Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

I znowu podnosząc kasztany…

Redakcja
To bodaj trzeci raz, jak inauguruję sezon „Z Brackiej”, z takim samym zjawiając się tytułem. W minimalnym stopniu uwzględniając przypuszczenie, że może ktoś z Czytelników tę „zabawę” spostrzeże, czynię to rzecz jasna świadomie. Zbieranie kasztanów to miła okoliczność. Przyjemny kolor zagadnienia.

Leszek Długosz: Z BRACKIEJ

Jednak pomiędzy tytułem a postawionym oto zdaniem zdarzyło mi się zrobić przerwę na spektakl teatru telewizji. Pierwotny zamiar czmychnął. Obejrzawszy akurat „Trzy siostry” Czechowa (w reż. Agnieszki Glińskiej) ku innym rejonom felieton mój, ku innej powtarzalności, czuję, się przenosi. Ku tej, którą sami w sobie powołujemy? W której grzęźniemy, którą niejako zasłaniamy się. A dotkliwiej by jeszcze rzec – którą się wykręcamy? Aby w końcu, jak w tej ponadczasowo mądrej sztuce, przyznać się (choćby i na końcu, choćby i sami przed sobą), że straciliśmy i te preteksty, samoobronne pozory. Podtrzymywane iluzje prysły i jednak nie jest wszystko OK.

Zapisuję tych parę myśli, w szczególnym nastroju. Raz, uradowany, że w ogóle trafiło się! Coś takiego z okienka telewizji publicznej mogliśmy zobaczyć. Rzadkość to dziś. Dwa, zamyślony nad uniwersalnością i ponadczasowością odegranego „teatru życia”.

„Trzy siostry” Antoniego Czechowa. Na odległej prowincji, w jałowości życiowych schematów, wlecze się banalna egzystencja. Autor konstruuje obraz usiłowań i prób wyrwania się. Obraz marzeń, niewygórowanych w końcu ambicji, oczywistych pragnień. To takie znane. W jakiej epoce, świadomej, wrażliwej jednostce, nie chodziłoby właściwie o to samo? O autentyczne przeżycie życia? Wypełnionego własnym programem? Ładunkiem swoich, nieprzymuszonych uczuć, ocen, wyborów? Ten prowincjonalny dramat (wedle autora, ta komedia) podsuwa pod oczy widza po mistrzowsku „usnuty” obraz. Obraz usiłowań i przegranej. Utraty wiary w rzeczywistą podróż „do Moskwy, do Moskwy...”. Która to iluzja wszystko miałaby zaczarować i spełnić. Wielka, uniwersalna metafora. A więc i obraz nas także. Obraz i naszych usiłowań, wysiłków. Ambicji, marzeń, nadziei… Naszego pożądania autentyczności życia. Niezgody na tkwienie w zastanym schemacie. W obowiązujących opiniach, gustach, poglądach. W bezrefleksyjnym truchcie, w bezpiecznym pobekiwaniu stada.

I tu by się człek rozpędził, pióro by poniosło, lecz oto dzwoneczek dzwoni. Że kończyć trzeba felietonik. Już nic więcej. Jak w życiu. Jużeśmy Szanowni Państwo (Drodzy Widzowie i Czytelnicy) w końcowym akcie? Miało być tamto i owamto, a wyszło... Lecz jak się to wszystko ma do początkowych projektów i oczekiwań? Zamiar był całkiem inny.

Na dobry początek tekścik miał być przyjemny „kasztanowy”. Ale się zainstalowały „Trzy siostry”. Hmm, takie reguły. Pieniądz mniej wart wypiera lepszy. Ciężary większe zgniatają mniejsze. Skręciłoby się w jaką złotojesienną alejkę, ale życie inny „teatr”, odmienny azymut, inne terytorium podsuwa. Lecz… życie, to znaczy kto? Z wyjątkiem spraw nieba i ziemi, lecz życie… to zawsze jakaś nad nami władza. Ta władza zawsze ma jakieś, czyjeś imię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski