Nawet 20 instytucji może kontrolować każdą z działających w Polsce firm. Dla małych przedsiębiorców, a jest ich około miliona, to koszmar. Tym bardziej że kontrole trwają czasem latami. Jednocześnie, z powodu zmieniających się ciągle przepisów, mikro- i mali przedsiębiorcy nie znają ani kompetencji służb, ani kar, jakie potencjalni kontrolerzy mogą na nich nałożyć .
"Gdzie ten kodeks podatkowy Piechocińskiego?" - przeczytaj komentarz autora >>
– To jeden z głównych powodów wysokiego bezrobocia, rozrostu szarej strefy i spowolnienia gospodarczego – uważa Kazimierz Czekaj, prezes Jurajskiej Izby Gospodarczej (JIG), piekarz z Zabierzowa, a zarazem radny wojewódzki (PO). W imieniu małych i średnich firm (tzw. MiS-iów) zaapelował do ministra gospodarki, wicepremiera Janusza Piechocińskiego, o „stworzenie listy instytucji, mających prawo kontrolować przedsiębiorców, z podaniem zakresu ich kompetencji oraz sankcji”.
– Znamy nazwy większości instytucji, ale całkiem pogubiliśmy się w tym, co mogą nam zrobić. To przeraża wielu prowadzących biznes, a równie licznych zniechęca do jego założenia – mówi Czekaj, dodając, że do napisania listu zainspirowały go informacje z czwartkowego Forum Przedsiębiorców „Dziennika Polskiego”, m.in. o nowych parapodatkach nakładanych cichaczem na firmy (jak obowiązek przeznaczenia 2 proc. wartości wprowadzanych na rynek opakowań na „publiczne kampanie edukacyjne”) czy o rekordowej w skali Europy liczbie zmian w podatkach.
Przedsiębiorców w Polsce mogą kontrolować: urzędy skarbowe i urzędy kontroli skarbowej, ZUS, inspekcja pracy, inspekcja handlowa, sanepid, inspektorzy jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych, urząd miar, inspektorzy ochrony środowiska, inspektorzy ochrony danych osobowych, urzędnicy ochrony konkurencji i konsumentów, inspektorzy dozoru technicznego, inspektorzy transportu drogowego, inspektorzy weterynarii...
Kompetencje niektórych służb się nakładają, inne są absurdalnie podzielone, np. inspekcja handlowa karze grzywnami sklepikarzy za sprzedaż masła o nieodpowiednim składzie, ale nie ma prawa ścigać prawdziwych winowajców, czyli producentów trefnego nabiału – zajmuje się tym Wojewódzki Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. Urzędów, służb i inspekcji jest w Polsce wyjątkowo dużo, a zapowiedzi kolejnych rządów dotyczące łączenia instytucji speł-zły na niczym. – To nie tylko koszmar dla firm, ale również powód kiepskiej skuteczności wielu służb przy wysokich kosztach – uważa Kazimierz Czekaj.
– Mali przedsiębiorcy są mordowani nie tylko przez kontrole – przekonuje Marek Malec, jeden z liderów Małopolskiego Porozumienia Organizacji Gospodarczych, najsilniejszego zrzeszenia małych i średnich przedsiębiorców w regionie. Przypomina, że MiS-ie zatrudniają trzy czwarte Polaków i wytwarzają większość PKB, a działają w warunkach gorszych niż duży biznes.
– Duże firmy mają sprzęt i sztab księgowych czy prawników, którzy śledzą na bieżąco szalone zmiany przepisów. A u MiSi-ów wszelkie sprawy są przeważnie na głowie właściciela, który na okrągło zasuwa w pracy. Państwo nakłada na niego takie same obowiązki, jak na wielkich pracodawców. Sprawozdawczość, rozliczenia, plany urlopowe, cała ta biurokracja zajmuje czas i kosztuje – tłumaczy Marek Malec.
Jego zdaniem, państwo powinno stworzyć instytucję doradczą, która informowałaby przedsiębiorców o ich prawach i obowiązkach. – W tej chwili, by znać aktualny stan prawny, gonimy od urzędu do urzędu– opisuje działacz MPOG.
„Panie premierze, nie nadążamy za tym!” – pisze JIG do wicepremiera Janusza Piechocińskiego.
Napisz do autora:
[email protected]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?