18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy świat

Redakcja
- Smutek, przygnębienie, ból duszy, to emocje czysto ludzkie. Każdemu przecież zdarzają się chwile, kiedy wokół świat ciemnieje i wszystko widzimy w czarnych barwach. Zwykliśmy mówić w takiej sytuacji, że jesteśmy w depresji. Jednak smutek przeważnie wkrótce mija i znów postrzegamy świat we właściwych proporcjach i kolorach. Czy zatem to określenie naszego stanu jako depresji było słuszne?

traci barwę

O smutku i depresji, o czarnych myślach i wołaniu o pomoc oraz o tym, że sami stwarzamy sobie piekło na ziemi, opowiada prof. Andrzej Zięba, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Szpitala Uniwersyteckiego CM UJ w Krakowie

- Już Hipokrates, ojciec medycyny, uważał, że jeżeli lęk i smutek trwa wystarczająco długo to jest to depresja. I tym różni się depresja od chwilowych, przemijających szybko smutków. Depresja, jak sama nazwa wskazuje, jest obniżeniem czegoś, np. depresja geograficzna, ekonomiczna lub depresja nastroju ludzkiego.
Stany depresyjne są bardzo powszechne i właściwie znane już od zarania wieków. Prawdopodobnie ludzie zawsze je przeżywali w różny sposób, bardziej lub mniej nasilony. Depresja początkowo określana była nazwą melancholia, w XIX wieku polskim odpowiednikiem tego słowa była zaduma. Wiemy, że depresja może współistnieć z innymi chorobami somatycznymi, jak np. z chorobami przewodu pokarmowego, chorobami kardiologicznymi. Stany depresyjne były opisywane w literaturze i takich przykładów znajdziemy bardzo dużo, np. w Piśmie Świętym, w Księdze Hioba, którego wyznania są typowo depresyjne. Depresję odnajdujemy w "Trenach" Jana Kochanowskiego, elementy depresyjne spotykamy także w poezji młodopolskiej oraz we współczesnej literaturze. Jak mówił wielki psychiatra, prof. Antoni Kępiński, właściwie nie ma człowieka, który by w swoim życiu nie przeżywał krótkiego epizodu dyskomfortu istnienia, smutku, takiego poczucia niechęci do świata, złego samopoczucia, złego usytuowania w społeczeństwie. Człowiek wprawdzie wstaje rano, idzie do pracy, wypełnia codzienne obowiązki, ale robi to z dużym trudem, nawet niekiedy wbrew sobie. Te stany depresyjne o mniejszym nasileniu mijają same i nieraz po latach człowiek myśli: byłem w depresji, ale na szczęście wyszedłem z tego.
- A jeśli tego szczęścia zabraknie? Jak nie przegapić momentu, kiedy pomoc psychiatry staje się nieodzowna?
- Uważam, że takimi kryteriami na pewno są długość trwania depresji oraz tendencja do nasilania się objawów. Także wówczas, kiedy ten stan zaczyna uniemożliwiać wykonywanie naszych codziennych obowiązków i jeśli, nie daj Boże, pojawią się myśli samobójcze.
Kiedy stany depresyjne trwają zbyt długo, kilka tygodni, a nawet miesięcy i stają się coraz silniejsze, czyli przejawiają się w postaci trwałego obniżenia nastroju, niemożności cieszenia się z czegokolwiek - człowiek np. twierdzi, że nic go nie cieszy, nic go nie interesuje, to co przedtem go radowało, teraz w ogóle nie sprawia mu radości - to wówczas również występują inne zaburzenia, takie jak zaburzenia aktywności, kłopoty z pamięcią, kłopoty z podjęciem decyzji. Pojawiają się zaburzenia snu, które mogą się przejawiać albo w postaci znacznej senności w ciągu dnia, albo bezsenności w nocy. Charakterystyczne dla depresji jest budzenie się nad ranem i napływ czarnych myśli typu: jestem gorszy od innych, do niczego się nie nadaję, nie ma przede mną przyszłości, nie ma na nic nadziei. To wszystko wpływa oczywiście na aktywność człowieka, jego niechęć do pracy, jego gorszą pracę. A jeśli taki stan depresyjny trwa zbyt długo i nie jest leczony, to może się wiązać z zagrożeniem, którego najbardziej się obawiamy, czyli próbą samobójczą.
- Czy jest to wołanie o pomoc, czy rzeczywista chęć śmierci?
- Uważam, że z reguły próba samobójcza jest jak gdyby takim krzykiem protestu człowieka przeciwko temu swojemu samopoczuciu. Chory nie może sobie dać rady i ucieka z tego świata, ponieważ wszystko staje się dla niego zbyt trudne. Są oczywiście różne próby samobójcze, niektóre czemuś mają służyć, np. nakłonieniu współmałżonka do zmiany trybu życia. Ale są próby samobójcze, które wynikają z samego poczucia depresji, gorszej oceny siebie. Człowiek czuje się winny za cały świat, za winy tego świata i nie widzi innej możliwości jak ucieczka.
- Bierze na siebie winy całego świata?
- Można tak powiedzieć. Zdarza się to w głębokich postaciach depresji.
- W takim stanie chory nie jest przecież zdolny do jakichkolwiek kroków, w tym do szukania pomocy psychiatry. Powinni się tym zająć najbliżsi, rodzina.
- To prawda, wszystko więc zależy od postaci depresji. Kiedy nie jest jeszcze tak bardzo nasilona, człowiek może stwierdzić, że jest mu źle, że nie daje sobie rady z depresją, że ona utrudnia mu życie i wówczas często sam zwraca się do lekarza. Ale bardzo ważna jest też właściwa postawa rodziny - zamiast traktować chorego jak lenia i nieudacznika, który nic nie potrafi zrobić, trzeba się zastanowić dlaczego on się zmienił, dlaczego jest teraz mniej efektywny, apatyczny, mówi o swoim poczuciu winy, o depresji. To wszystko są sygnały że coś niedobrego dzieje się z człowiekiem. Czyli warto wiedzieć, że postacie depresji mogą być różne: od przejściowego obniżenia nastroju aż do głębokiej depresji z poczuciem beznadziejności, bezsensu życia i często z podejmowaniem próby samobójczej.
- Mimo że depresja, jak powiedział Pan Profesor, dręczy ludzi od zawsze, to mam wrażenie, że dzisiejszy świat, nasza cywilizacja wyjątkowo sprzyja takim stanom.
- Tu się również z panią zgodzę. Wiek XX i początek wieku XXI są nazywane wiekami depresji. Zauważono wówczas wyraźny wzrost tych zaburzeń chorobowych, spowodowanych zresztą różnymi przyczynami. Przede wszystkim radykalnej zmianie uległ tryb życia. Pojawił się pośpiech, nie spotykane wcześniej w takich rozmiarach dążenie do sukcesu i perfekcji, chęć bycia najlepszym, także presja oceny i wrażliwość na tę ocenę, nadmiar pracy i brak wypoczynku, nerwowość i stres, a chcę podkreślić, że stres jest czynnikiem, który bardzo często wyzwala depresję. Inna sprawa to rozwój przemysłu farmaceutycznego, nowe leki, które wywołują depresją, np. leki hormonalne mogą powodować stany depresyjne, przy czym pacjenci zupełnie nie są tego świadomi. Trzecia sprawa to starzenie się społeczeństw. Żyjemy dłużej, wśród nas jest coraz więcej osób starszych i coraz więcej depresji.
- Czyli depresja związana jest też z wiekiem?
- Można powiedzieć, że w starszym wieku depresje są częstsze, co nie oznacza, oczywiście, że nie występują u osób młodych, a nawet u dzieci.
- Ale przecież nie wszyscy wpadną w depresję. Czy depresyjność może się łączyć z nadwrażliwością człowieka?
- Powiedziałbym raczej o podatności na depresję. Wielu ludzi już w dzieciństwie poddawanych jest ciężkim stresom, zjawisku utraty, np. matki, przyjaciół, ucząc się w ten sposób depresyjnie reagować i patrzeć na świat. Ta cecha zostaje już na całe życie, taki człowiek wszystko widzi negatywnie, ze wszystkiego jest niezadowolony, uważa że wszystko jest złe, niedobre. Jednym słowem, patrzy na otoczenie przez czarne okulary, nie widząc nic pozytywnego w świecie. I u takich ludzi często mogą występować depresje. Trzeba również powiedzieć o koncepcjach genetycznych, wiadomo już na pewno, że niektórzy ludzie rodzą się z predyspozycjami do przeżywania depresji. Ale jednak wciąż najważniejsze pozostają czynniki wyzwalające depresję, bez istnienia których nawet człowiek podatny nie zawsze zachoruje. Należy więc unikać sytuacji stresujących, w pracy, w domu, ważny jest też tryb życia. Nieraz się zastanawiam dlaczego ludzie sami stwarzają sobie piekło. Dlaczego są dla siebie niedobrzy, dlaczego są złośliwi, zawistni, wyrażają się źle o innych? A czasem wystarczy jedno dobre słowo, uśmiech, życzliwość i współczucie, żeby ta druga osoba poczuła się lepiej, uwierzyła w siebie. Przecież trudno jest człowiekowi, zwłaszcza depresyjnemu, kiedy wokół niego unosi się niechęć, brak sympatii, wrogość. To rodzi poczucie, że jest się gorszym, niedocenianym, niezauważonym. Niestety, mało zwracamy uwagi na pozytywne gesty w stosunku do innych, zwłaszcza w miejscu pracy, gdzie przecież przebywamy ze sobą po kilka godzin dziennie. Niewielkie nawet urazy, ale długo się na siebie nakładające, skumulowane, mogą pewnego dnia wybuchnąć w formie depresji. A więc rozglądajmy się wokół siebie, czy naszym zachowaniem, sposobem życia nie przyczyniamy się do depresyjności otoczenia.
- Czy współczesna medycyna potrafi skutecznie leczyć depresję? Czy nowoczesne leki są w stanie ją opanować, nie dopuszczając do nawrotów?
- Pytanie jest trudne. O ile jeszcze w latach 50. istniały tylko trzy leki przeciwdepresyjne, to teraz jest ich już, łącznie z generykami, kilkadziesiąt. Mają różne mechanizmy działania, raczej są skuteczne w leczeniu i, co najważniejsze, dają coraz mniej objawów ubocznych. Najczęściej przyjmuje się, że ok. 75 proc. depresji jest wyleczalnych. Niestety, 20 do 30 proc. przypadków to tzw. depresje lekooporne, trudne do leczenia. W głębokich depresjach, przebiegających z dużym niepokojem psychoruchowym, z myślami samobójczymi, oprócz leczenia farmakologicznego, z dobrymi efektami stosujemy również elektrowstrząsy. I jeszcze jeden bardzo ważny element, bez którego nie ma dobrego leczenia depresji - psychoterapia, która po ciężkim epizodzie choroby pozwala na uzyskanie u pacjenta poprawy. Psychoterapia może być indywidualna lub grupowa, zależy jaki model lekarz uznana za najlepszy dla chorego.
Depresja może występować w dwóch dużych grupach: jako depresja jednobiegunowa, kiedy u chorego występują tylko stany depresyjne, oraz jako depresja dwubiegunowa, kiedy depresja występuje naprzemiennie z manią, hypomanią itd. Czyli stwierdzamy u pacjenta stany depresji, a od czasu do czasu stany manii, to znaczy podwyższonego nastroju, będącego jakby przeciwieństwem depresji. Konieczne jest zatem odpowiednie rozpoznanie i wdrożenie odpowiedniego do depresji leczenia. Jeśli np. jest to depresja jednobiegunowa, to po wyleczeniu ostrego stanu zostaje wdrożone leczenie profilaktyczne. Jest to bardzo ważne i obecnie przyjmuje się, że aby skutecznie zapobiegać kolejnym nawrotom, które z reguły są dłuższe, cięższe i trudniejsze do leczenia, to w depresji jednobiegunowej stosujemy odpowiednio długo leki przeciwdepresyjne. Trochę inny jest schemat leczenia depresji dwubiegunowej; tutaj istotne jest odpowiednio wczesne przerwanie leczenia przeciwdepresyjnego, aby nie wywoływać nawrotu manii. Dlatego w tej depresji w pierwszej fazie stosujemy leki przeciwdepresyjne razem z lekami normotymicznymi, takimi jak: tegretol, lit, kwas walproinowy, lamotrygina. W mniejszych dawkach, ale przez długi okres, np. przez rok, a nawet dłużej.
- Czyli w pierwszej fazie głębokiej depresji chory jest leczony w szpitalu, a leczenie profilaktyczne kontynuowane jest w warunkach domowych?
- Tak, ale dalsze leczenie może być prowadzone na oddziale dziennym, gdzie chory będzie poddawany psychoterapii. Bo depresję można leczyć różnie; można ją leczyć indywidualnie, ambulatoryjnie, w poradni zdrowia psychicznego, można ją leczyć na oddziale dziennym lub jeśli jest ciężka i występują myśli samobójcze - na oddziale stacjonarnym. W naszej klinice stosowane są wszystkie formy leczenia.
- W klinice, dodajmy, najlepszej w Polsce. Ten zaszczytny tytuł krakowski ośrodek zdobył w tym roku w rankingu Newsweeka już po raz kolejny.
- Tradycja zobowiązuje. Jeśli się miało dwóch tak wybitnych poprzedników, jak prof. Antoni Kępiński i prof. Adam Szymusik, to trzeba wysoko trzymać poprzeczkę. Psychiatria to niezwykła specjalność medyczna, a zajmujący się nią lekarze muszą być fachowcami wzbudzającymi pełne zaufanie swych pacjentów. W chorym zawsze należy widzieć człowieka i szanować go - tak uczył prof. Kępiński. W naszej klinice lekarze mają możliwość rozwijania swoich indywidualnych zainteresowań i myśli. Równoprawnie traktuje się leczenie farmakologiczne, psychoterapię, a także inne formy terapii, np. obozy rehabilitacyjne, które udaje się nam organizować od kilkunastu lat dzięki życzliwości różnych ludzi, m.in. księdza proboszcza Józefa Waśniowskiego z Pasierbca. Medycyna, a szczególnie psychiatria, uczy pokory. Uczy, że nie ma człowieka najmądrzejszego, który wszystko wie. Przypomina, że ta sama choroba u każdego człowieka może przebiegać inaczej, bo każdy człowiek jest inny i należy go traktować indywidualnie. I tak właśnie traktujemy naszych pacjentów.
Rozmawiała:
Dorota Dejmek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski