Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jej teatr jest jak „Jan bez ziemi”, nie ma własnej sceny i żadnych dotacji

Grażyna Starzak
Izabela Drobotowicz-Orkisz grała także w „Dziewczętach z Nowolipek”
Izabela Drobotowicz-Orkisz grała także w „Dziewczętach z Nowolipek” fot. Filmoteka Narodowa
Ludzie. Izabela Drobotowicz-Orkisz - założycielka, dyrektorka, reżyserka, garderobiana, charakteryzatorka, aktorka i kierowca w jednej osobie.

Występuje tam, gdzie ją zaproszą. Zwykle sama ustawia oświetlenie i elementy scenografii. Z rzadka towarzyszy jej jakiś technik. Czasem pomaga ktoś z publiczności. Dekoracje w tym teatrze są skromne. Wraz z kostiumem i światłami mieszczą się w osobowym aucie. Przejmująca gra i ważkie słowa za każdym razem wzbudzają zainteresowanie widzów. Zwykle po zakończeniu przedstawienia jest chwila ciszy. Potem gromkie brawa, często na stojąco.

Przyjaźń ze św. Teresą

Na pytanie, jak narodził się Teatr Hagiograf, jego założycielka - Izabela Drobotowicz-Orkisz, aktorka z dyplomem krakowskiej PWST, odpowiada, że wyrósł z jej „przyjaźni ze św. Teresą z Lisieux”. Losy tej zakonnicy, która zmarła mając zaledwie 24 lata, poznała przygotowując się do jednego ze spektakli Teatru Wybrzeże. Po przepracowaniu tam kilkunastu sezonów zdecydowała się na samodzielną drogę.

Zawsze marzyła, by przygotować i wystawić monodram. Tę formę spektaklu specjaliści nazywają „aktorskim Mont Everestem”. Izabela Drobotowicz-Orkisz po raz pierwszy „zdobyła” go, wystawiając w 1996 r. w Domu Polskim w Rzymie monodram o św. Teresie z Lisieux. Do dzisiaj grała go już ponad 200 razy!

A odbywa się to tak, że wsiada w samochód lub w pociąg. Zabiera ze sobą elementy oświetlenia i habit. Prawdziwy, dar od sióstr karmelitanek, z którymi jest zaprzyjaźniona. Z tym całym majdanem jeździ w rozmaite, nawet bardzo odległe od Krakowa miejsca w Polsce. Ze świętą Teresą była także za granicą. We Włoszech, Szwecji - i to w momencie ogłaszania tej świętej doktorem Kościoła - w Czechosłowacji i w Kanadzie.

Po kilku latach samotnej pracy „poczuła wewnętrzny imperatyw” do założenia teatru. Do współpracy zaprosiła Jacka Lecznara, swojego kolegę ze studiów. Pierwszy spektakl pod szyldem Teatru Hagiograf im. św. Teresy z Lisieux odbył się 10 marca 2001 r. w kościele Świętego Krzyża w Krakowie. Sztandarowy monodram swojej sceny artystka dedykowała Janowi Pawłowi II, któremu bardzo bliska była św. Teresa.

Order od papieża

Izabela Drobotowicz-Orkisz kilkanaście razy miała okazję spotkać się z papieżem Polakiem. Mówiła mu o tym, co założony przez nią teatr zrobił nowego, popularyzując świętych. Dostała nawet - jak mówi - „szczególny order” od papieża, „cenniejszy od wszystkich Oscarów”. W 1997 r. była w Rzymie wraz z mężem i dwiema, młodziutkimi wówczas, córkami. W ramach Uniwersytetu Letniego brali udział w papieskiej audiencji.

- Kiedy Ojciec Święty spojrzał na mnie, trzymającą jak kwoka pod skrzydłami dwie małe dziewczynki, przystanął na moment, uśmiechnął się, pokiwał głową i powiedział tym swoim cudownie brzmiącym głosem „mama, mama”, przeciągając sylaby - opowiada Izabela Drobotowicz-Orkisz. - To spotkanie będę pamiętać do końca życia. Potem, mimo trudu, jaki wiąże się z wychowaniem trójki dzieci i jednoczesną pracą, zawsze starałam się jeszcze bardziej świadomie rozwijać w sobie ten charyzmat macierzyństwa. Nie tylko w rodzinie, ale także jako wykładowca i szkoleniowiec, również poprzez moją pracę artystyczną.

Jana Pawła II uważa za jednego z patronów Hagiografu. Do dzisiaj pamięta każdy szczegół z dnia, gdy 37 lat temu został papieżem. Była wówczas świeżo upieczoną studentką Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. Mieszkała w akademiku. - Między 22 a 23 wieczorem, 16 października, przygotowywałam się do snu. Pamiętam, że po wiadomości, którą ktoś usłyszał z Radia Wolna Europa, powstał ogromny harmider. Było bieganie i nawoływanie się na korytarzach. W następnych dniach ogarnęło nas - krakowskich studentów - prawdziwe szaleństwo. Modliliśmy się w intencji Ojca Świętego, płacząc ze szczęścia.

Z tych pierwszych miesięcy pontyfikatu papieża Polaka zapamiętała jeszcze świąteczny opłatek w dominikańskiej „Beczce”, na który przychodził zwykle kardynał Karol Wojtyła. W 1978 r. to właśnie jej powierzono organizację opłatkowego spotkania.

- Było niezwykle radosne, chociaż najważniejszy gość nie przybył. Na fotelu, w którym miał siedzieć, położyłam bukiet biało-żółtych kwiatów - wspomina.

Fascynujący człowiek

Żałuje, że nie mogła podarować papieżowi Polakowi filmu pt. „Konstrukcja nośna”, zrealizowanego w 2010 r. na podstawie jej własnego scenariusza. Bohaterem tego artystycznego dokumentu jest profesor Politechniki Krakowskiej Jerzy Ciesielski. Dziś kandydat na ołtarze. Proces beatyfikacyjny inżyniera wynalazcy w dziedzinie betonów sprężonych toczy się od lat 90. ubiegłego wieku. Był on jednym z pierwszych studentów ks. Karola Wojtyły w duszpasterstwie akademickim przy kościele św. Floriana w Krakowie. W grupie, w której pod okiem ks. Karola dyskutowano o tym, czym jest małżeństwo, miłość mężczyzny i kobiety, rodzicielstwo, wychowanie dzieci.
Izabela Drobotowicz-Orkisz przyznaje, że Jerzy Ciesielski jest jej najbliższym świętym, choć jeszcze nie jest nawet beatyfikowany. Opowiada, że zetknęła się z tą postacią w „sposób przedziwny”. W rocznicę pierwszej mszy św. posoborowej, którą odprawił Karol Wojtyła pod Turbaczem dla swoich przyjaciół, poproszono ją, by przygotowała spektakl o Jerzym Ciesielskim.

Niemal „spod ziemi” zdobyła jego notatki. Na tej podstawie przygotowała scenariusz. Teksty czytał Władysław Byrdy, piosenki zaś śpiewała Maria Krawczyk. A wszystkiego słuchała n.in. pani Danuta Ciesielska, żona Jerzego, która cieszy się doskonałą kondycją i zdrowiem. - Dzięki temu, że musiałam się zagłębić w te notatki, poczułam, że zyskałam wspaniałego przyjaciela, fascynującego człowieka - wyznaje.

Jej film o Jerzym Ciesielskim zdobył jedną z nagród na festiwalu filmów o tematyce religijnej w Niepokalanowie. - Kiedy pokazujemy ten film młodym ludziom, to mówię: dziewczyny, patrzcie, jakich macie sobie wybierać mężów, zaś chłopcom: takimi macie się stać. Jerzy Ciesielski to rewelacyjny facet. Myślę, że gdybyśmy się znali na tej ziemi, to bylibyśmy dobrymi kumplami - opowiada Izabela Drobotowicz-Orkisz.

We wnętrzu duszy

W repertuarze Teatru Hagiograf są spektakle, które gatunkowo należą do „teatru słowa”. Wszystkie przedstawiają świętych, błogosławionych i sługi Boże. - Scenariusze buduję z ich tekstów, osobistych zapisków, dzienników duszy. Wiele z nich powstało z inspiracji nauczaniem papieża Polaka - mówi aktorka.

W 2002 r., przed przyjazdem Jana Pawła II do Polski, przeczuwając, że to będzie ostatnia pielgrzymka do Ojczyzny, przygotowała spektakl „Nie lękajcie się”, który był wyborem tekstów z poprzednich siedmiu wizyt. - Premiera odbyła się w kościele na Dębnikach, gdzie mieszkał młody Karol Wojtyła. Ostrzegano mnie, czynili to nawet niektórzy księża, że homilie papieskie są za trudne. Jednak kolejne spektakle udowodniły, co innego.

Za każdym razem doświadczaliśmy niebywałej wrażliwości i uwagi publiczności, a potem nieprawdopodobnych, pełnych wdzięczności braw. Okazało się, że wielu ludzi nie pamiętało lub nie rozumiało, co słyszeli bezpośrednio z ust Ojca Świętego. Przypomnieli sobie, zrozumieli, dopiero wtedy, kiedy my, aktorzy, staliśmy się narzędziami przekazu, bo z nami nie wiązały ich tak ogromne emocje - wspomina.

Izabela Drobotowicz-Orkisz występuje w różnych miejscach i w różnych miejscowościach. Wszędzie tam, gdzie jest zaproszona. Bo jej teatr nie ma własnej sceny. Premiera najnowszego spektaklu Hagiografu odbyła się 30 sierpnia tego roku w kościele Sióstr Karmelitanek Bosych przy ul. Kopernika. Monodram „7 mieszkań we wnętrzu duszy” powstał w oparciu o „Twierdzę wewnętrzną” - dzieło żyjącej w XVI w. Teresy od Jezusa, reformatorki zakonu karmelitańskiego. Widziała go już publiczność Krakowa, Czernej, Przasnysza, Płocka, Trójmiasta. Aktorka czeka na kolejne zaproszenia.

Do niedawna, w drugi czwartek każdego miesiąca, od października do czerwca, Hagiograf wystawiał spektakle z cyklu „Oblicza Imion” w Kaplicy Włoskiej Bazyliki oo. Franciszkanów. Ostatnie odbyło się w październiku. Następnych w tym miejscu tam nie będzie, bo jest tam obecnie stała wystawa pamiątek po niedawno beatyfikowanych w Peru franciszkańskich misjonarzach.

- Przez lata współpracy z ojcami franciszkanami, za co jestem im bardzo wdzięczna, zrealizowaliśmy tam ok. 130 spektakli, których bohaterami byli święci i błogosławieni. Teraz mój teatr już całkiem jest jak ten przysłowiowy „Jan bez ziemi” - mówi założycielka i dyrektorka Hagiografu.

Izabela Drobotowicz-Orkisz wierzy, że najpóźniej od stycznia nowego roku wznowią tę działalność. - Przecież święci się za mną wstawiają! - mówi z uśmiechem. Podkreśla, że nie ma wielkich wymagań, jednak - że nie każde miejsce na te artystyczno-hagiograficzne spotkania jest odpowiednie. Za bardzo szanuje swoją widownię, a stanowią ją również osoby starsze.

graż[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski