Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia na planszy, czyli edukacyjne gry, które powstają w Krakowie

Paweł Stachnik
Rok 1863 – Łukasz Wrona (z lewej) i Piotr Krzystek (z prawej) podczas rekonstrukcji powstańczych
Rok 1863 – Łukasz Wrona (z lewej) i Piotr Krzystek (z prawej) podczas rekonstrukcji powstańczych Fot. Z ARCHIWUM BOHATERÓW
Rozrywka. Możesz dowodzić oddziałami powstańczymi, pracować w XVI-wiecznym folwarku, albo zostać Indianinem walczącym z armią amerykańską. Młodzi pasjonaci historii tworzą gry planszowe, które dostarczają rozrywki, a jednocześnie wiedzy o tym, jak było w przeszłości.

Na początek gracz wciela się w jednego z autentycznych dowódców i obejmuje powstańczy oddział. Potem musi nim tak kierować, by nie dać się rozbić, a w dodatku wygrywać bitwy. Nie jest to łatwe, bo gracze-powstańcy z definicji mają słabsze siły i mniejsze możliwości niż przeciwnik (czyli Rosjanie). Żeby zwyciężać, muszą więc współpracować. Ale muszą też rywalizować, bo tylko w ten sposób można stać się zwycięzcą tej rozgrywki… Tak w skrócie wyglądają zasady historycznej gry edukacyjnej „Rok 1863” osadzonej w realiach powstania styczniowego. Jej twórcami są dwaj młodzi pasjonaci historii z Krakowa Łukasz Wrona i Piotr Krzystek, a ich dzieło odniosło na trudnym krajowym rynku spory sukces.

Wszystko zaczęło się od działalności w Pospolitym Ruszeniu Szlachty Ziemi Krakowskiej – stowarzyszeniu rekonstrukcyjnym zawiązanym przez grupę pasjonatów w 2006 r. Jego członkowie – wśród nich Łukasz i Piotr, obydwaj absolwenci historii – odtwarzają oddział piechoty magnackiej z przełomu XVI i XVII w. A że są wśród nich osoby z zacięciem pedagogicznym, to przy okazji stowarzyszenie realizuje też rozmaite projekty edukacyjne – lekcje żywej historii, warsztaty i gry symulacyjne dla uczniów.

I to właśnie w ramach tego nurtu działalności zrodził się kiedyś pomysł opracowania edukacyjnej gry historycznej. Powstała dzięki pracy Pawła Strojnego i otrzymała nazwę „Folwark”. Jej uczestnicy mogli w praktyczny sposób dowiedzieć się, jak funkcjonowały majątki szlacheckie w XVI-wiecznej Polsce i jakie były ówczesne relacje ekonomii i polityki. Potem powstała jeszcze gra zatytułowana „Konsensus”, przedstawiająca mechanizmy współczesnej polityki, tyle że umiejscowionej w rzeczywistości świata fantasy.

Poglądy konserwatywne wyrażają krasnoludy, socjalistami są elfy, a ustawa mająca wprowadzić związki jednopłciowe nazywała się „Ustawąo __związkach wielorasowych” – uśmiecha się Łukasz Wrona, który był współautorem gry.

Zwycięża tylko jeden
„Folwark” i „Konsensus” pozwoliły zdobyć niezbędne doświadczenia w konstruowaniu tzw. mechaniki gier i zaowocowały kolejnym, tym razem znacznie poważniejszym projektem. Łukasz i Piotr postanowili mianowicie opracować rozbudowaną grę historyczną rozgrywającą się w realiach powstania styczniowego, którego 150. rocznica właśnie się zbliżała.

Najpierw powstał pomysł fabuły: gracze obejmują dowodzenie oddziałami powstańczymi w różnych częściach Rzeczypospolitej i prowadzą walkę z Rosjanami. Następnie twórcy dołożyli do tego szczegóły rozgrywki: zasady prowadzenia walki, ustalania siły i możliwości oddziałów, reguły wygrywania starć.

Całość została rozrysowana na 110 kartach (wyglądających jak zwykłe karty do gry) i czterech tzw. kartach punktów chwały oraz zaopatrzona w kostkę i 40 żetonów. Kolejnym etapem były testy z udziałem coraz to innych graczy.

Najpierw zaprosiliśmy członków rodziny, potem kolegów, a __jeszcze potem zupełnie obce osoby, aby mieć pełne spektrum opinii – wyjaśnia Piotr Krzystek.

Opracowując zasady „Roku 1863”, twórcy starali się ściśle trzymać realiów historycznych. I tak siły powstańcze są zawsze mniejsze niż rosyjskie, a w dodatku rozdrobnione. Często zmieniają się ich dowódcy (bo tak było w rzeczywistości), oddziałom permanentnie brakuje pieniędzy i amunicji, a bez współpracy nie mogą rozbić przeciwnika. Dlatego, by wygrać bitwę, gracze muszą połączyć siły. Ale, aby zwyciężyć w całej rozgrywce, muszą też rywalizować między sobą, gromadząc wspomniane wcześniej punkty chwały.

Zwycięża ten dowódca, który zdobędzie więcej punktów chwały i zajmie więcej miejsca w historii. To też odpowiada prawdzie historycznej, bo taka rywalizacja między powstańczymi wodzami rzeczywiście miała miejsce – tłumaczy Łukasz Wrona.

Na kartach używanych przez graczy twórcy umieścili około 80 reprodukcji obrazów i grafik związanych z powstaniem styczniowym. Znalazły się wśród nich znane rysunki Artura Grottgera, ale też mniej znane ryciny z zachodniej prasy, a nawet rosyjskie ilustracje przedstawiające żołnierzy carskich i powstańców. Na kartach przeczytać można też fragmenty wspomnień, pamiętników i listów z powstania.

Z kosą w pociągu
Gdy „Rok 1863” ukazał się nakładem krakowskiego wydawnictwa Alter, autorzy rozpoczęli nietypową akcję promocyjną.

W związku ze 150. rocznicą powstania w całej Polsce w 2013 r. odbywało się mnóstwo imprez rekonstrukcyjnych. Braliśmy więc plecaki wypakowane pudełkami z grą i __jechaliśmy tam samochodem albo pociągiem – opowiada Łukasz.

Na miejscu krakowianie brali najpierw udział w rekonstrukcji, występując w rolach powstańców. Łukasz Wrona odgrywał strzelca uzbrojonego w amerykański karabin i pruski tasak oraz ubranego w czamarę, spodnie, konfederatkę z biało-czerwoną kokardą i wysokie buty (strój skomponowany na podstawie archiwalnej powstańczej fotografii). Piotr Krzystek występował natomiast jako kosynier w sukmanie i konfederatce i z kosą na sztorc.

– Kłopot był z przewiezieniem kosy w pociągu. Należało zdjąć z niej kosisko (czyli ostrze), owinąć w ręcznik lub inny materiał i związać sznurkiem. Większym problemem było drewno, które ze względuna __swoje gabaryty rzeczywiście trudno było transportować… – mówi Piotr.

Mimo tych trudności chłopcy w 2013 r. od wiosny do jesieni odwiedzili kilkanaście imprez rekonstrukcyjnych w różnych częściach Polski. Byli m.in. w Siewierzu, Zduńskiej Woli, Tomaszowie Mazowieckim, wielkopolskim Ignacewie, Panasówce na Lubelszczyźnie i wielu innych miejscach. Po inscenizacji za każdym razem rozkładali swoje stoisko i prezentowali grę. Okazało się, że „Rok 1863” przyciąga uwagę, a dzięki umiejętnie opracowanej mechanice sprawia przyjemność i wywołuje chęć kolejnego zagrania.

Dobre opinie zyskał też na internetowych portalach poświęconych grom, gdzie pasjonaci i specjaliści dostrzegli jego zalety, a zwłaszcza połączenie dwóch przeciwstawnych elementów – konieczności współpracy i jednoczesnej rywalizacji graczy.

Zachęceni powodzeniem autorzy postanowili zgłosić swój produkt do konkursu na najlepsze obchody 150. rocznicy powstania styczniowego zorganizowanego przez Kancelarię Prezydenta RP. Okazało się, że „Rok 1863” uzyskał tam specjalnie w tym celu utworzoną nagrodę specjalną! Jej wręczenie odbyło się w dniu święta narodowego 11 listopada 2013 r. w pałacu prezydenckim w Warszawie, a dokonał tego sam prezydent Bronisław Komorowski.

Łukasz i Piotr chcą teraz wyjść ze swoją grą na rynek angielskojęzyczny. Przygotowują w tym celu zmodyfikowaną jej wersję. Zachowane zostaną ogólne zasady i mechanika, zmienione natomiast zostaną historyczne realia. Gracze wcielą się w wodzów plemion indiańskich walczących w XIX w. z armią amerykańską. Wersja ta zaprezentowana zostanie w tym roku podczas największych europejskich targów gier w niemieckim Essen. Autorzy pojadą tam razem z dziewięcioma innymi niewielkimi polskimi wydawnictwami specjalizującymi się w grach.

Niedawno wspólnie założyliśmy klaster Polish Publishing League, dzięki któremu wspólnie mamy większą siłę przebicia. Wspólnie wynajmiemy w Essen duże stoisko i wspólnie będziemy się promować – tłumaczy Łukasz Wrona.

Legionista na przepustce
Sukces „Roku 1863” pociągnął za sobą dwa inne „militarne” projekty. W związku z setną rocznicą wybuchu I wojny światowej Łukasz i Piotr założyli w stowarzyszeniu nową sekcję rekonstrukcyjną. Tym razem odtwarzają c.k. 13. Pułk Piechoty zwany „Krakowskimi Dziećmi”. Następnie zaś opracowali dwie tematycznie związane z rocznicą gry. Pierwsza nosi tytuł „Przepustka”, a jej uczestnicy wcielają się w polskiego legionistę na urlopie, który w ciągu siedmiu dni musi bezpiecznie dotrzeć do rodzinnego domu, a następnie wrócić do oddziału. Po drodze czyhają na niego niebezpieczeństwa.

„Przepustka” zaprezentowana została na początku sierpnia ubiegłego roku na pikniku legionowym na Rynku Głównym w Krakowie. – Po raz drugi spotkaliśmy się tam z prezydentem Komorowskim, któremu wręczyliśmy „Przepustkę”. Prezydent nas pamiętał i śmiał się, że jego wnuczki powoli dochodzą do takiego wieku, że będą mogły zagrać w __nasze gry – opowiada Łukasz Wrona.

Druga gra jest poważniejsza i nosi tytuł „Piekło okopów”. Opowiada o walkach na froncie zachodnim Wielkiej Wojny, a gracze wcielają się w dowódcę oddziału francuskiego, brytyjskiego lub niemieckiego. Ich zadaniem jest zdobycie i utrzymanie określonego terenu, a to wymaga umiejętności w operowaniu żołnierzami, artylerią i łącznością. Ta gra również będzie miała angielskojęzyczną wersję i zostanie zaprezentowana na targach w Essen.

A to nie wszystkie pomysły Łukasza i Piotra. Po głowie chodzi im gra o obronie Lwowa w 1918 r., unifikacji gospodarczej Polski po odzyskaniu niepodległości czy wreszcie o dramatycznych przejściach polskich żołnierzy z V Dywizji na dalekiej Syberii w latach wojny domowej w Rosji.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski