MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jan Słowiński, dyrektor festiwalu Etno Kraków/Rozstaje 2024: Pieśni pomagają iść przez trudne chwile i mają moc odnawiania

Paweł Gzyl
Paweł Gzyl
Jan Słowiński
Jan Słowiński Katarzyna Mąsior
W tym roku wypada 26. edycja festiwalu muzyki folkowej Etno Kraków/Rozstaje. Odbędzie się ona w dniach od 4 do 7 lipca na terenach dzielnicy Wesoła. O programie imprezy opowiada nam jej dyrektor - Jan Słowiński.

Bezpieczeństwo nad wodą. Jak zapobiegać utonięciom

emisja bez ograniczeń wiekowych

- W tym roku hasłem festiwalu Etno Kraków/Rozstaje jest „Wędrowanie”. Co ono oznacza?
- Wędrowanie na różne sposoby. Geograficzne, bo przyjadą zespoły z różnych stron świata i ciągu trzech dni odbędziemy muzyczną wędrówkę przez kilka kontynentów. Ale nie tylko. Będzie to również wędrówka między gatunkami. Koncerty muzyki tradycyjnej, ale też przetworzonej, otwartej na rozmaite współczesne formy ekspresji muzycznej. Od form tradycyjnych po etno-jazzowe. I wędrówka w rozumieniu egzystencjalnym. Posłuchamy pieśni o ludzkim losie w perspektywie skrajnej: od kołyski po grób, od świtu do zmierzchu. Będzie to ilustrowana pieśniami panorama wszystkiego, co przydarza się nam w życiu od narodzin po śmierć.

- Program festiwalu podporządkowany jest trzem mitom: początku, rozkwitu i apokalipsy. Skąd taki pomysł?
- To sytuacja organiczna. Muzyka tradycyjna była zawsze elementem kultury, wynikała bezpośrednio z rzeczywistości i w sposób bezpośredni ją komentowała. Pieśni towarzyszyły ludziom w najważniejszych momentach ich życia. Dzieci słuchały kołysanek śpiewanych im przez rodziców, potem inne pieśni towarzyszyły wchodzeniu w dorosłość, a inne - żegnaniu naszych zmarłych. To był prosty porządek. Naturalny i organiczny. Bez ideologii, naciąganych kreacji. Warto o istnieniu takiej perspektywy przypominać. Jeśli stoją blisko prawdy – to pieśni pomagają iść przez trudne chwile i mają moc odnawiania. Pozwalają też wyzwolić i wyrazić radość.

- Trudne chwile to choćby wojna, która toczy się za naszymi wschodnimi granicami. Ta sytuacja też znajdzie odbicie na festiwalu?
- Zawsze staraliśmy się mówić o tym, co blisko i wokół. A teraz śmierć jest wokół i za płotem. Totalitaryzmy rosną w siłę i zabijają ludzi na skalę masową. Śmierć w massmediach obrazowana jest w zwulgaryzowany sposób. W popkulturze bywa pomijana, niewygodna, „nieładna”. Musimy ją oswajać. W wymiarze indywidualnym i masowym. To zabrzmi jak sprzężenie zwrotne: bo przecież śmierć jest jednym z naszych najważniejszych życiowych doświadczeń.

- Które z koncertów tegorocznej edycji festiwalu będą wyjątkowe?
- Wszystkie są ważne. Z równą atencją podchodzimy do wszystkich artystów. Niektórzy są może mniej dostępni ze względów geograficznych. Tu z pewnością mogę zarekomendować koncert kenijskiej grupy pod wodzą Winyo, który pojawi się na bezpłatnym koncercie plenerowym na łące przy Wesołej. To świetni artyści. Co ciekawe chwilę później w sierpniu Winyo wystąpi na inauguracji Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Na wspomnianej scenie plenerowej pojawią się również: rodzimy skład Muzykanci (Słowińscy & Hałasowie) oraz słowaccy Romowie i Julia Kozakova z Manuša. Będzie to piękny, sobotni, koncertowy wieczór na „Łące na Wesołej”. Dzień wcześniej w piątek w tym samym miejscu odbędzie się Noc Tańca pod gołym niebem i zabrzmi muzyka od Wisły po Dunaj.

- Co ściągnęło na tereny przy Wesołej?
- Jako Stowarzyszenie Rozstaje i klub Strefa od kwietnia działamy w nowym miejscu, w dzielnicy Wesoła właśnie, w pięknej kameralnej sali w budynku poklasztornym przy ul. Kopernika 19. Z tego m.in. powodu ulokowaliśmy też na Wesołej wiele innych festiwalowych wydarzeń. Ważna jest „Łąka na Wesołej”, która stanie się sceną koncertów plenerowych, Nocy Tańca, warsztatów muzycznych i rzemieślniczych dla dzieci i dorosłych. Cała ta dzielnica – oaza zieleni w centrum Krakowa – zamieni się na kilka dni w wielką festiwalową „etno-wioskę”. Tym samym dzielnica Wesoła stanie się nową krakowską przestrzenią animacji kultury. Wpisujemy się w tę przestrzeń z naszą festiwalową muzyką i publicznością.

- Festiwal zakończy się w ICE Kraków za sprawą „Bursztynowego drzewa” – czegoś, co jeden z krytyków nazwał „etno-musicalem”. Co to oznacza?
- To spektakl, który wymyka się definicjom. Może więc „etno-musical” to dobra definicja? A może widowisko muzyczno-baletowe? To nasz wspólny projekt z Art Color Ballet w reżyserii i w scenografii Agnieszki Glińskiej, z moimi tekstami, z muzyką Staszka Słowińskiego, z partiami wokalnymi Joanny Słowińskiej i Karola Śmiałka, z muzyką na żywo wykonywaną przez formację Stanisław Słowiński Quintet i kwartet smyczkowy. To duża produkcja, która w przestrzeni ICE Kraków zabrzmi świetnie. Tańcem, muzyką, słowem, śpiewem opowiemy o pradziejach kultury europejskiej, o wędrówkach ludów, o przenikaniu się kultur. Będzie pięknie!

- No właśnie: z tej historii, zresztą jak i z całego festiwalu, wynika, że wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną.
- Bo tak jest. I staramy się o tym naszym festiwalem już od ponad ćwierć wieku opowiadać. Ten spektakl mógłby być mottem naszej imprezy, będzie jednak epilogiem tegorocznej edycji. Jest też historią o naszych podobieństwach i różnicach. I o tym, że odmienności tych powinniśmy czerpać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski