Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierunkiem rozwoju powinny być małe firmy

Redakcja
Fot. Magdalena Uchto
Fot. Magdalena Uchto
ROZMOWA KONTROLOWANA. Z MARIANEM GAMRATEM, starostą miechowskim - o radnym, który go zaskoczył, o ocenie pracy dyrektora szpitala i zobowiązaniach tej placówki oraz o tym, czy obawia się "przewrotu" w Radzie Powiatu

Fot. Magdalena Uchto

Prawie rok temu objął Pan funkcję starosty miechowskiego. Czy dziś - mając już doświadczenie na tym stanowisku - również chciałby Pan być starostą?

- To jest trudne pytanie, bo nie jestem na etapie zastanawiania się nad tym. Wziąłem na siebie obowiązek bycia starostą i, wykorzystując wiedzę i doświadczenie, staram się go zrealizować w sposób jak najbardziej korzystny dla mieszkańców.

- Nie żałuje Pan decyzji sprzed roku?

- Nie rozważam tej kwestii.

- Co lub kto w pierwszym roku kadencji najbardziej Pana zaskoczył?

- Zdecydowanie postawa niektórych radnych, z którymi w poprzedniej kadencji współpracowałem i jako ówczesny Zarząd Powiatu podejmowaliśmy wiele pozytywnych działań. Obecna negacja wszystkiego, cokolwiek obecny zarząd, starosta czy Rada Powiatu by zrobili, naprawdę jest dla mnie zaskoczeniem. Bo nie rozumiem, jak można tak szybko zmienić swoją postawę.

- Ma Pan na myśli Marka Boligłowę i Stanisława Pietrzyka, z którymi zasiadał Pan w Zarządzie Powiatu poprzedniej kadencji?

- Mam na myśli radnego Boligłowę.

- A radnego Pietrzyka nie? On również jest teraz w opozycji.

- Jego postawa nie jest dla mnie zaskoczeniem. Zabiera on głos w sposób merytoryczny, zadając pytania i często znając odpowiedzi na nie lepiej niż ja. Natomiast nieraz się zastanawiam, czy wypowiedzi radnego Boligłowy ktokolwiek traktuje poważnie.

- À propos Marka Boligłowy. Kilka miesięcy temu zapewniał Pan, że konieczne jest wyjaśnienie - czy pełniąc funkcję radnego mógł on gospodarować na gruntach powiatowych. Czy ta sprawa znalazła swój finał?

- Finał będzie w najbliższym czasie. Z Urzędu Wojewódzkiego otrzymaliśmy pisma dotyczące przebiegu tej sprawy. Do wyjaśnienia pozostaje tylko jedna kwestia. Okazało się, że radny Boligłowa przedstawił umowę cesji na swojego syna z lutego tego roku. Urząd prowadzi postępowanie wyjaśniające, kto złożył wniosek o dopłaty obszarowe na rok 2011, kierując pismo do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, oraz kto w tym okresie płacił podatek gruntowy. Jeżeli będą te odpowiedzi, wówczas Urząd Wojewódzki podejmie decyzję - czy uznać cesję wykonaną przez Marka Boligłowę na rzecz syna. Jeśli się okaże, że to on był użytkownikiem, będzie to oznaczało złamanie przepisu nie zezwalającego na prowadzenie działalności na majątku powiatu, a tym samym złożenie wniosku o wygaszenie mandatu. Sprawa zostałaby wcześniej rozstrzygnięta, gdyby nie informacja radnego o cesji.

- Ale kiedy o sprawie gospodarowania na mieniu powiatu zrobiło się głośno, radny o cesji nie mówił.

- I dlatego właśnie zastanawiam się - czy to, co on mówi, traktować poważnie.

- Najbliższa sesja powiatowa jest planowana 21 grudnia. Czy do tego czasu będzie już wiadomo, jaka jest decyzja w sprawie mandatu radnego?

- Mamy takie zapewnienie Urzędu Wojewódzkiego.

- Ale to radny Marek Boligłowa troszczy się o to, by powiat wsparł parafię finansowo i włączył się w organizację muzeum.

- Nie rozumiem tego.

- Budynki poklasztorne już zostały wyremontowane. Czy decyzja o dotacji powiatu dla parafii lub działania zmierzające do organizacji muzeum nabrały tempa, czy wciąż samorząd tkwi w tym samym punkcie?
- To, że nie ma decyzji o dofinansowaniu, wynika z faktu, że jako starosta, który pełni urząd krótko, nie mam perspektywicznej wiedzy na temat budżetu i jego realizacji. Teraz pojawiają się nowe sprawy, bo okazuje się, że musimy przekazać pieniądze na zakup karetki. Jest to wydatek nieprzewidziany, ale sprawa jest już finalizowana, więc musimy pieniądze przekazać. Konieczne jest zakupienie sprzętu dla Szpitalnego Oddziału Ratunkowego za około 300 tysięcy złotych, by można było podpisać kontrakt. Ale dyrektor o tym wiedział od dwóch lat. My nie byliśmy w stanie tego przewidzieć, lecz nie możemy dopuścić, aby nie było SOR w powiecie miechowskim. Musimy na to wyasygnować pieniądze. I dlatego moja decyzja o przedstawieniu Zarządowi Powiatu sprawy ewentualnego dofinansowania dla parafii się przeciąga. Ale zrobimy wszystko, by zarówno ją jak i tę dotyczącą wspólnego prowadzenia muzeum doprowadzić do pozytywnego finału. Ale dziś wysokości ewentualnych kwot nie mogę określić.

- Podczas ostatniej sesji w Charsznicy jeden z radnych mocno krytykował dofinansowywanie parafii, a drugi - funkcjonowanie szpitala w zakresie pracy lekarzy na dyżurach, twierdząc, że nie sztuką jest wyciągać rękę po pomoc, ale poszukać oszczędności u siebie. Czy Pan słucha takich opinii i bierze je pod uwagę?

- One są różne; społeczeństwo ma różne poglądy. My z Zarządem Powiatu musimy wygospodarować taki model rozdysponowania pieniędzy, by nie zaniedbać jednego działania kosztem innego. Wyważenie - czy na drogi, czy na szpital, czy muzeum - est bardzo trudne. I niezależnie od tego, jak zrobimy, pewna grupa społeczna i tak będzie niezadowolona.

- Ale szpitalowi zamierzacie pomóc?

- Na razie nie przekazaliśmy pieniędzy na doraźne ratowanie złej kondycji szpitala. W ciągu ostatnich dwóch lat zwiększenie zobowiązań ze strony szpitala - czyli różnica między dochodami a wydatkami - wzrosło o około 5 milionów złotych. Mówię o okresie dwuletnim, bo Jan Ostrowski został dyrektorem 15 stycznia 2010 roku, więc poddaję analizie całość jego działania. Skierowałem więc pismo o wyjaśnienie tak złej kondycji tej placówki podczas jego pracy na stanowisku szefa. Kolejny raz prosimy o określenie, w jakim kierunku - według wizji dyrektora - ten szpital powinien zmierzać.

- Od początku obecnej kadencji wziął Pan pod lupę szpital. Co z tego wynikło?

- Zobowiązania za rok 2010 wyniosły 2,4 miliona złotych. Po 9 miesiącach jest to już 2,2 miliona złotych. Za październik wynik finansowy jest ujemny. Ale przypomnę, że w styczniu i lutym zobowiązania wzrastały o około 400 tysięcy złotych miesięcznie. Za dwa miesiące było to już ponad 800 tys. zł. W wyniku działań wymuszonych przez Zarząd Powiatu udało się zmniejszyć ujemny wynik miesięczny. I, mimo że różnie to wyglądało w poszczególnych miesiącach, na koniec września zobowiązania wyniosły 2,2 mln zł. Ale w okresach zimowych należy się spodziewać wzrostu. Jeśli w kolejnych latach zobowiązania miałyby sięgać 2,5 mln zł rocznie - to płynność finansowa będzie bardzo zła.
- Patrząc na te wyniki, jest Pan zdania, że szpital powinien nadal pozostać w rękach samorządu?

- To wymusi ustawa. Jeśli w roku 2012 wynik finansowy nie będzie zbliżony do zera, wówczas obligatoryjnie będziemy musieli podjąć się przekształceń. W skali kraju 87 szpitali przekształciło się, a około 27 spośród nich uzyskało wynik ujemny. Problem nie tkwi więc w sprawach własnościowych, lecz w sposobie zarządzania. Moim zdaniem, redukcja zatrudnienia czy liczby oddziałów nie spowoduje pozytywnych zmian. Szpital musi zabezpieczyć opiekę szpitalną i ambulatoryjną, co spowoduje, że personel będzie miał zagwarantowaną pracę. Gdyby nie było dokładnej, comiesięcznej analizy wyników finansowych, to zobowiązania nie zmniejszyłyby się o milion złotych - biorąc pod uwagę, że w pierwszej wersji zakładano, że mogą one wynieść 3,5 mln zł.

- Czy szpital dokłada do opieki całodobowej?

- Na tym etapie nie. Nie docierają też do mnie żadne skargi dotyczące funkcjonowania opieki w budynku szpitala.

- Mówi Pan, że do dyrekcji szpitala zostało wysłane pismo, dotyczące między innymi przedstawienia wizji działalności szpitala. Do kiedy szef placówki ma na to czas?

- Odpowiedzi oczekujemy do końca miesiąca.

- Ale na początku roku dyrekcja już przedstawiła program restrukturyzacji.

- Jednak Zarząd Powiatu go nie przyjął. Zalecił prowadzenie dalszych działań zmierzających do poprawy sytuacji szpitala.

- Dlaczego akurat teraz tak szczegółowo analizowana jest praca dyrektora Ostrowskiego?

- Jest to po prostu ocena dwóch lat jego działalności.

- Jakie są efekty powołanej przez Pana komisji, która miała wyjaśnić sprawę przetargu na dzierżawę pomieszczeń w szpitalu?

- Komisja zakończyła pracę, ale jeszcze nie przedstawiła Zarządowi Powiatu jej wyników.

- Rozmawiamy na razie o trudnych sprawach. Ale zapewne nie tylko pod ich znakiem upłynął pierwszy rok tej kadencji. Co się udało?

- Na pewno inwestycje, szczególnie drogowe. Dzięki dofinansowaniu z różnych źródeł, zarówno unijnych jak i krajowych, wyremontowanych zostało prawie 40 kilometrów dróg. Udało się również zakończyć instalację kolektorów słonecznych na budynkach Domów Pomocy Społecznej, Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Zagorzycach oraz Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych w Miechowie.

- Wciąż bolączką dla mieszkańców powiatu miechowskiego jest niewystarczająca liczba miejsc pracy. Co powiat robi, by mogły one powstać?

- W tym tygodniu mieliśmy spotkanie z inwestorami, którzy chcieliby uruchomić biogazownię. Jednak na terenie, który wskazali, są grunty drugiej klasy i dlatego taka lokalizacja jest nie do przyjęcia. Ale nawiązaliśmy współpracę z przedsiębiorcami z powiatu śremskiego z Wielkopolski. Są zainteresowani naszą ofertą inwestycyjną przede wszystkim ze względu na bliskość Krakowa. W pierwszym kwartale przyszłego roku mają przyjechać do powiatu miechowskiego.
- Jest szansa, że powstanie w końcu duży zakład pracy?

- Uważam, że miejsca pracy powinno się tworzyć nie poprzez budowę wielkich przedsiębiorstw. Kierunkiem rozwoju są małe firmy, zatrudniające po kilkanaście osób. Mamy już propozycję firmy zajmującej się produkcją i dystrybucją płynów do spryskiwaczy, która zamierza uruchomić działalność na naszym terenie, przy trasie E7. Planuje ona zatrudnić około 12 osób. Nie możemy zastawiać się kominami, które będą dymiły i zniszczą to, co jest piękne. W rozwoju powiatu ważna jest też komunikacja, czyli szybka i punktualna kolej oraz dobre drogi, dzięki którym do centrum Krakowa będzie się dojeżdżało nie w 1,5 godziny, ale w 30 minut. Nie bez znaczenia jest też turystyka, choć trudno nam będzie konkurować z Wieliczką, Zakopanem czy Krakowem.

- Ale nie można zapominać o tym, że wciąż jest to powiat rolniczy.

- Tak, ale tu akurat jest widoczny wyraźny postęp. Rolnicy specjalizują się w określonej produkcji. Te gospodarstwa, które potrafiły się odnaleźć na rynku, są mocne ekonomicznie.

- Jednak ciągle słyszy się narzekania na pogarszającą się sytuację w rolnictwie. Niewiele osób przyszło też na spotkanie dotyczące konieczności organizowania grup producenckich.

- Kiedy pojawiła się możliwość składania wniosków o dopłaty, do Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa przychodziło niewiele osób. Dziś ustawiają się kolejki. Do wszystkiego trzeba dojrzeć.

- Myśli Pan, że rolnictwo ma szansę przetrwać?

- Musi powstać model gospodarstwa, które będzie przynosiło dochód dla rodziny.

- Jak - przy niżu demograficznym - funkcjonują szkoły ponadgimnazjalne?

- Mimo że liczba uczniów zmniejszyła się w stosunku do roku poprzedniego, udało nam się tak zreformować oświatę, by zapobiec zwolnieniom w szkołach. Mam tu na myśli likwidację miechowskiej filii Zespołu Szkół w Książu Wielkim oraz uruchomienie nowych kierunków kształcenia - geodezji w Zespole Szkół nr 1 i klasy mundurowej w ZS w Książu Wielkim. Dobre efekty przyniosła też akcja promocyjna, również poza powiatem. Szkoły ponadgimnazjalne mamy na bardzo dobrym poziomie, gwarantujemy też bogatą ofertę szkolnictwa zawodowego. W tym roku również spodziewamy się spadku liczby absolwentów gimnazjów. Ale nadal będziemy stawiać na promocję, analizować luki na rynku pracy. Kontynuujemy też poprawę bazy - rozpoczęliśmy wymianę okien w budynku warsztatów w Zespole Szkół nr 2 - planujemy dokończyć to zadanie, ocieplić budynek i wymienić dach.

- Jakie są plany władz powiatu na kolejny rok kadencji?

- Dokończenie modernizacji drogi Miechów - Zielenice, bo na tę inwestycję mamy już zagwarantowane pieniądze. Pomożemy gminie Miechów, przekazując 600 tysięcy złotych na budowę pływalni. Będziemy monitorować sytuację w szpitalu i postaramy się sfinalizować organizację muzeum.
- Jaki był ten rok dla Pana? Stał się Pan bardziej zestresowany?

- Tak, szczególnie po sesjach.

- W kuluarach krążyły głosy, że planowane jest obalenie starosty, przewodniczącego. Obawia się Pan takich ruchów?

- Demokracji przysługuje takie prawo. Ale nie obawiam się wyników tych prób.

- Jak się Panu układa współpraca z radnymi?

- Poza jednym - z pozostałymi bardzo dobrze. Są chętni do współpracy.

- A z szefami gmin?

- Również bardzo dobrze.

Rozmawiała Magdalena Uchto

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski