć procedowanie, ale ona sama nie spodziewa się zbyt wielkich zmian na korzyść samych frankowiczów. - Z pewnością będzie to działanie zgodne z linią partii i tym, jak sobie życzy pan Jarosław Kaczyński - mówi wiceprezeska SBB.

Frankowicze mają też wiele zarzutów do samego projekty prezydenckiej ustawy. - Ostatni projekt ustawy pana prezydenta nazywamy ustawą „kredyt na kredyt” - ocenia Barbara Husiew i tłumaczy: - Jeśli dziś ktoś ma problemy finansowe i nie może spłacać swoich zobowiazań, głównie kredytu hipotecznego - i nie ma tu znaczenia, czy to jest kredyt denominowany do franka szwajcarskiego, czy do euro, czy jest to kredyt złotówkowy - to takie same problemy może mieć za rok, dwa czy trzy.

Nie budzi nadziei frankowiczów zapis w projekcie ustawy, który mówi o wydłużonym okresie wsparcia z 18 do 36 miesięcy i tym, że kredytobiorca może otrzymać pomoc do 2 tysięcy złotych. - Problem pojawia się w momencie, kiedy ta pomoc się kończy, ponieważ wtedy ten człowiek będzie musiał zacząć oddawać te pieniądze do funduszu wsparcia. Nie ma też gwarancji, że wszyscy ci, którzy do funduszu wsparcia się zgłoszą, dostaną pomoc. Chcę zauważyć, że decyzje o tym, czy dany kredytobiorca, który dziś ma problem ze spłatą kredytu hipotecznego dostanie pomoc z funduszu wsparcia, będą podejmowali przedstawiciele banków. A w interesie banków wcale nie jest to, żeby ci ludzie zaczęli spłacać zaciągnięte u nich kredyty. W interesie banków jest to, aby ci ludzie nadal mieli ten problem, aby banki mogły sprzedawać ich zobowiązania do firm windykacyjnych i podwójnie na tym zarabiać. Kiedy kończy się okres wsparcia z funduszu, człowiek, który dostał pomoc, musi zacząć oddawać te pieniądze. Wówczas z jednego kredytu, z którego spłatą ma problem wpada w drugi kredyt - wykłada racje frankowiczów Barbara Husiew. Stąd też, jak uważa, żadna to pomoc. A nawet gorzej: czegoś takiego robić nie wolno. - Nikt nie da takiemu człowiekowi gwarancji, że on, dajmy na to, za trzy lata będzie miał pracę, albo nagle wyzdrowieje i będzie miał wystarczająco dużo pieniędzy, żeby zaspokoić wszystkie roszczenia dla wszystkich banków. Moim zdaniem jest to wyraz okrucieństwa wobec ludzi uwikłanych w kredyty, chcę bowiem dodać, że to nie jest ustawa tylko dla frankowiczów, jak próbują to przemycać różnego rodzaju media, ale dotyczy ona wszystkich kredytobiorców, którzy mają problemy ze spłatą swoich zobowiązań. Ta propozycja w żaden sposób nie rozwiązuje problemów.

CZYTAJ TAKŻE: Kredyty we frankach. Przewalutowywać czy nie?

W rzeczy samej, zauważyć należy, że i po stronie samych banków nie ma specjalnej euforii, jeśli chodzi o prezydencki projekt ustawy. Jak pisała „Rzeczpospolita, na spotkaniu szefów działów ryzyka i dyrektorów finansowych banków mających istotny udział mieszkaniowych kredytów walutowych w portfelu, bankowcy wyrażali swoje wątpliwości wobec niektórych zapisów tego projektu. Po pierwsze Fundusz Wsparcia Kredytobiorców, jaki powstał w 2015 roku wcale nie cieszył się zainteresowaniem samych kredytobiorców. Na 600 milionów złotych, jakie się w nim znalazły, wykorzystano tylko kilkanaście milionów. Po drugie banki liczą swoje koszty, jeśli chodzi o fundusz restrukturyzacji, który miałby finansować składki banków - 2 procent rocznie. A to przy obecnych kursach oznacza, że same banki musiałyby zapłacić 2,7 miliarda złotych - to spora część z ich zysku netto. Banki obawiają się też, że jeśli przez pół roku nie wykorzystają środków na przewalutowanie kredytów, to znów stracą, bo niewykorzystane środki trafiłyby do wspólnej puli, a której korzystałaby też przecież konkurencja. A przecież - na dodatek - uważają bankowcy - wcale nie jest pewne, czy frankowicze, którzy teraz korzystają z ujemnych stop procentowych i z tego, że kurs franka spadł, będą chcieli skorzystać z tego przewalutowania.

Z informacji, jakie spływają do mediów wygląda na to, że kwota do spłaty z tytułu kredytów mieszkaniowych zaciągniętych w szwajcarskiej walucie systematycznie maleje. W grudniu było to nieco ponad 114 miliardów złotych, czyli o prawie 7 procent mniej, niż pół roku wcześniej. Choć trzeba pamiętać, że całkowite aktualne zadłużenie kredytobiorców frankowych z tytułu wszystkich posiadanych produktów kredytowych wynosi 141,60 miliardów zł. Wchodzą w to nie tylko kredyty frankowe, ale też te zaciągnięte w innych walutach kredyty mieszkaniowe, konsumpcyjne, karty kredytowe i limity kredytowe. Ale za to kurs franka jest mniejszy. A wzrasta z kolei liczba kredytobiorców złotówkowych.

AIP/x-news

POLECAMY:

Wiceprezes Barbara Husiew ma jednak swój ogląd całej tej sytuacji. - To specyficzna retoryka. Miałam okazję rozmawiać z prezesem Krzysztofem Pietraszkiewiczem, prezesem Związku banków Polskich, po jednym z posiedzeń Komisji Finansów, na której były rozmowy o naszych kredytach. Wtedy była procedowana ustawa o nadzorze nad kredytodawcami i pośrednikami kredytów. Ta ustawa została podpisana 23 marca ubiegłego roku. Zadałam wtedy pytanie, dlaczego w debacie publicznej ekonomiści i osoby powiązane z sektorem bankowym używają sformułowania: kredyty walutowe”. Pan prezes Krzysztof Pietraszkiewicz powiedział wtedy, że oni wiedzą, iż nie są to tak naprawdę kredyty walutowe, że to są kredyty denominowane i indeksowane do franka szwajcarskiego, a banki stosowały zapis na papierze, że taka wymiana następowała, ale używają takiego skrótu myślowego, który ułatwia rozmowę. Na tej samej zasadzie jest mówienie, że jesteśmy wygrani i jest nam lepiej. To zaciemnianie rzeczywistości i napuszczanie jednych kredytobiorców na drugich. W rzeczywistości sytuacja frankowiczów nie jest taka, jak mówi pan Pietraszkiewicz. Ludzie uwikłani w te toksyczne instrumenty finansowe nie mają lepiej, bo w momencie kiedy WIBOR zacznie rosnąć, to nikt nie będzie wygrany - podkreśla wiceprezeska SBB.

CZYTAJ TAKŻE: Tak tani frank szwajcarski był tylko przed ostatnim krachem!

Sytuacja frankowiczów nadal wygląda tak, że ludzi nie stać na spłacanie rat. Przypominają ostatni tragiczny przypadek: 20 lipca 2017 roku pan Roman Dańko z Krakowa, nie wytrzymał zadłużenia, odebrał sobie życie, osierocił nastolatkę, 17-letnią córkę, wcześniej zmarła jej mama.

Głębokie depresje, sfrustrowanie, poczucie zagubienia i osamotnienia wciąż towarzyszą ludziom uwikłanym w kredyty frankowe. Ci, którzy, przykładowo zaciągnęli kredyty w roku 2008 czy 2007 roku na 300 tysięcy złotych, dziś, po blisko 10 latach spłaty wciąż mają do oddania bankowi około 400 czy 500 tysięcy złotych samego kapitału, nie licząc odsetek. - Sytuacja nie wygląda więc tak kolorowo. Sprowadzenie całej debaty, jak próbuje zrobić to Związek Banków Polskich tylko i wyłącznie do kursu franka szwajcarskiego jest nie w porządku. Ponieważ w naszych umowach są niedozwolone zapisy, tak zwana klauzula abuzywna. Linia orzecznicza w sądach już się kształtuje, jest bardzo dużo spraw wygranych przez frankowiczów w pierwszych instancjach, gdzie są całkowite unieważnienia tych umów. Banki egzekwują swoje należności na podstawie umów, w których są zapisy, jakie nie mają prawa być - zaznacza przedstawicielka stowarzyszenia frankowiczów.

Sami frankowicze mówią wprost, że komunikacja między nimi a władzą nieomal nie istnieje. Barbara Husiew przypomina, że jeszcze w ubiegłym roku frankowicze wystosowali list do pana premiera Morawieckiego z prośbą o spotkanie. - Pan premier desygnował wówczas na to spotkanie pana ministra Jacka Sasina i pana ministra Marka Suskiego; argumenty zarówno z jednej jak i drugiej strony wciąż są te same i spotkania kończą się w ten sposób, że każda ze stron pozostaje przy swoim stanowisku. Czyli: my przedstawiamy propozycje, co można by teraz zrobić, jak doraźnie pomóc, by tym ludziom faktycznie ulżyć w spłacaniu ich rat. Druga strona mówi, że owszem tak, zastanowią się, pochylą nad tymi propozycjami - i na tym się kończy. Pan Morawiecki absolutnie nas unika, nawet chyba nie ukrywa się z tym, że nie chce z nami rozmawiać, nie chce z nami usiąść do stołu mimo tego, że my takie spotkanie proponujemy i chcemy takiego dialogu. Przecież, w istocie nikt lepiej od nas samych kredytobiorców nie wie z jakimi problemami się borykamy, jak wygląda nasza sytuacja - z goryczą mówi wiceprezeska SBB.

Ale też, zdaniem frankowiczów, wcale nie lepiej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o próbę dialogu z panem prezydentem Andrzejem Dudą - tego dialogu w zasadzie nie ma.

Oczekiwania frankowiczów demonstrowane były przez nich wielokrotnie. Nadzieję dał im Trybunał Konstytucyjny, kiedy ogłaszał niezgodność z konstytucją bankowego tytułu egzekucyjnego. A mimo to dał bankom rok na załatwienie tej sprawy. Frankowicze lobbują za tym, żeby owe bankowe tytuły egzekucyjne zostały zupełnie anulowane, żeby ukształtowała się linia orzecznicza, dzięki której banki nie mogłyby egzekwować należności na podstawie tego niekonstytucyjnego dokumentu.

- Bardzo mocno lobbujemy za tym i mówimy o tym głośnio, żeby wydłużyć okres po którym bank może wypowiedzieć kredytobiorcy umowę. Dzisiaj wygląda to tak, że jeżeli kredytobiorca ma zaległości w spłaceniu rat, to bank już po miesiącu wysyła wezwanie do zapłaty zaległych rat, daje 30 dni kredytobiorcy, aby te zaległości uregulował. Jeżeli kredytobiorca tego nie zrobi, to bank wypowiada mu umowę i żąda zwrotu całej należności, jaka pozostała do spłaty. Jeśli kredytobiorca tego nie zrobi, bank idzie do sądu, dostaje sądowy nakaz zapłaty, na podstawie którego ma prawo egzekwować należności - wyliczają członkowie stowarzyszenia SBB. Dla nich zatem ważne jest, aby banki nie miały możliwości natychmiastowego wypowiadania tych umów.

CZYTAJ TAKŻE: Kim jest statystyczny frankowicz?

- Być może wtedy zaczęliby traktować swoich klientów-kredytobiorców nie tylko tych, którzy mają denominowane czy indeksowane kredyty do franka, ale wszystkich kredytobiorców hipotecznych, z powagą i szacunkiem, tak, jak się należy, ponieważ mają do czynienia z ludzkimi dramatami, a przede wszystkim z ludźmi. Zależy nam na tym, aby banki zechciały usiąść do stołu z ludźmi i szukać dobrego dla obydwu stron rozwiązania. Tak niestety nie jest. Banki bardzo chętnie korzystają w wypowiadania umów. Rozmowy o restrukturyzacji tych umów w ogóle nie są przez banki podejmowane - skarży się Barbara Husiew.

O czym dziś marzy frankowicz? Wciąż najważniejszym i podstawowym marzeniem jest jedno: żeby się uwolnić od tego kredytu, aby móc oddać dług z należnymi bankowi odsetkami i nic ponadto. I jeszcze, żeby każdy z nich wiedział, że jego umowa jest zgodna z prawem, że nie ma w niej niedozwolonych zapisów, które bank będzie mógł sobie naginać wedle swojego widzimisię. A dopiero na końcu o tym, żeby zacząć funkcjonować i żyć normalnie. W końcu zacząć cieszyć się resztą życia.

AIP/x-news

POLECAMY:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Frankowicze: Projekt prezydenckiej ustawy skrywa okrucieństwo - Portal i.pl

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski