KLĘSKA ŻYWIOŁOWA. Podmuchy wiatru przekraczały 190 km na godzinę
Co najmniej cztery osoby zginęły w Wielkiej Brytanii, kilka uznaje się wciąż za zaginione, sześć śmiertelnych ofiar doliczono się w Niemczech, dwie z nich utonęły w morzu, reszta to poszkodowani przez walące się drzewa.
Z kolei w miejscowości Belle-Ile w Bretanii, w zachodniej części Francji woda zmyła z klifu do morza kobietę. Trwają poszukiwania, choć ratownicy oficjalnie mówią, iż szanse na jej odnalezienie są minimalne.
Do dramatu doszło w Amsterdamie, kiedy to walące się drzewo spadło na mieszkalną barkę przycumowaną w jednym z kanałów. W efekcie tego wypadku śmierć poniosła kobieta. Jak podali niemieccy synoptycy, najsilniejsze podmuchy zanotowano nad Morzem Północnym, gdzie wiatr wiał z prędkością 191 km na godzinę.
Z powodu licznych awarii trakcji odwołano wiele kolejowych połączeń w rejonie Londynu oraz w zachodniej części Niemiec.
Uziemione samoloty
Z powodu huraganu odwołano kilkadziesiąt lotów na lotnisku Schiphol w Amsterdamie, ogromne opóźnienia w ruchu lotniczym miały też lotniska w Hamburgu i Dusseldorfie.
Ponad 40 tysięcy domów w północnych regionach Francji nie miało prądu. Jeszcze gorsza sytuacja była w Wielkiej Brytanii, tam w szczycie uszkodzeń bez prądu było około 600 tysięcy domów, z każdą godziną jednak ekipy monterów usuwały awarie.
Do ogromnych kłopotów niemieckich kolei w wielu rejonach kraju, kiedy trzeba było wstrzymać kursowanie wielu składów, doszły też zakłócenia w kursowaniu promów, określane wczoraj jako paraliż.
Na terenie niemieckiego Szlezwiku-Holsztyna, kraju związkowego graniczącego z Danią, wiatr wiał z prędkością ponad 170 kilometrów na godzinę.
W Goehl pod Oldenburgiem w Holsztynie zginęła w ogrodzie 66-letnia kobieta przygnieciona murem, który zawalił się w wyniku uderzenia wichury.
W okolicach Schortens na terenie Dolnej Saksonii drzewo zabiło kobietę jadącą samochodem. Do podobnego wypadku, którego ofiarą padł kierowca, doszło we Flensburgu.
Alarm w Skandynawii
Mieszkańcy wielu rejonów Szwecji opowiadają o łamiących się niczym zapałki potężnych drzewach. Żywioł nazwano w Szwecji Simone i był on tak silny, że zrywał dachy i burzył starsze domy.
Po nocnym poniedziałkowym ataku Simone osłabł wczoraj po południu. Jednak na wszelki wypadek odwołano tam wiele pociągów, obawiano się, że powalone drzewa zalegające na torach mogłyby spowodować wypadki.
Kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców Szwecji pozbawionych zostało energii elektrycznej.
Najbardziej ucierpiały południowo-zachodnie rejony tego kraju.
KAZIMIERZ SIKORSKI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?