Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kieślowski w podróży do Indonezji

Urszula Wolak
Urszula Wolak
W Dżakarcie „Egzaminy” ukazują dwa oblicza Kieślowskiego: dojrzałe (J. Lasota) i wczesne (F. Gurczał)
W Dżakarcie „Egzaminy” ukazują dwa oblicza Kieślowskiego: dojrzałe (J. Lasota) i wczesne (F. Gurczał) fot. materiały prasowe
Kino. Poruszane przez twórcę „Przypadku” moralne dylematy nadal brzmią aktualnie - szczególnie w krajach, gdzie łamane są prawa człowieka.

Sala pękająca w szwach, gromkie brawa, podziękowania i gratulacje. Miejsce: Dżakarta. W takich okolicznościach młodzi Polacy wystawili „Egzaminy” Juliana Potrzebnego - sztukę o Krzysztofie Kieślowskim. I na tym ich podróż do odległych miejsc świata na pewno się nie skończy.

- Kieślowski wybrzmiał w Indonezji szczególnie mocno. Kilka lat temu przywrócono bowiem w tym kraju karę śmierci. Wszyscy pamiętamy, jaką rolę w dyskusji na ten temat w Polsce w latach 80. odegrały jego „Przypadek” i „Krótki film o zabijaniu” - zwraca uwagę Artur Zaborski, producent „Egzaminów”.

Skąd pomysł, by w tak odległym miejscu, różniącym się od Polski kulturowo opowiadać o Kieślowski w kontekście kary śmierci?

- Wiemy doskonale, że przybliżając ten problem Indonezyjczykom, nie możemy wchodzić w rolę człowieka z Zachodu i mówić im, co dobre, a co złe. Lepiej przemawiać do nich przez sztukę, która skłania do refleksji i zadawania złożonych pytań; kto dał nam prawo do decydowania o czyimś życiu bądź śmierci? - tłumaczy Zaborski.

„Egzaminy” pokazują Kieślowskiego trzykrotnie próbującego dostać się do łódzkiej „filmówki”. Co ciekawe, za każdym razem egzaminatorem okazuje się dojrzały Kieślowski. Młody twórca ekscytuje się swoimi sukcesami, a dojrzały je podważa. Ostatecznie starszy Kieślowski decyduje się zakończyć karierę reżysera, zaś młody próbuje skłonić go do jej kontynuowania.

Dwóch Kieślowskich

Twórcy „Egzaminu” musieli pokonać niełatwą drogę. - Wyzwaniem był wizerunek Krzysztofa Kieślowskiego. To nie jest sztuka o nim, tylko inspirowana jego osobą. Ale nawet w takim tekście, trudno sobie go wyobrazić bez papierosa, który zawsze mu towarzyszył, a w sztuce pali go ledwie dwa razy przez prawie 80 minut. Ikoniczność tej postaci pozwoliła autorowi sztuki, Julianowi Potrzebnemu, zadać sobie pytanie o to, jakim był człowiekiem, za czym tęsknił, czy był usatysfakcjonowany swoim życiem, czego mu w nim brakowało. Aby te pytania właściwie wybrzmiały, Potrzebny powołał do życia dwie postaci - adepta sztuki filmowej i dojrzałego reżysera. Szybko okazuje się, że tak naprawdę to jedna i ta sama osoba - tłumaczy Zaborski.

W roli dojrzałego Kieślowskiego występuje Jakub Lasota, absolwent Wydziału Aktorskiego Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej we Wrocławiu. Młodego twórcę „Przypadku” gra natomiast Filip Gurłacz , jeden z najzdolniejszych aktorów młodego pokolenia, który ukończył Wydział Sztuki Lalkarskiej w Białymstoku i Akademię Teatralną w Warszawie. Zagrał między innymi w „Mieście 44” Jana Komasy oraz w „Powidokach” - ostatnim filmie Andrzeja Wajdy.

- Pomysł był konsekwencją planowanych w Iranie obchodów 20-lecia śmierci Krzysztofa Kieślowskiego. Kiedy Radosław Sadowski z Ambasady RP w Teheranie powiedział nam, że takowe są przygotowywane, od razu przyszedł nam do głowy pomysł sztuki, który Sadowskiemu bardzo się spodobał. Podzieliliśmy się pomysłem z zaprzyjaźnionymi osobami, między innymi z Wojciechem Majewskim, dyrektorem artystycznym festiwalu Wakacyjne Kadry w Kręgach Sztuki w Cieszynie, gdzie odbyła się prapremiera spektaklu oraz z Kafką Jaworską, dyrektorką festiwalu Tofifest, gdzie „Egzaminy” również zostały pokazane - opowiada Zaborski.

Producent zwraca również uwagę, że pozytywnie zareagowali także Sława i Maciej Duszyńscy z ambasady w Dżakarcie, którzy postanowili włączyć spektakl do indonezyjskiego programu obchodów okrągłej rocznicy śmierci reżysera, a przy okazji odnieść się do problemu łamania praw człowieka w tym kraju.

Oklaski Indonezji

Jak reaguje na „Egzaminy” zagraniczna publiczność ? - Jesteśmy zaskoczeni, bo Indonezyjczycy zgotowali nam fantastyczne przyjęcie. W Dżakarcie wielokrotnie przestrzegano nas, że jeśli Indonezyjczykom coś się nie podoba, nie mają problemu, by wyjść z sali albo siedzieć z nosem w komórce. Doświadczyłem tego. Byłem w indonezyjskim multipleksie na seansie „Łotra 1”. Projekcji towarzyszył festiwal telefonowych świateł - wspomina Zaborski.

Tymczasem ze sztuki nie wyszedł nikt, a telefony były wyłączone przez cały czas. - Tym bardziej skonfundowani byli aktorzy, bo oklaskiwano ich krótko, a przecież dotąd, poza Indonezją, zawsze wielokrotnie wracali na scenę, wywoływani niesłabnącymi brawami - relacjonuje Zaborski. Jak się okazało Indonezyjczycy zawsze klaszczą krótko. Wywoływanie aktorów na scenę ponownie jest im nieznane.

Wizytówka: Kieślowski

Skąd wziął się pomysł, by udać się z „Kieślowskim” do tak odległych miejsc? - Postanowiliśmy zacząć od Azji, najpierw południowej, potem jedziemy na Bliski Wschód. Powszechnie lubimy czuć się częścią Zachodu, a my pokazujemy, że tak naprawdę możemy czuć się obywatelami świata. Paszportem, który umożliwia nam przekraczanie granic komunikacyjnych i kulturowych jest właśnie sztuka Juliana Potrzebnego - tłumaczy Zaborski.

Na potwierdzenie swojej tezy, producent przytacza zdarzenie, którego doświadczył będąc w Teheranie.

- Gdy kierowca w taksówce usłyszał, że pochodzę z Polski, gwałtownie zahamował. Uderzyłem głową o przednie siedzenie. Kazał mi wysiąść z pojazdu. Byłem przerażony. A on po prostu wyszedł do mnie i zapytał, czy może sobie zrobić selfie z mężczyzną urodzonym w kraju jego ukochanego reżysera. Oczywiście, chodziło o Kieślowskiego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski