FLESZ - W jaki sposób wybierzemy prezydenta?
W wyniku pierwszych wyborów samorządowych w gminie Charsznica kandydaci Komitetów Obywatelskich uzyskali 19 na 21 miejsc w Radzie Gminy. A że to radni wybierali wtedy wójta jasne było, że funkcję może objąć tylko kandydat wskazany przez KO. Jan Żebrak przyznaje, że swojej kandydatury na początku w ogóle nie brał pod uwagę. - Było wiele starszych, bardziej zasłużonych osób. Niektórzy byli internowani w stanie wojennym. Jednak żaden z nich nie zgodził się na kandydowanie. Mieli po prostu inne plany życiowe. W końcu koledzy po części mnie, jako najmłodszego, namówili, a po części przyparli do muru i niechętnie, ale wyraziłem zgodę. Nie miałem żadnego doświadczenia w pracy administracyjnej, byłem przekonany że to wybór na jedną kadencję – wspomina wójt.
Jan Żebrak miał wtedy 32 lata. Pracował jako nauczyciel w Szkole Podstawowej w Swojczanach. Mimo braku doświadczenia początki swojej pracy w samorządzie wspomina dobrze. - Lata 90. były bardzo dobrym czasem dla samorządów. Choć nie było środków unijnych, za pieniądze krajowe można było bardzo dużo zrobić. Co ważne, wszystko było wtedy prostsze. Nie było tylu formalności co teraz. Gdy występowałem o dotację, mogłem mieć niemal pewność, że ją otrzymam – przypomina.
Jak w przypadku większości polskich samorządów pierwsze lata upłynęły na nadrabianiu cywilizacyjnych zaległości: telefonizacji, budowie wodociągów, kanalizacji, remontach szkół i dróg. Zapadła tez decyzja o budowie gazociągu. W gminie, dzięki unijnej dotacji, powstała sieć rozdzielcza z przyłączami domowymi chociaż… nie było gazu. - Pech chciał, że przyjechała do nas kontrola. Trzeba było się wykazać osiągniętym efektem. Ja mówiłem o wszystkim, o ekologii, o nowych przyłączach, tylko nie wspominałem o tym, że nie mamy w gminie gazu – opowiada. Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. - Gdy wreszcie udało mi się wystarać w PGNiG doprowadzenie do gminy gazu, jednym z najważniejszych argumentów było to, że mamy gotową sieć rozdzielczą. Bardzo mi wtedy pomógł ówczesny poseł Zygmunt Berdychowski.
Symbolem, który stał się wizytówką gminy, została kapusta. Charsznica została obwołana Kapuścianą Stolicą Polski, a Charsznickie Dni Kapusty odbywały się nieprzerwanie przez 25 lat. Dopiero tegoroczna epidemia koronawirusa spowodowała, że musiały zostać przełożone. Nie odwołano natomiast rewitalizacji, która według Jana Żebraka jest wisienką na torcie jego ośmiu kadencji. Wielokrotnie, również na naszych łamach mówił, że boli go fakt, iż Kapuściana Stolica Polski nie może się pochwalić odpowiednim wyglądem. Jednak i to się w ostatnim czasie zmieniło. W budynku dawnego dworca PKP powstał nowy dom kultury, wyremontowano kilkanaście budynków i siedem ulic. Na ukończeniu jest przedszkole. - Dzięki tym inwestycjom Charsznica zmieniła się diametralnie. Już nie musimy się wstydzić wyglądu centrum przed gośćmi, również zagranicznymi – przekonuje.
Jan Żebrak zapewnia, że bieżąca kadencja jest już jego ostatnią w roli wójta. - Taką decyzję podjąłem i na pewno jej nie zmienię. Będę w wieku emerytalnym i pora ustąpić miejsca młodszym osobom. Mamy w Charsznicy mądrych, wykształconych ludzi. Niech się wykażą – mówi wójt i zapewnia, że z powodu jubileuszu trzydziestolecia nie ma zamiaru organizować żadnej fety. - Być może jakoś byśmy to zaakcentowali, gdyby nie ta sytuacja z epidemią. Ale w obecnych warunkach nie ma to sensu. Zresztą moim zdaniem nie tu co fetować. Urząd wójta to praca jak każda inna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?