Nie wiadomo, co się dzieje ze zwierzakami łapanymi przez hyclów Fot. Marcin Makówka
MAŁOPOLSKA ZACHODNIA. Szokujący raport Najwyższej Izby Kontroli! Gminy nie wiedzą, co się dzieje z odławianymi zwierzętami
Uznała, że psy i koty, które wyłapuje hycel, znikają bez śladu. Część gmin, która miała podpisane umowy z panem P., wycofała się ze współpracy. Ale jak podkreślają osoby działające na rzecz zwierząt, problem jest szerszy. Gminy nie interesują się losem bezdomnych zwierząt. Płacą za ich złapanie, ale nie prowadzą kontroli, co się dalej dzieje z czworonogami.
"Przedsiębiorca nie udokumentował losu co najmniej 146 bezdomnych zwierząt (w tym 117 psów, 18 szczeniąt, 11 kotów), co stanowiło 19 proc. zwierząt odłowionych z terenu 40 gmin w latach 2011- 2012" - czytamy w raporcie NIK.
- Przedsiębiorca może wyłapywać zwierzęta, ale potem powinny one być przekazane do schroniska. Właściciel firmy nie ma jednak dokumentów na to, co się dzieje z psami i kotami - wyjaśnia Jolanta Stawska z delegatury NIK w Krakowie. Jak dodaje, Izba nie ma narzędzi, żeby nakazać Rafałowi P. przedstawienie takiej dokumentacji. - Powinny to wymuszać gminy, które zleciły firmie wyłapywanie zwierząt - mówi Stawska.
Samorządy jednak tego nie robią. Kiedy pojawiły się niepokojące sygnały na temat działalności olkuskiego hycla, część gmin zrezygnowała z jego usług.
- Zlecaliśmy olkuskiej firmie odbiór zwierząt. Ale naszym zdaniem nie robiła tego profesjonalnie. Na przykład w upały odbierała psy, nie dając im wody. Uznaliśmy, że nie będziemy z nią współpracować - podkreśla Maciej Romański z Urzędu Miejskiego w Zatorze.
Z usług olkuskiego przedsiębiorcy zrezygnowały też m.in. Klucze, Bukowno, Olkusz, Stryszów i Trzebinia. - Od tego roku współpracujemy z panem z Zawiercia, który z kolei współpracuje ze schroniskami dla bezdomnych zwierząt - podkreśla Jarosław Polak z Urzędu Gminy w Kluczach. I zapewnia, że gmina posiada dokumentację dotyczącą wyłapywanych psów i kotów.
Zdaniem obrońców praw zwierząt to jednak za mało. - Hycel z Zawiercia i hycel z Olkusza działają na tej samej zasadzie. Nie prowadzą żadnej dokumentacji, co się dzieje ze zwierzętami po ich złapaniu - alarmuje Jolanta Racka z Fundacji Pro Animals z Chrzanowa. Zna działalność obydwu panów.
- Przygotowujemy pismo w tej sprawie do gminy Klucze - dodaje Racka. Zwraca też uwagę, że gminy, nie kontrolując działalności hyclów, wyrzucają pieniądze w błoto. - Hycle łapią psa, biorą pieniądze, a potem wypuszczają zwierzę i łapią je od nowa. A gminy za jednego psa płacą od 1,8 tys. zł do nawet 5 tys. za sukę ze szczeniakami - zwraca uwagę.
Z informacji NIK wynika, że olkuski przedsiębiorca w latach 2011-2012 wyłapał ok. 800 zwierząt, za co dostał ponad 713 tys. zł. Powraca pytanie, co się stało z 146 zwierzętami. Nikt nie potrafi na nie odpowiedzieć.
- Prowadzona przez pana Rafała P. działalność nie jest nadzorowana przez gminę Olkusz, w związku z czym nie może być kontrolowana przez naszych pracowników - zaznacza Michał Latos z z Urzędu Miasta i Gminy w Olkuszu.
Magda Hejda, działaczka na rzecz zwierząt i publicystka, podkreśla, że te sprawy są trudne, a co najgorsze, dzieją się za przyzwoleniem władz. - Można by to było zgłosić do prokuratury, ale kto ma to zrobić? Ten problem nikogo tak naprawdę nie obchodzi - uważa Hejda.
Katarzyna Ponikowska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?