Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Górnicy protestują, choć sami pielęgnują patologiczny system [WIDEO]

Włodzimierz Knap
Gospodarka. Polska, jak żaden kraj na świecie, opiera produkcję energii na węglu. Wciąż jednak nie potrafimy poradzić sobie z chorobami zżerającymi górnictwo.

W górnictwie wrze. Precyzyjniej mówiąc, gotuje się na Śląsku, bo np. lubelska „Bogdanka” oraz kopalnie węgla brunatnego przynoszą duże zyski i nie palą się do protestów.

W śląskiej Kompanii Węglowej na piętnaście kopalń tylko trzy – „Zie­mowit”, „Piast” i Marcel” – są obecnie rentowne. Reszta przynosi straty z powodu gigantycznych kosztów wydobycia z głębokich złóż, wysokich płac i złej organizacji pracy. W rekordzistce, kopalni „Brzeszcze”, do każdej tony wydobytego węgla państwo dopłaca 247 zł. Robi to, pomimo że wicepremier Janusz Piechociński już rok temu zapowiadał koniec tego procederu.

Kompania Węglowa to największa spółka górnicza w całej Unii Europejskiej. Niestety, 2013 rok zamknęła ponad 600 mln zł straty. Wiosną tego roku brakowało pieniędzy na wypłaty. Co ciekawe, nierentowne polskie kopalnie przejęte przed laty przez Czechów, mają się dobrze. Związkowcy nie mogą w nich jednak dyktować warunków właścicielom.

Gorący czas

Deficytowym kopalniom grozi zamknięcie. Eksperci twierdzą wręcz, że innej drogi nie ma. Górnicy ze Śląska nie chcą się z tym pogodzić i zapowiadają protesty. W najbliższą środę, gdy Ewa Kopacz będzie wygłaszała expose, mają demonstrować pod Sejmem. Organizatorzy protestu przekonują, że będzie to manifestacja pokojowa z udziałem 2 tys. górników. Po radykalne środki sięgną później.

Od środy natomiast górnicy z sosnowieckiej kopalni „Kazimierz-Juliusz”, która jest spółką zależną od Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), przebywają „na dole” i nie chcą wyjechać na powierzchnię. Wczoraj pod ziemią protestowało ich ponad 150. Domagają się m.in. wypłaty zaległych wynagrodzeń oraz przejścia do innych zakładów KHW na dotychczasowych warunkach. Kopalnia „Kazimierz-Juliusz” ma zakończyć wydobycie za kilkanaście dni. Stanie się tak, bo miesięcznie do jej działalności trzeba dokładać 3 mln zł. Łączne zobowiązania wynoszą tam już ponad 100 mln zł.

Tym samym zniknie ostatnia czynna kopalnia w Zagłębiu Dąbrowskim. Zarząd katowickiego holdingu zapewnia, że wszyscy pracownicy z sosnowieckiej kopalni, około tysiąca osób, znajdą zatrudnienie w innych zakładach należących do spółki. Jednak dyrekcja kopalni „Kazimierz-Juliusz” zapowiedziała, że dyscyplinarnie zwolnieni zostaną wszyscy, którzy nie zakończyli protestu w kopalni do godziny szóstej w czwartek. By rozładować napięcie, wojewoda śląski Piotr Litwa spotkał się wczoraj rano w Warszawie z premier Ewą Kopacz.

W środę natomiast 200 górników w Braniewie blokowało przejście graniczne z obwodem kaliningradzkim, przez które przechodzą pociągi z tanim węglem z Rosji. Swoją akcję uzasadniali tym, że import węgla z Rosji przyczynia się do coraz bardziej dramatycznej sytuacji w naszym górnictwie.

Skutek czy przyczyna

Jerzy Markowski, były wiceminister przemysłu, zwraca jednak uwagę, by nie mylić przyczyny ze skutkiem.

– Zła kondycja szeregu kopalń śląskich nie wynika z tego, że sprowadzamy węgiel z kilku krajów, m.in. z Rosji, ale też z dalekiej Australii czy RPA – mówi. – Nasz import jest skutkiem karygodnej polityki kolejnych ekip rządzących Polską, najwyższego na świecie VAT-u na węgiel, fatalnie zarządzanych kopalń, prymatu polityki nad rzetelnym, inżynierskim podejściem do wydobycia tego surowca.

Markowski narzeka, że demoralizujące jest nieumiejętne wykorzystywanie drogiego sprzętu. Krytykuje kosztowne przywileje górnicze i potężne związki zawodowe. Ich liderzy grzmią na temat dramatycznej sytuacji w kopalniach, ale sami mają się doskonale. W 230 zakładowych komisjach „pracuje” aż 281 działaczy. Rocznie ich utrzymanie kosztuje 41 milionów złotych.

Dr Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, tak ocenia sytuację w górnictwie: – Nie ma jednego ośrodka decyzyjnego, z rządu wysyłane są sprzeczne informacje. Górnictwo zmierza ku katastrofie. Apeluje, by nie zaklinać rzeczywistości, a stawiać czoła realnym problemom. – Trzeba pomyśleć o zmianie organizacji pracy, redukcji kosztów, w tym również o potrzebie likwidacji trwale nierentownych kopalń – wylicza.

Jacek Korski, były wiceprezes Kompanii Węglowej uważa, że obecnie oszukuje się ludzi deklaracjami, że nie będzie zwolnień. Twierdzi, że bez radykalnych zmian Kompania Węglowa nie ma szans wyjść z fatalnego położenia.

Kamienny w kryzysie, więc czas na brunatny
Prof. Marek Szczepański, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego twierdzi, że takiego bałaganu, jaki panuje w górnictwie obecnie, nie było w historii Polski.

Prof. Szczepański podaje przykład: –Wiceminister gospodarki Tomasz Tomczykiewicz mówi, że kopalnie Kompanii Węglowej będą przyłączane do spółek energetycznych, a za chwilę szefowie tych spółek mówią, iż nie mają w planie nabywania kopalń.

Eksport i import

– Nie jest tak, że sprowadzamy węgiel z Rosji, Australii i RPA, bo nam ktoś tak każe, ale dlatego, że na importowany węgiel jest w Polsce zbyt – przekonuje były wiceminister przemysłu, Jerzy Markowski. Przypomina, że w gospodarce rynkowej cena jest najważniejsza. Wydobycie węgla na Śląsku jest dziś kosztowne, ponieważ złoża leżą głęboko pod ziemią, nawet na głębokości ponad 1000 m. W niektórych krajach, np. w Australii, RPA czy Rosji węgiel znajduje się pod niewielką warstwą ziemi. Koszt wydobycia stanowi tam zaledwie 20–30 dol. za tonę. W Polsce przeciętny koszt produkcji węgla to ok. 90 dol. za tonę. Niezwykle wysoki w tej puli jest koszt wynagrodzeń, bo wynosi 52 proc.

W 2013 r. sprowadziliśmy prawie 11 mln ton węgla, w tym 6,7 mln z Rosji. Warto przypomnieć, że 10 lat temu Polska eksportowała 20 mln ton węgla, a sprowadzała 2 mln. Dziś nasz eksport spadł do 9,6 mln. Te liczby mówią same za siebie.

Embargo?

Z analiz rządowych wynika, że Rosjanie oferują swój węgiel za cenę około 10 proc. niższą od polskiej. To wystarcza, by wypierać nasz węgiel z rynku. Górnicy, a za nimi politycy, domagają się wprowadzenia embarga na import węgla z Rosji. Eksperci przypominają, że zgodnie z prawem unijnym nie możemy pójść na takie rozwiązanie. Piotr Woźniak, były minister gospodarki, radzi, by Polska ograniczyła import z Rosji przez wprowadzenie rygorów jakościowych dla tamtejszego węgla. Górnicy twierdzą, że rosyjski węgiel jest marnej jakości.

– Polskie elektrownie nie brałyby słabej klasy węgla rosyjskiego, bo po prostu zaszkodziłby urządzeniom – kontruje Jerzy Markowski. Prof. Zbigniew Kasztelewicz, kierownik Katedry Górnictwa Odkrywkowego AGH, radzi pamiętać, że Rosjanie mają też doskonały węgiel i dlatego zabieg z weryfikacją jego jakości mógłby okazać się mało skuteczny.

Prof. Kasztelewicz podkreśla, że Polska jest krajem, który swoją energię elektryczną w 90 proc. opiera na węglu. Pod tym względem jesteśmy wyjątkowi na całym świecie. – I tego szybko nie zmienimy – mówi. Przypomina, że zasoby węgla brunatnego mamy największe w Europie, a energia wyprodukowana z niego jest kilka razy tańsza niż z wiatraków czy paneli słonecznych.

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski