18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Godka krakowska wskrzesza obyczaje, wabi językoznawców

Barbara Ciryt
Studenci, doktoranci z opiekunem naukowym dr. hab. Kazimierzem Sikorą  i mieszkańcami gminy Iwanowice podczas wykładów otwartych
Studenci, doktoranci z opiekunem naukowym dr. hab. Kazimierzem Sikorą i mieszkańcami gminy Iwanowice podczas wykładów otwartych Fot. Barbara Ciryt
Iwanowice. Tradycja ludowa się rozpierzchła. A z nią troska o obyczaje społeczne, odpowiednie zachowanie wobec ludzi i Boga. Grzeczności spod strzechy i ludowe frywolności zniknęły z gwarą krakowską. Dialektolodzy z Uniwersytetu Jagiellońskiego chcą to zmienć.

– _Walec cywilizacji rozjechał niektóre regiony m.in. nasz podkrakowski. Utraciliśmy ludową kulturę, ale nie bezpowrotnie. Jej bogactwo można ratować _– mówi dr hab. Kazimierz Sikora dialektolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Dawną ludzką niechęć do wsi chce przekuć w dumę. W Iwanowicach widzi szansę stworzenia centrum odtwarzania tradycji, wskrzeszania mowy ludowej.

Po kilku Festiwalach Godki Krakowskiej przyjechali tutaj studenci i doktoranci z Koła Naukowego Językoznawców Studentów UJ im. Mieczysława Karasia Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pod opieką naukową dr hab. Kazimierza Sikory zorganizowali obóz dialektologiczny. Prowadzili badania gwaroznawcze i folklorystyczne, popularyzowali wiedzę o gwarze krakowskiej i ludowej kulturze regionu. Zorganizowali wykłady otwarte: „O grzeczności spod strzechy”, „Kołysanka krakowska i jej najpiękniejsze przykłady”; „Co wiemy o gwarze krakowskiej”, „O wulgarności i frywolności w gwarze i kulturze biesiadnej”.

Mieszkańcy przychodząc na wykłady mogli się przekonać, że godką krakowską, używaną przez ich rodziców i dziadków, zachwycają się językoznawcy, naukowcy. Prosili o podpowiedzi przypominanie dawnych oracji weselnych, dziecięcych wyliczanek, kołysanek, wierszyków edukacyjnych zagadek, opowieści i gawęd.

Chciałbym stworzyć możliwość rzetelnej współpracy w dziele przywracania „małym ojczyznom” świadomości regionalnej i poczucia własnej wartości. Taką ideę dostrzegam w miejscowych inicjatywach festiwalowych: najwyższy czas, by wsparła ją myśl akademicka _– mówi dr hab. Kazimierz Sikora. – _Wieś odwróciła się od tradycji, własnych obyczajów, korzeni. Dlatego trzeba ludzi nawrócić na __tę tradycję ludową – podkreśla.

Językoznawcy przypominają z żalem, że całe dziesięciolecia w podkrakowskiej wsi niektórzy nauczyciele starali się wykorzenić gwarę krakowską. Co w dużej mierze się udało. Wójt gminy Iwanowice Zbigniew Grzyb propagator godki, inicjator festiwalu dawnej mowy nie raz wspominał, że w szkole dostawał linijką za używanie gwary. Wspomina to tak: „Loli mie nieros po łapach aze furcało! Wtyncos była tako polityka, ze jak nie „mówiłeś”, a „godołeś” toś był gorsy. Ino jo już taki ancykrys, ze jak mnie chto zmuso do cego, a mnie się to nie widzi, to jo akurant robie łodwrotnie.”

Dr Sikora potwierdza, że całe dziesięciolecia wmawiano ludziom, że to co wiejskie, to upośledzone. – _Najgorsze cechy przypisywano wsi, wyśmiewano _– mówi. Młodzi ludzie zaczęli naśmiewać się z tych, którzy używali gwary. Mówili „zawieśniaczył”, „pojechał cepelią”, „rzucił gnojem”. Dawny język zaczęli uznawać za kompromitację, a to przełożyło się na brak zainteresowania folklorem.

Niektórzy jak wójt Iwanowic uczyli się języka literackiego, ale i pielęgnowali gwarę. – _„Mówiłem” poza domem, a „godołem” ze swojymi w Noramie. Dzisiok tak samo. Downi było to naturalne, a __teroz świadome _– zaznacza Zbigniew Grzyb.

Językoznawcy chcą właśnie wykorzystać świadomość inteligencji chłopskiego pochodzenia. Podczas wykładów w Iwanowicach zwracali uwagę, że np. grzeczności spod strzechy stanowią do dziś ważną część zwyczajów językowych są obecne w życiu potomków chłopskich rodzin. Dialektolog podkreśla, że dawniej na wsi zbiorowo pilnowano obyczajności. Należało przeżegnać się przechodząc obok kapliczki, a młodzi wobec starszych musieli obowiązkowo chwalić Boga. Całowali w rękę starszych z rodziny np. stryja – stryka, stryjenkę – stryną, wujka, wujenkę, a zwłaszcza otaczanych wyjątkowym szacunkiem – rodziców chrzestnych.

Doktorantka Barbara Żebrowska wspomina o kołysankach dla dzieci i więzi, jaką tworzy się między niemowlęciem i śpiewającą matką. Ze zdziwieniem mówi, że obecnie matki włączają muzykę z płyty, albo suszarkę do włosów, żeby jej szum uśpił dziecko. Podczas, gdy cenna i użyteczna wiedza babek i prababek ulega zapomnieniu.

A przecież nie ma ludu, który nieznałby śpiewu nad usypiającym dzieckiem – mówi doktorantka. Na dowód tego przytacza kołysanki afrykańskie, mongolskie, rosyjskie, ale także krakowskie: „Kołys mi się kołys od ściany do ściany/ to ja ci uwiję wianuszek różany.” Jednak w kołysankch znajduje się też element straszenia, zwłaszcza, gdy już długo dziecko lulane nie chce spać. W podkrakowskich kołysankach pojawia się cyganka, która coś kradnie, a nawet groźba wrzucenia dzieciątka do wody.

Językoznawcy zwracają uwagę, na to, że przekonujemy się do ziół stosowanych w domach wiejskich na co dzień, potraw regionalnych, ale śpiewać kwilącemu niemowlęciu dziś ludzie nie chcą. Barbara Żebrowska zadała sobie trud pozbierania i objaśnienia sensu najpiękniejszych kołysanek krakowskich. A jej opiekun naukowy dr Kazimierz Sikora komentuje z uśmiechem: Wobec zapowiedzi premiera Tuska, że zrobi wszystko dla wzrostu urodzin w __Polsce, te kołysanki będą jak znalazł.

„Bukiet iwanowicki” – projekt, którego celem jest Tworzenie słownika gwary

Językoznawcy z UJ mówią, że w nazwie kryje się metafora bogatego bukietu polnych kwiatów, do którego każdy może dołączyć cząstkę i poczuć się zarazem jego współtwórcą i współwłaścicielem.

W rzeczywistości „bukiet” będzie podstroną (zakładką) strony internetowej gminy Iwanowice, o charakterze gwaroznawczo-etnograficznym i dydaktycznym. To będzie zalążek słownika regionalnego, opracowany instruktażowo - by każdy wiedział, jak swój „kwiatuszek” dopiąć.

Sens tego pomysłu jest o wiele głębszy niż zbieranie ginącego słownictwa, przywracanie atrakcyjnych form tradycji, budowanie nowej tożsamości regionalnej itp. Dlatego, że do współpracy językoznawcy zachęcają przede wszystkim młodzież szkolną i dzieci. A poprzez nich dołączą tu dziadkowie jako źródło informacji, zbliżenie pokoleń i interakcja. Przy okazji zainteresowanie starszych internetem, a co za tym idzie przeciwdziałanie społecznemu wykluczeniu starszego pokolenia.

Napisz do autora:[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski