Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jazda takim samochodem to dla kierowcy rajdowego wielka przyjemność

Redakcja
Sławomir Sawicki i Robert Hundla Fot. Maciej Hołuj
Sławomir Sawicki i Robert Hundla Fot. Maciej Hołuj
Podczas IV Memoriału Janusza Kuliga i Mariana Bublewicza, rozegranego na ulicach Wieliczki, myślenicka załoga Sławomir Sawicki i Robert Hundla zajęła bardzo dobre szóste miejsce. Obaj rajdowcy wsiedli wspólnie do tej samej rajdówki po trwającej prawie rok przerwie.

Sławomir Sawicki i Robert Hundla Fot. Maciej Hołuj

- Wystartowaliśmy tym razem nie citroenem C2 R2 maxi, którego używałem w ubiegłorocznych Rajdowych Samochodowych Mistrzostwach Polski, ale samochodem Mitsubishi Lancer Evo IX - mówi Sławomir Sawicki. - Stało się tak za sprawą całego splotu wydarzeń, które doprowadziły do tego, że wsiedliśmy z Robertem do samochodu pochodzącego ze znanego na terenie całego kraju garażu Zbigniewa Steca.

Sawicki ma już za sobą starty Lancerem, między innymi w Rajdzie Krakowskim. Tak więc samochód ten nie był dla niego wielką niewiadomą. - Lancer, którym startowaliśmy z Robertem w Wieliczce to samochód pochodzący z profesjonalnego garażu. Zbigniew Stec przygotowywał między innymi przez cały poprzedni sezon egzemplarz Lancera dla trzykrotnego rajdowego mistrza Polski Bryana Bouffiera. A zatem z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że w tak szybkim i profesjonalnie przygotowanym samochodzie jeszcze nie siedziałem.

Auto, którym jechali w Wieliczce Sawicki i Hundla miało pod maską silnik o mocy prawie 350 (!) koni mechanicznych. Tego typu imprezy jak Memoriał Kuliga i Bublewicza rządzą się odmiennymi przepisami technicznymi. Samochody startujące na ulicach Wieliczki nie musiały stosować się do przepisów obowiązujących na co dzień w RSMP. - Nasze auto nie posiadało zwężki w turbinie, stąd tak znacząca moc - tłumaczy Sławomir Sawicki. - Jazda takim samochodem to dla kierowcy rajdowego czysta przyjemność.

W pierwszym przejeździe myślenicka załoga pojechała trcohę wolniej. W drugim poprawiła swój czas o 2,5 sekundy. - Nie da się od razu szybko pojechać samochodem, w którym nie siedziało się ponad półtora roku i którym przed startem nie odbyło się dłuższych testów - mówi pilot Robert Hundla. - Dlatego uważam, że nasz wynik jest bardzo dobry. Prawdę mówiąc, szóste miejsce jest optymalne. W tych warunkach i realiach nie można było zrobić nic więcej, ani też nic mniej. Pojechaliśmy czysto, tak aby nie dotknąć karoserią auta żadnej szykany, za co regulamin Memoriału przewidywał karę, uniknęliśmy także bliższego kontaktu z licznymi krawężnikami, które są zmorą odcinków specjalnych rozgrywanych na ulicach miast.

O tym czy obydwaj rajdowcy podejmą wspólny plan startów w sezonie 2010 w RSMP trudno na razie przesądzać. - Istnieje taka możliwość, wiele rozstrzygnie się w najbliższym czasie, wszak sezon rusza 16 kwietnia Rajdem Elmot i na dwa tygodnie przed tą imprezą powinniśmy określić, czy będziemy w niej startować - mówi Robert Hundla.

Maciej Hołuj

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski