Gmina pozywa ministra edukacji

(PK)

 Przed dwoma tygodniami do Urzędu Gminy Bochnia wpłynęło pismo podpisane przez samego ministra edukacji, zawiadamiające, że wskutek "pomyłki" samorząd otrzymał niewystarczające środki na wdrożenie znowelizowanej Karty Nauczyciela.
 Faktycznie do zapewnienia środków potrzebnych na realizację zapisów z Karty Nauczyciela gminie brakuje około 1 mln zł, a więc dwa razy więcej niż szacuje MEN. Różnica ta jest konsekwencję m.in. bardziej gęstej, niż ministerialne dyrektywy, sieci szkolnej w gminie Bochnia. Zatrudnia ona około 300 nauczycieli, podczas gdy ministerstwo bierze za podstawę swych wyliczeń... 196 etatów kalkulacyjnych. Ministra nie obchodzi bowiem jaka jest specyfika gminy, ile jest w niej szkół itd., kalkulacji dokonuje się tylko według liczby dzieci (w gminie jest około 2500 uczniów podstawówek i gimnazjów).
 Minister nie uwzględnił też nauczycieli przedszkolnych, znajdujących się, zgodnie z ustawą oświatową, wyłącznie na garnuszku gminy. Teraz w gminie jest 12 przedszkoli i ich dalsze funkcjonowanie zależy tylko od polityki i zasobności kasy samorządu, który z własnych środków pokrywa prawie 90 proc. kosztów.
 - Przedszkola istnieją ze względów społecznych - twierdzi wójt Jerzy Lysy. - Dla wielu dzieci stanowią one bowiem jedyną możliwość godnego dzieciństwa. Zapewnione są tam gorące posiłki, fachowa opieka, a większość obiektów jest luksusowo, jak na warunki wiejskie, wyposażonych pomoce dydaktyczne. Nawet w zlikwidowanych obiektach szkolnych w Gierczycach i Ostrowie Szlacheckim samorząd zdecydował się, ku zadowoleniu mieszkańców, uruchomić oddziały przedszkolne.
 Gminy, które prowadzą i samodzielnie utrzymują przedszkola, zatrudniając nauczycieli, muszą jednak respektować prawo oświatowe - narzucone przez rząd samorządom zasady zatrudniania i wynagradzania nauczycieli przedszkoli. Taki układ uwarunkowań wywołuje w dużych gminach wiejskich, jak Bochnia, zasadniczą rozbieżność pomiędzy chłodną kalkulacją ministerstwa a rzeczywistymi potrzebami społecznymi i wynikającymi stąd skutkami finansowymi.
 Wójt wyjaśnia, że gmina zdecydowała się wnieść pozew do sądu, ponieważ minister w wyznaczonym terminie nie przysłał nawet kwoty, do której sam się poczuwa. Tymczasem gmina wypłaciła już nauczycielom większość świadczeń socjalnych za wakacje (novum z karty), a obecnie przymierza się, by choć w części wypłacać zwiększone bieżące wynagrodzenia. Na wyrównanie nie ma najmniejszych szans, gdyż zaciągnięcie kredytu na ten cel spowodowałoby utratę płynności finansowej Urzędu Gminy.
 Kłopoty te wynikają z ogromnego niedoszacowania subwencji oświatowej przez ministerstwo. Zanim jeszcze wprowadzono nowelizację Karty Nauczyciela, w bocheńskiej gminie na utrzymanie oświaty brakowało około 1,5 mln zł rocznie. Subwencja wynosi około 5 mln zł, a gmina dopłaca do oświaty (z własnego budżetu) ponad 2,5 mln zł. Podwyżka wynagrodzeń jedynie pogłębiła to niedoszacowanie do 3,5 mln zł. Na początku roku, gdy okazało się, że nowy system naliczania subwencji (forma bonu oświatowego) jest dla gminy bardzo niekorzystny - wprowadzono drastyczny program oszczędnościowy: wstrzymano wszystkie inwestycje oświatowe, obniżono stopień organizacyjny jednej szkoły, zlikwidowano dwa punkty filialne, obniżono dodatki motywacyjne dla nauczycieli, zawieszono nawet wypłatę słynnych stypendiów dla studentów.