Fot. Archiwum
PROGNOZY. Najniższy wzrost zanotowaliśmy w I kwartale. Teraz będzie już tylko lepiej - przekonują naukowcy i zapowiadają powolną poprawę koniunktury.
Taki scenariusz przewidują ekonomiści badający koniunkturę w ramach tzw. ISR (instrumentu szybkiego reagowania) na zlecenie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości (PARP) i Małopolskiej Szkoły Administracji Publicznej przy Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie.
Wyniki najnowszych badań zespołu kierowanego przez prof. Jerzego Hausnera są optymistyczne. Choć naukowcy zastrzegają, że "gospodarka Polski wciąż znajduje się w niepewnym otoczeniu zewnętrznym", wyraźniejszy wzrost gospodarczy ma do naszego kraju zawitać w najbliższych miesiącach.
- Z naszych makroekonomicznych projekcji wynika, że polska gospodarka najniższy punkt spowolnienia przeszła na przełomie IV kwartału 2012 r. oraz I kwartału 2013 r. Od II połowy 2013 r. wejdziemy w fazę ożywienia, początkowo słabego, ale już w 2014 r. znacznie silniejszego - podsumowuje prof. Jerzy Hausner, krakowski ekonomista, członek Rady Polityki Pieniężnej.
Prof. Hausner przyznaje jednak, że ten badawczy optymizm budzi pewne wątpliwości w środowisku ekonomistów, którzy w dyskusji nad wynikami badań zwracają uwagę na możliwość przeszacowania dynamiki wzrostu gospodarczego.
Co sprawia, że resztki "zielonej wyspy" z wystąpień premiera Donalda Tuska wciąż trwają na oceanie spowolnienia gospodarczego? Ekonomiści odpowiadają: dotychczas dodatnie tempo wzrostu w gospodarce pozwalał zachować eksport. Choć rósł bardzo powoli, to szybkie zmniejszanie się importu owocowało w statystykach niezłym wynikiem.
- To właśnie powolny wzrost eksportu przy jednoczesnym szybkim zmniejszaniu się importu pozwolił Polsce uniknąć recesji - uważają autorzy raportu ISR.
Raport zespołu badawczego w projekcie ISR przytacza także wyniki prognoz z innych modeli badawczych. Mają one wspólną cechę - prognozują znacznie wyższy wzrost gospodarczy w 2014 r., niż w bieżącym roku, a recesja jest według nich mało prawdopodobna.
Na silny wzrost gospodarczy zapewne poczekamy do końca 2014 r., ale w 2015 r. powinien już być trwały - tak przynajmniej wynika z analiz.
Niech nikt jednak nie spodziewa się spektakularnych wyników naszej gospodarki. - Nie ma możliwości gwałtownego odbicia, będzie ono powolne - uważa prof. Krzysztof Marczewski, członek zespołu dokonującego interpretacji wyników.
Nie powinniśmy mieć jednak złudzeń co do kondycji branż najbardziej zagrożonych przez spowolnienie gospodarcze.
W raporcie zespołu prof. Hausnera czytamy, że wciąż w tarapatach będą firmy budowlane. Poprawę ich sytuacji mogłyby spowodować wielkie publiczne inwestycje. Jednak np. zapowiadany z dużym rozgłosem rządowy program "Inwestycje Polskie" ruszy pełną parą dopiero w przyszłym roku - ma wspomagać finansowo duże projekty inwestycyjne w przemyśle.
Kłopoty wybranych branż polskiej gospodarki potwierdzają "twarde" dane dotyczące liczby bankructw. W lipcu upadło najwięcej polskich firm od dekady (98 podmiotów), a wśród nich największą grupę stanowiły przedsiębiorstwa z branży budowlanej. Mimo że mamy szczyt sezonu budowlanego, w lipcu sądy ogłosiły bankructwo 33 dużych firm z branży. Największą liczbę budowlanych upadłości zanotowano na Śląsku i w Małopolsce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?