Zacznę od początku. W niektóre lata i w niektórych miejscach jodły bywają opanowane przez mszyce. Setki tysięcy, a może nawet miliony owadów, które jeden przy drugim w karnym ordynku, wkłuwają się w tkankę liści. Ssą roślinne soki bogate w cukry, a zarazem ubogie w białka i aminokwasy.
Mszyce, jak wszystkie zwierzęta, potrzebują dużej ilości związków azotu, toteż nadmiar zbędnych cukrów usuwają w postaci słodkiej rosy. Słodkości zlizują pszczoły. Przybywają z najdalszych pasiek w rojach tak licznych, iż brzęk milionów skrzydełek doskonale słychać stojąc pod okapem drzew.
Teraz mogę wrócić do początku. Otóż, część lasu jest oblężona przez mszyce i pszczoły co można określić narządem słuchu, zaś kawałek dalej nie słychać brzęku zapracowanych pszczół. Ten sam drzewostan, to samo zbocze, ta sama gleba. Nie mam pojęcia, dlaczego tak jest i gdybym mógł zerknąć w korony wysokich drzew może odkryłbym przyczynę.
W każdym razie tego roku będzie urodzaj miodu spadziowego. Zebrana słodycz, którą można nazwać odchodami mszyc, trafia do ula. Tak pszczoły zagęszczają surowiec. Mieszają z enzymami i wypełniają komórki woskowych plastrów. To jest miód spadziowy. Mają konkurencję. W korony drzew wędrują karawany mrówek żywotnie zainteresowanych słodkimi zbiorami. Nadlatują osy i szerszenie, zaś biedronki pożerają mszyce polukrowane słodką wydzieliną.
iPolitycznie - w jakim momencie w relacji polsko-ukraińskich jesteśmy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?