Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kipi kasza: Widz na wagę złota

Dariusz Wieromiejczyk
Kinowa publiczność od dawna uwielbia skandale. Romanse i rozwody gwiazd, wypadki na planie lub awantury na premierze zawsze pomnażały liczbę kinowych widzów. Byłem pewny, że nawet covidowy kataklizm nie zdołał zmienić tej uniwersalnej zasady.

Premiera najnowszego filmu Ryszarda Brylskiego „Śmierć Zygielbojma” zdawała się być podręcznikowym przykładem skandalu promocyjnego. Mamy więc reżysera, zarzucającego urzędującemu ministrowi „dopisanie” się do autorów filmu. Mamy ministra, śmiało ogłaszającego, iż pomysł utworu filmowego pochodził właśnie od niego. Są emocjonalne wywiady i krzykliwe nagłówki gazet. Zdawałoby się – idealna burza medialna, której rezultatem powinny być tłumy widzów, chcących na własne oczy przekonać się, kto ma rację. Wzięli w niej udział, poświęcając w imię sukcesu filmu swój wizerunek i dobre imię, reżyser, producenci i pomysłodawca dzieła – minister.

Efekt tej ofiarności okazał się zaskakująco mizerny. W tak zwany weekend otwarcia dzieło Ryszarda Brylskiego obejrzało około trzech tysięcy widzów. Po dwóch tygodniach od premiery film schodzi już z ekranów, a jego oglądalność nie osiągnęła raczej dziesięciu tysięcy widzów.

Trudno nie nazwać takiego wyniku bardzo złym, i nawet jeśli któryś z dotowanych przez władzę polskich festiwali filmowych zdecyduje się przyznać „Śmierci Zygielbojma” jakieś nagrody, będzie to raczej ucieczka przed wizerunkowym blamażem, niż rzeczywiste docenienie jakości filmu. Ostatecznym jurorem w kinie jest bowiem zawsze publiczność i to ona ma moc wydawania wyroków bezapelacyjnych. Film zignorowany przez publiczność jest filmem adresowanym do nikogo i żadne górnolotne wywody o szlachetnych intencjach i ważnym bohaterze historycznym nie są w stanie tej prawdy zmienić.

Budżet „Śmierci Zygielbojma” pochodził w większość ze środków publicznych. Trudno jest znaleźć precyzyjne dane o jego wysokości, krążące po światku filmowym pogłoski mówią o kilkunastu milionach złotych. Jeśli tak rzeczywiście było, każdy widz „Śmierci Zygielbojma” kosztował podatnika ponad tysiąc złotych. Są to nakłady pokaźne, zwłaszcza w kontekście skromnych kilkudziesięciu złotych, które wydać musimy na bilet. Niestety, wciąż jeszcze zdarzają się malkontenci twierdzący, że władza polskiego widza nie rozpieszcza.

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski