Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzeszą nawet klerycy…

Leszek Mazan, dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog
Pierwszym znanym nam kaznodzieją u Panny Marii był niejaki Jan z Olkusza, pojawiający się w aktach miejskich w roku 1347. Nie wiadomo, w jakim języku mówił z ambony, pewnikiem po niemiecku, bo Polaków w Krakowie było mniej i nie mieli dobrych układów ani w Bezirku ani na Wawelu.

Przyjmuje się jednak, że przez cały wiek XIV u Panny Marii słuchano kazań i modlono się na przemian w dwu językach, a dopiero w 1373 roku patrycjat niemiecki postarał się o własnego kaznodzieję księdza Mikołaja. W roku 1415 przeniesiono wszystkie polskojęzyczne nabożeństwa do nowowybudowanej kaplicy cmentarnej św. Barbary.

Polskiego kaznodzieję opłacał tam szczery patriota, rajca miejski Stanisław Koczwara. Po stu latach, czując zbliżające się niebezpieczeństwo (Krzyżaków mieliśmy pod butem, szereg bogatych rodzin niemieckich polszczyło się tak prędko, że aż przyjemnie było popatrzeć) archiprezbiter mariacki Niemiec Jana Heydecke w 1511 sprowadził i uposażył nowego kaznodzieję niemieckiego. Następny pleban podpadł „w temacie ambona” rajcom i zmuszony został (1527) do utrzymywania 6 wikariuszy znających oba języki.

Do rozstrzygnięć „kto, gdzie i po jakiemu” doszło 24 grudnia 1536 roku na obradującym w Krakowie sejmie. Posłowie, popierając inicjatywę krakowskich samorządowców nakłaniali króla Zygmunta I Starego do oficjalnego przeniesienia wszystkich nabożeństw i kazań niemieckich do św. Barbary.

Król upewniwszy się, że nie ma aktu prawnego przyznającego Niemcom większą świątynię („Najjaśniejszy Panie, to tylko obyczaj!”), że straszliwa ciasnota u św. Barbary grozi kobietom w ciąży i że liczba ludności niemieckiej w jego stolicy spada - przyznał rację szlachcie. Odtąd w kościele Mariackim Słowo Boże miało być głoszone tylko w języku polskim. Na sali sejmowej wybuchło piekło, protestujących - obserwujących obrady mieszczan niemieckich usunięto siłą. Protesty były bezskuteczne. Liczne kościoły Krakowa „od zawsze” do dziś starały się zapewnić wiernym najlepszych, najsłynniejszych kaznodziejów.

Na mariackiej ambonie kazał po włosku bezkompromisowy w walce ze Złym zakonnik Jan Kapistran. Ogarnięty falą reformacji XVI-wieczny Kraków kaznodzieja Hieronim Powodowski przyrównywał do „smoczego łożyska, pastwiska strusi, cierni i pokrzyw”.

Do opamiętania - w imię miłości do zagrożonej anarchią ojczyzny wzywał w płomiennych słowach sam Piotr Skarga. W XIX w. na kazania Zygmunta Goliana biegał do Panny Marii „cały Kraków”, mimo że te na sumie trwały z reguły ponad godzinę! Z ambony padały pioruny i błyskawice, słowa gorzkie jak piołun, działające na wyobraźnię, ale - oczywiście pod pewnymi warunkami - urealniające obietnicę Zbawienia. Słuchały tych słów króle i hetmany, rycerze i ciury, panowie rada i gmin, kupce i podkuchenne. A gdzieś, przy wejściu, w bocznej kruchcie kurczył się ze strachu sponiewierany, utytłany w błocie i prochu posadzki, marzący o szybkim powrocie do piekła Zły.

Ambona mariacka używana jest dziś bardzo rzadko, ale warto przed nią chwilę postać, podumać, nad własną marnością westchnąć i pocieszyć się słodką myślą, że to nie tylko my, że są, Panie Boże, grzesznicy jeszcze bardziej zasługujący na potępienie. Wstyd powiedzieć, że niedawno właśnie w czasie takich deliberacji przypomniała mi się opowieść krążąca ongi po Galicji.

Na ambonę oto wyszedł surowy proboszcz, profesor seminarium duchownego, bezkompromisowy wobec grzechu i grzeszników, który w trakcie kazania zawsze zaciekle gestykulował. Pewnej niedzieli jego figlarni wychowankowie rozsypali dyskretnie na pulpicie ambony garść pluskiewek. - Ukochani w Chrystusie Panu! - zagrzmiał ksiądz profesor - dziś będę mówił o nieślubnych dzieciach. Te nieślubne dzieci - grzmotnął pięścią w ambonę i krzyknął z bólu - to robota moich kleryków!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski