Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Janusz Kowalski/Złotnik

ARKADIUSZ MACIEJOWSKI
Janusz Kowalski prowadzi zakład przy ul. Siennej w Krakowie FOT. ANDRZEJ BANAŚ
Janusz Kowalski prowadzi zakład przy ul. Siennej w Krakowie FOT. ANDRZEJ BANAŚ
RZEMIOSŁO. - Znosząc obowiązek posiadania kwalifikacji do wykonywania danego zawodu, państwo zaszkodziło małym i średnim przedsiębiorcom - twierdzi rzemieślnik Janusz Kowalski.

Janusz Kowalski prowadzi zakład przy ul. Siennej w Krakowie FOT. ANDRZEJ BANAŚ

Przedsiębiorca z sukcesem/Przedsiębiorstwo z sukcesem

Od ponad 40 lat jest złotnikiem. Prowadzi zakład przy ul. Siennej 6 w Krakowie. Znany jest i ceniony w całej Polsce. Jednocześnie pełni funkcję m.in. prezesa Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości oraz przewodniczącego Ogólnopolskiej Komisji Jubilersko--Złotniczej przy Związku Rzemiosła Polskiego.

Złotnictwo od zawsze było jego pasją. - Ojciec przyjaźnił się z Gustawem Śliwą, jednym z najlepszych krakowskich złotników. Często więc zaglądałem do jego zakładu, podglądając tajniki zawodu - wspomina. - Studiowałem prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przerwałem jednak naukę, bo czułem, że to nie jest to, co chcę robić. W ten sposób przerzuciłem się na rzemiosło. W latach 70. XX wieku otworzyłem pierwszą pracownię - wspomina.

I zaznacza jeden - kluczowy jego zdaniem - plus obowiązujących w tamtych czasach zasad.

- Aby prowadzić zakład rzemieślniczy, trzeba było mieć kwalifikacje zawodowe - mówi Kowalski. Podkreśla, że jesteśmy teraz jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym np. nie trzeba przynależeć do żadnej organizacji gospodarczej, prowadząc działalność.

- Panuje więc kompletna wolność, ale źle rozumiana - twierdzi prezes Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości. - Brak wymaganych kwalifikacji powoduje obniżenie jakości świadczonych usług, ze szkodą dla klientów. Nierzadko zlecenia wykonują osoby nieznające się na danym fachu. Każdy może jednak otworzyć zakład, jaki mu się tylko podoba - twierdzi prezes Kowalski.

Przypomina także, że dawniej w ramach cechów rzemieślniczych - do których trzeba było przynależeć, aby otworzyć daną działalność - funkcjonowały specjalne sądy rozstrzygające spory pomiędzy klientem a wykonawcą. Karą dla nieuczciwego przedsiębiorcy mogło być nawet wyrzucenie z cechu i de facto odebranie możliwości wykonywania zawodu.

- Teraz poszkodowanemu klientowi nie pozostaje nic innego, jak tylko tradycyjny sąd, który wiadomo, jak działa i w jakim czasie rozstrzyga spory - dodaje Kowalski.

Podobnie jak wielu innych rzemieślników mówi o konieczności odbudowania szkolnictwa zawodowego i przekonania młodych ludzi do tego, że często cenniejsze są konkretne wyuczone umiejętności niż kolejne studia z administracji czy zarządzania. - To jest właśnie paradoks naszych czasów, że chyba każda wyższa uczelnia, łącznie z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim im. Jana Pawła II, prowadzi takie zajęcia. A nie tędy droga, bo przecież większość tych studentów nie będzie miała czym zarządzać - przekonuje Kowalski.

- Przywróceniem konieczności posiadania kwalifikacji, większą dbałością o klienta, a także promocją szkół zawodowych uda się doprowadzić do rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw. Mam nadzieję, że politycy w końcu to zrozumieją - podkreśla Janusz Kowalski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski