Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak się płaci aktorom?

Redakcja
Wydaje się, że porównanie do seksu jest jak najbardziej na miejscu. Polscy aktorzy przede wszystkim... wstydzą się mówić o swoich zarobkach. Gdyż jeśli nawet sami przestali wierzyć, że ich zawód jest posłannictwem, to przypominają im o tym inni koledzy. Poza tym w małym światku aktorskim tajemnice kontraktów uzasadnione są polskim piekiełkiem -

X nie powinien się dowiedzieć, że Y dostał tyle za rolę,

Na temat gaż amerykańskich gwiazd można poczytać w co drugim kolorowym piśmie. Tam milionowy kontrakt za rolę obnosi się publicznie jak najwyższe odznaczenie. Zarobki naszych aktorów okrywane są mgłą tajemnicy. W wywiadach bardzo rzadko mówi się o pieniądzach. To temat w Polsce równie wstydliwy jak seks.
bo się obrazi albo zażąda jeszcze więcej.
 Oczywiście, jeśli przeciętny budżet filmu wynosi 3 mln złotych, to nie ma mowy o gażach porównywalnych z zarobkami Marlona Brando czy nawet drugoplanowej panienki z serialu "Słoneczny patrol". Ale nawet w Polsce dochody aktorów grających w filmach są godne pozazdroszczenia. Tak zresztą było od lat - kto umiał "zakręcić się" przy filmie, ten miał na dostatnie życie. Wśród aktorów drugiego rzędu mawiało się, że pierwszą gażę z filmu trzeba przegrać w pokera z reżyserem lub też w inny sposób usatysfakcjonować pierwszego po Bogu na planie. To zapewniało angaż do następnego filmu tegoż reżysera. Przed zmianą ustroju płacami rządziły taryfikatory. Nie inaczej było w branży filmowej. Aktor - koniecznie po studiach aktorskich lub zawodowym egzaminie eksternistycznym - był rozliczany zgodnie z przypisaną mu w tabeli stawką za dzień zdjęciowy. Wysokość stawki zależna była od najprzeróżniejszych czynników - stażu pracy, pozycji zawodowej, a nawet przynależności do PZPR. Wydawać by się mogło, że taki taryfikator bardzo precyzyjnie określał aktorskie gaże - nic bardziej mylnego. W rozliczeniach obowiązywał tzw. dzień zdjęciowy. Z taryfy wynikała stawka za dzień zdjęciowy. Jeśli chciano zaangażować jakiegoś aktora, to mówiono mu, ile "dostanie" dni zdjęciowych. Umowa mogła na przykład opiewać na pięć dni zdjęciowych, choć aktor pracował na planie tylko dwa. Podobny system rozliczeń praktykuje się do dziś w Rosji. Karolina Gruszka, która zagrała jedną z głównych ról w rosyjskim filmie "Kapitańska córka", mówi:
 - Wywieźli nas w step i zdjęcia ciągnęły się w nieskończoność. Okoliczni mieszkańcy donosili samogon i nikomu nie zależało na szybkim zakończeniu pracy. Zrozumiałam, że im dłużej pracujemy, tym więcej wszyscy zarobią.
 W Polsce również okres zdjęć filmowych, szczególnie poza wytwórnią, przypominał wielką majówkę. Do dziś wspomina się balangi w hotelach i hotelowych restauracjach, a naznaczone doświadczeniami twarze starszych pracowników z ekipy technicznej, którzy pozostali w filmowej branży, powiedzą nam bardzo wiele.
 Kiedyś film to były pieniądze, dziś pieniądze to jest ewentualnie film. A Boguś, Mareczek czy Januszek już nie mają czasu ani sił uczestniczyć w całonocnych balangach ekipy.

Czas to pieniądz

 Film kręci się 20 - 30 dni. A polscy aktorzy z czołówki dostają 4-6 tysięcy za dzień zdjęciowy. Tyle że teraz dni zdjęciowych się sztucznie nie mnoży, natomiast dzień w filmie nadal jest bardzo umowny. Zdjęcia mogą potrwać od świtu do nocy, co wcale nie jest rzadkim przypadkiem. Jeśli tylko można pracować (bo są warunki), to się pracuje. Gwardia z aktorskiej czołówki, jak Marek Kondrat, Janusz Gajos, Bogusław Linda czy Cezary Pazura ma dość precyzyjnie określone warunki kontraktu. Cierpią aktorzy, którzy nie mieli dość sprytnego agenta lub sami zgodzili się na niekorzystny kontrakt omamieni pozornie znakomitymi warunkami finansowymi.
 - Wykorzystują nas na maksa - _mówi aktorka grająca główną rolę w jednej z popularnych telenowel. - _Kręcimy do upadłego. To, co powinniśmy robić zrobić w dwa, trzy dni, robimy w jeden.
 - Kiedy zobaczyłam, co się święci i że liczba kręconych dziennie scen zastraszająco wzrasta, renegocjowałam warunki kontraktu - _mówi Dominika Ostałowska, grająca jedną z głównych ról w serialu "M jak miłość". - _Teraz w ciągu jednego dnia mogę brać udział w określonej liczbie scen. To nie kwestia pieniędzy, lecz zawodowej higieny.
 Jest faktem, że

"serialowcy" stali się finansowymi baronami aktorskiego rzemiosła w Polsce.

 Aktorska młodzież, grająca w serialach, dostaje od 1 do 2 tysięcy za dzień zdjęciowy, pozostali odtwórcy głównych ról proporcjonalnie więcej. Cezary Żak, będąc aktorem wrocławskiego teatru, miał problemy z zabezpieczeniem podstawowych potrzeb bytowych. Dzięki rolom dwóch poczciwców w "Klanie" i "Miodowych latach" należy do krezusów wśród polskich aktorów.
 Chudy okres doskonale też pamięta Cezary Pazura. Aktor pewnie do dziś wspomina swój niewybaczalny błąd przy podpisywaniu kontraktu na rolę w "Kilerze" Juliusza Machulskiego. Ponieważ budżet był ograniczony, producenci za wszelką cenę szukali oszczędności. Odtwórcy głównej roli zaproponowano zamiast gaży udział w zyskach z eksploatacji gotowego filmu. Cezary Pazura wolał jednak konkretną gażę. Cóż, nie mógł przypuszczać, że film - jak na polskie warunki - przyniesie bajońskie dochody.
 Bogusław Linda doskonale wiedział, co mówił w jednym z wywiadów, że sporo mu brakuje do czołówki zarabiających aktorów. Faktycznie, w Polsce najpopularniejsi aktorzy filmowi, którzy najczęściej grają główne role w obrazach kinowych, niekoniecznie należą do najlepiej zarabiających. Na czoło wysunęli się wspomniani "serialowcy". A jeśli jeszcze ktoś - jak Piotr Fronczewski czy Andrzej Grabarczyk - poza serialem bierze udział w wielkich kampaniach reklamowych, to jego konto bankowe rośnie jak na drożdżach.
 Popularny aktor za główną rolę w filmie może dostać nawet kilkaset tysięcy złotych, jednak gaża ta jest wypłacana w ratach, "serialowcom" pieniądze też wpływają na konto "w odcinkach", ale systematycznie. W nowych czasach aktorzy zyskali jeszcze jeden przywilej. Otrzymują również wynagrodzenie za każdorazowe odtworzenie filmu z ich udziałem w telewizji. Są to już znacznie mniejsze pieniądze, ale zawsze. I tak na przykład Stanisław Mikulski ma specjalne powody do radości, że "Stawka większa niż życie" jest emitowana przynajmniej raz do roku. Również Janusz Gajos, choć dawno nie darzy sympatią Janka Kosa z "Czterech pancernych", wciąż z tego tytułu ma na drobne wydatki.
 Dziś nie obowiązuje taryfikator i nikt nie pyta o dyplom ukończenia szkoły aktorskiej. Do najlepiej zarabiających aktorek filmowych należy Agnieszka Wagner, którą wkrótce zobaczymy w "Quo vadis" Jerzego Kawalerowicza. W nie tak odległych czasach Agnieszka Wagner mogłaby tylko otrzymywać wynagrodzenie według taryfikatora dla statystów. To samo dotyczy Anny Powierzy ("Klan") czy Bartka Obuchowicza ("Na dobre i na złe"). Te czasy minęły - dziś po prostu w zaciszu gabinetów jedni mówią, ile chcą dostać, a drudzy, ile mogą dać. Dzień zdjęciowy trafił na wolny rynek.
Piotr K. Piotrowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski