Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jamna we władaniu... poznaniaków

Redakcja
Od kilku lat, 15 sierpnia w Jamnej, Dominikanie organizują Święto Pojednania (dla upamiętnienia ofiar obu wojen światowych), połączone z Odpustem Jamneńskim. Sierpniowe uroczystości przygotowywane są z rozmachem i towarzyszą im liczne atrakcje. Fot. autor
Od kilku lat, 15 sierpnia w Jamnej, Dominikanie organizują Święto Pojednania (dla upamiętnienia ofiar obu wojen światowych), połączone z Odpustem Jamneńskim. Sierpniowe uroczystości przygotowywane są z rozmachem i towarzyszą im liczne atrakcje. Fot. autor
Jamna, uroczy zakątek Pogórza, rozwój zawdzięcza głównie przedsiębiorczym... poznaniakom. Wszystko za sprawą Ośrodka Duszpasterstwa Akademickiego oo. Dominikanów i bacówki Uniwersytetu Adama Mickiewicza z Poznania. Chętnie zaglądają tu również tarnowianie i sądeczanie, a także mieszkańcy dalszych okolic.

Od kilku lat, 15 sierpnia w Jamnej, Dominikanie organizują Święto Pojednania (dla upamiętnienia ofiar obu wojen światowych), połączone z Odpustem Jamneńskim. Sierpniowe uroczystości przygotowywane są z rozmachem i towarzyszą im liczne atrakcje. Fot. autor

REKOMENDACJE

Mieszkańcy Jamnej zapisali piękną kartę historii w czasie ostatniej wojny. Zapłacili za to jednak straszną cenę - Niemcy z pomocą Ukraińców, po przegranej bitwie z batalionem "Barbara" 16 pułku piechoty AK spacyfikowali krwawo niewielką wieś. Jamna płonęła - jak wspominają mieszkańcy - całą noc z 25 na 26 września 1944 r. Niemcy bestialsko zamordowali 27 jej mieszkańców.

Po wojnie wieś wyludniła się. Podupadła. Nowe życie tchnęli w nią dopiero zakonnicy z Poznania, pod przewodnictwem o. Jana Góry. Na początku lat 90. ubiegłego wieku przejęli tereny po byłej szkole podstawowej. Najpierw zbudowali ośrodek duszpasterski z Domem św. Jacka, a potem wznieśli kościół Matki Bożej Niezawodnej Nadziei, pod który kamień węgielny poświęcił papież Jan Paweł II. Stale też rozbudowują dominikański ośrodek, więc rozrasta się i pięknieje jamneńska... Respublica Dominicana.

Za przyczyną o. Jana Góry, który utrzymywał bliskie kontakty z Ojcem Świętym, powstała tu - jeszcze w ubiegłym wieku - kaplica-muzeum Jana Pawła II. Urządzono ją w Domu św. Jacka, w którym - w niewielkim pomieszczeniu - wyeksponowano papieskie pamiątki wyproszone przez o. Górę. Są wśród nich: piuska, sutanna, laska i półbuty, w których chodził Jan Paweł II. Uwagę zwraca także odlana w brązie prawa dłoń Jana Pawła II. Na usilną prośbę o. Jana Góry, w 2003 r. papież zgodził się na wykonanie odlewu swojej dłoni, jako "symbolu błogosławieństwa Bożego". Rzeczy, należące do beatyfikowanego papieża, traktowane są jak relikwie. Jamna to miejsce rozwijającego się kultu, nie tylko Matki Bożej, ale i błogosławionego Jana Pawła II.

Wielu pozareligijnych wrażeń dostarcza spacer po lesistej okolicy, choćby w kierunku Bukowca z rezerwatem Diable Skały. A wędrówkę najlepiej zakończyć w gościnnej bacówce, należącej do Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. Turystyczne schronisko w Jamnej prowadzi od kilkunastu lat małżeństwo Justyna i Adam Gancarkowie. Stworzyli atrakcyjne warunki wypoczynku dla rodzin z dziećmi, organizują cykliczne imprezy, wśród nich: Dzień Dziecka, czy Festiwal Piosenki Turystycznej "Pod Słońce". Jednym z wielu atutów bacówki jest także smaczna kuchnia, doceniana nie tylko przez turystów, ale także ekspertów kulinarnych.

Dzięki Gancarkom i zakonnikom z Poznania zmienia się wizerunek Jamnej. Warto się o tym przekonać i odwiedzić wioskę położoną 500 m n.p.m. (MAB)

Fot. autor

Pacyfikacja

Przeżycia mieszkańców ze strasznych wrześniowych dni 1944 r. zebrał i opublikował Maciej Kozłowski. Wydrukowały je "Wieści" 13 października 1974 r.

"W piwnicy u Potoka ze dwudziestu ludzi siedziało. (...) Pierwsza wyszło Potokowa z rocznym synkiem na ręku. położyli ją zaraz na progu, serią z automatu. tak samo Marię Stanuch, która też wyszła z małym dzieckiem. Dwaj chłopcy od Potoka myśleli, że uda im się przeskoczyć do lasu; nie przebiegli nawet dziesięciu metrów. (...) Stary Potok nie pozwolił nikomu więcej wyjść. Leżeli na podłodze odmawiając litanię. Kiedy i chałupa stanęła w ogniu, Niemcy w końcu odeszli. Wtedy stary kazał wychodzić po jednemu, skakać przez płomienie i biec na dół lasu. Poparzeni, na wpół uduszeni, dotarli do zbawczych zarośli. Byli uratowani. Tymczasem Niemcy szaleli już w całej wsi. Mszcząc się za przegraną bitwę podpalali dom za domem. Gdy ktoś nie chciał wyjść, płonął żywcem, tak jak stara Brończykowa."

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski