Fot. Fundacja Film Polski
Władysław Cybulski: ZAPISKI KINOMANA
Opowieść Bławuta byłaby tylko spektaklem żałosnym, gdyby poprzestać na ukazaniu niedołęstwa, zaniku pamięci i parkinsonowych drgawek. Lecz ma ona humanitarną wymowę, manifestując zawodową aktywność starych aktorów, sprzeciw wobec zjawiska przemijania, walkę z widmem śmierci. Z takim nastawieniem starość może być mądra i piękna, choć z niejakim oporem wewnętrznym przyjmuję ów programowy optymizm, gdyż schyłek życia jest pesymistyczny i beznadziejny. W filmie "Jeszcze nie wieczór" nie ma zgrzytów pomiędzy mieszkańcami Domu, dominuje łagodność, a jeśli nostalgia, to nie dramatyczna.
Tak się ten film zaczyna - sielskim pejzażem parku i spokojem wnętrz, są liryczne dialogi, jest muzyka do tańca, a nawet występ rapera. Ciemne zdjęcia na wstępie, nieciekawe i niezachęcające, zapowiadają może jakąś tajemnicę, ale raczej korespondują z ciszą i prozaiczną nudą zbiorowej egzystencji w siedzibie weteranów. Potem film robi się ożywiony, wręcz "rozedrgany", łamie się na skecze, duety i monologi, ale w jakim wykonaniu! Doborowi goście: Nina Andrycz rozświetla ekran kondycją fizyczną i urodą. Danuta Szaflarska opromienia swe sceny ciepłem i humorem. Beata Tyszkiewicz, piękna i elegancka, z chłodną, arystokratyczną dystynkcją zdaje się nie tolerować własnej sytuacji. Jedynie Irena Kwiatkowska jest w tym większym towarzystwie zupełnie zagubiona.
Na prawach gościa specjalnego występuje Jan Nowicki. Nie wiedzieć czemu nazwano go tu inaczej, choć czyni się wyraźne aluzje do Wielkiego Szu, a zresztą Nowicki gra samego siebie. Jest to - fi donc - prawdziwe zwierzę filmowe. Gra, tańczy, śpiewa i wyczynia różne swawole, od szelmowskiej groteski przechodząc nagle w stan skupienia z refleksyjnym wyrazem twarzy. To jest aktorstwo wyśmienite! Ów Wielki Szu nie gra tym razem w karty, ale prowadzi grę z otoczeniem, wypełniając jako mistrz ceremonii, jakby misję wybudzania starych aktorów z letargu, zmobilizowania do ostatniej ich roli w spektaklu "Fausta" Goethego prezentowanym dla... toruńskich więźniów. W tym miejscu film zostaje ukoronowany wartką akcją i przejmującymi kreacjami odrodzonych aktorów ze słowami poety na ustach i wołaniem "Cudowna chwilo, zatrzymaj się!"
Generalnie rozczarowanie jednak poczułem, będąc przygotowany na arcydzieło. Tego Jacek Bławut nie dokonał, dokonał natomiast bardzo wiele w swym śmiałym, oryginalnym, odstępującym od tradycyjnych ujęć filmie. Wiele do oglądania, do słuchania, do rozmyślania. Ostatecznym krokiem weteranów jest ucieczka w sztukę, która unieśmiertelnia, schronienie się w kostium, maskę, cudzy tekst. Wielki temat. Lecz Jan Nowicki, który zawsze fascynował się możliwością manipulowania czasem przez aktora, mówi, że w dzisiejszej sytuacji polskiego kina nie wróży filmowi "Jeszcze nie wieczór" wielkiej popularności. Scenariusz czekał na realizację 11 lat, napisany z myślą o zmarłym już Leonie Niemczyku, a zamknięty prywatną uwagą prawie niewidomego dziś Romana Kłosowskiego: "Starość jest piękna, ale ja tam wolałbym być młodszy".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?